Czwartek, 30 lipca Pani Jolanta i Beata poszły do doktora W. z nadzieją, że znów poczują się jak stuprocentowe kobiety. Dziś żałują, że wybrały właśnie tego chirurga plastycznego. Bo zamiast powrotu do normalności po wygranej walce z nowotworem - dostały powikłania pooperacyjne, gronkowca i uraz psychiczny.
Mimo że minęły niespełna dwa lata, pani Jolanta do dziś nie może wrócić do normalności. Kobieta wygrała ciężką walkę z rakiem, ale straciła pierś. Doktor W. - chirurg plastycznego z Katowic - dał jej nadzieję by znów stała się stuprocentową kobietą. – Wszystko posypało się jak domek z kart – mówi kobieta. Po zabiegu rekonstrukcji piersi pojawiły się powikłania – gronkowiec i załamanie nerwowe. To wszystko pochłonęło prawie rok życia.
To fabryka robienia piersi pac
"Boje się iść kolejny raz"
- Wyleczenie gronkowca trwało bardzo długo. Rana się nie zamykała – mówi pani Jolanta. - Pan doktor próbował zamykać tę dziurę i robił przeszczep skóry z innego miejsca, ale to wszystko znowu się rozchodziło – dodaje. Pewnego dnia kobieta zdała sobie sprawę z tego, że boi się lekarza i postanowiła, że nigdy już więcej do niego nie pójdzie. Dopiero na drugim końcu Polski w Gryficach w Zachodniopomorskiem pani Jolanta znalazła ratunek.
W przyszłym roku kobieta ma planowany zabieg rekonstrukcji piersi. O doktorze W. stara się zapomnieć. Nie ona jedna. Pani Beata również spotkała podobna historia. - Kładąc się, podkładam trzy, cztery poduszki, bo nie jestem w stanie spać. Cały czas jest ból wielki – wyznaje pani Beata. Kobieta dodaje, że „powinna to poprawić, jednak uniemożliwia jej to stres i szok związany z tamtą sytuacją”. - Boje się iść kolejny raz – dodaje pani Beata.
Przerywają milczenie
Przeglądając fora internetowe i słuchając historii byłych pacjentek chirurga widać, że kobiety decydują się przerywać milczenie i pokonują wstyd. Byłe pacjentki decydują się walczyć z lekarzem w sądzie. Niektóre sprawy lada moment trafią na wokandę.
Przez dwa dni reporterzy TVN24 usiłowali skontaktować się z lekarzem. Bezskutecznie.
Reporterka TVN24 udała się jednak do doktora W. z ukrytą kamerą. Podczas wizyty, lekarz zapewniał, że kolejka do niego nie jest duża oraz chwalił się swoimi klinikami. Według pani Beaty, klinika chirurga W. „to fabryka robienia piersi”. - Jedno łóżko wjeżdża, drugie wyjeżdża. Jak na taśmie – mówi kobieta.