Aż do ostatniego meczu pierwszej kolejki fazy grupowej Euro 2016 trzeba było czekać na dużą niespodziankę. Było warto, sprawił ją absolutny debiutant Islandia, która zremisowała z faworyzowaną Portugalią 1:1.
Faworyt starcia w Saint-Etienne był jeden. To oczywiście Portugalia z głodnym sukcesu z reprezentacją Cristiano Ronaldo. Dla asa Realu Madryt to czwarte Euro w historii. Turniejem we Francji może przejść do historii, bo z sześcioma golami, wraz z kilkoma innymi zawodnikami, zajmuje trzecie miejsce w klasyfikacji najlepszych strzelców wszech czasów. Liderem jest Michel Platini - 9 goli.
Po drugiej stronie barykady absolutny debiutant. 300 tysięcy mieszkańców, 20 tysięcy zarejestrowanych piłkarzy. Kiedy Lars Lagerbaeck obejmował drużynę, zajmowała ona zaledwie 112. miejsce w rankingu FIFA - obecnie jest 34.
Bez tremy
Kopciuszek zaczął zaskakująco odważnie i to on pierwszy stworzył sobie dogodną sytuację w meczu. Już w 3. minucie Gylfi Sigurdsson dwukrotnie uderzył prosto w bramkarza Portugalczyków Rui Patricio.
Po kwadransie do głosu doszli jednak faworyci. W 21. minucie bliski strzelenia gola głową był Nani, który dostał idealne podanie od Ronaldo, ale Hannes Thor Halldorsson w sobie tylko znany sposób zatrzymał piłkę tuż przed linią bramkową.
To co nie udało się piłkarzowi Fenerbahce wtedy, udało się dziesięć minut później. Tym razem skorzystał z płaskiego podania z prawej strony Andre Gomesa. Co ciekawe, był to 600. gol w historii mistrzostw Europy.
Początek drugiej części i okazja Ronaldo pokazały, że kolejne gole dla portugalskiej ekipy wydają się kwestią czasu, tymczasem w 50. minucie zupełnie niespodziewanie zrobiło się 1:1. Po centrze Johanna Berga Gudmundssona, wyrównał po strzale z pięciu metrów Birkir Bjarnason.
Od tej pory mecz zrobił się naprawdę ciekawy. Podrażniony zespół Fernando Santosa ruszył do ataków, w końcu dla nich remis w tym meczu byłby jak porażka. Próbowali: Gomes, Raphael Guerreiro, Ronaldo, Ricardo Quaresma, Pepe, ale wynik się nie zmieniał. Warto podkreślić, że Islandczycy także nie zamierzali bronić wyniku. Najlepszą okazję zmarnował dla nich Alfred Finnbogason w samej końcówce. Wynik nie uległ już zmianie - wielka niespodzianka stała się faktem.
W następnej kolejce tak czy inaczej będzie ciekawie. Portugalczycy zagrają z Austrią dla której może to być mecz o być albo nie być w turnieju. Z kolei Islandczycy zmierzą się z Węgrami.
Autor: lukl / Źródło: sport.tvn24.pl