Piątek, 8 kwietnia Sześcioletnia Paulinka od 10 miesięcy przebywa w rodzinie zastępczej we Francji po tym, jak za przemyt narkotyków aresztowano tam jej matkę. Przebywa jednak bezprawnie, bo polski sąd wyznaczył babcię dziewczynki jako jej rodzinę zastępczą i Francja powinna to postanowienie uznać bezdyskusyjnie. Tamtejszy sąd twierdzi jednak, że Paulinka powinna zostać we Francji dla jej dobra. Impasu nie jest w stanie przerwać nawet ministerstwo sprawiedliwości.
Paulinka wyjechała z mamą za granicę półtora roku temu. Przez kilka miesięcy mieszkały w Anglii. W maju ubiegłego roku z nowym partnerem matki leciały do Nigerii. W Paryżu mieli przesiadkę. Celnicy w bagażu znaleźli narkotyki. Kobietę i jej partnera zatrzymali i skazali na dwa lata więzienia, a dziewczynka trafiła do ośrodka opiekuńczego na przedmieściach Paryża, a stamtąd do rodziny zastępczej.
Prawna niemoc
Od samego początku pani StanisławaWłodarczyk, babcia dziewczynki, robiła wszystko, aby ściągnąć ją do kraju. Sąd w Lublinie, gdzie mieszka kobieta, zareagował bardzo szybko. W pierwszym postanowieniu uznał panią Stanisławę za opiekuna prawnego Paulinki, a w kolejnym za rodzinę zastępczą.
Orzeczenie zostało przetłumaczone i jako formalny dokument wysłane do Francji. Zgodnie z prawem wyroki sądów rodzinnych w poszczególnych krajach Unii są uznawane bezdyskusyjnie przez sądy w innych krajach, a więc pani Stanisława powinna móc odebrać wnuczkę. Ale nie może. - Przez dłuższy czas na nasze pisma nie było żadnej odpowiedzi. Poradziliśmy pani Stasi, żeby wynajęła mecenasa w Paryżu - mówi Waldemar Łazowski, radca prawny, który pomaga pani Stanisławie.
Do sprawy włączyło się Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Na razie bezskutecznie. - Jest korespondencja między ministerstwami sprawiedliwości w tej sprawie. Jest też różnica zdań między tymi ministerstwami - mówi Mikołaj Kwiatkowski z konsulatu RP w Paryżu. Polskie Ministerstwo Sprawiedliwości sprawy nie komentuje do poniedziałku. Do czasu, kiedy z urlopu wróci pracownik, który się nią zajmuje.
"Dla dobra dziecka"
- Nie mogę nawet widzieć się z Paulinką, mam zakaz. Dziecko powinno być już w Polsce odebrane, chodzić do przedszkola, tu uczyć się polskiego - mówi pani Stanisława.
Francuski sąd swoją decyzję tłumaczy dobrem dziecka. W uzasadnieniu pisze o silnym, emocjonalnym związku z matką. Nie widzi problemu w tym, że matka od 10 miesięcy jest w więzieniu, a z córką może się widywać raz w tygodniu.
Sąd wciąż nie odpowiedział na pytania dziennikarzy o przesłanki swoich decyzji. - Sąd francuski ma nad sądem polskim ogromną przewagę, że ma na swoim terytorium i matkę i dziecko - mówi Mikołaj Kwiatkowski.
mkg\mtom