Wieczorny ćwierćfinał będzie czternastym pojedynkiem o stawkę pomiędzy polskimi i rosyjskimi siatkarzami. Mecze nabrały szczególnego znaczenia za czasów komunizmu, ale po zmianach politycznych ładunek emocjonalny wcale się nie zmniejszył. Dla polskich fanów siatkówki ważniejszego spotkania po prostu nie ma.
- Jedziemy po złoto - powiedział przed igrzyskami olimpijskimi w Kanadzie trener kadry Hubert "Kat" Wagner. Tak samo mówił dwa lata wcześniej i z Meksyku przywiózł złoto mistrzostw świata.
Polacy wyszli z grupy na pierwszym miejscu, a w półfinale pokonali Japonię 3:2 po tie-breaku. W finale czekał na nich faworyzowany ZSRR. Podopieczni Wagnera przegrywali: 0:1, a potem 1:2. Po dramatycznym secie (19:17) doprowadzili do tie-breaka. W tym nie dali Sowietom żadnych szans zwyciężając 15:7.
Nos Lozano
Potem, stopniowo, nastały chude lata polskiej siatkówki. Ta z nizin zaczęła wydobywać się na przełomie wieków, by w 2006 roku znowu być na ustach całego świata.
Na mistrzostwach świata z Rosją zmierzyliśmy się w meczu decydującym o półfinale. Polacy przegrywali 0:2, a Lozano rozpaczliwie posłał na boisko Piotra Gruszkę i Grzegorza Szymańskiego. Ci odwrócili losy meczu i wygrali po tie-breaku. Gdy odrabiali straty Rosjanom zaczęły puszczać nerwy. Przy siatce "uspokoił" ich potężny środkowy Daniel Pliński, który w ostrych słowach zrugał Semena Połtawskiego, a potem sugestywnie pogroził mu palcem.
Niedawna przeszłość
W ubiegłorocznych potyczkach dwa razy lepsi byli podopieczni Władimira Alekny, którzy w półfinale Ligi Światowej wygrali 3:1, a w grudniowym meczu Pucharu Świata 3:2. Polacy wygrali co prawda raz (3:1), ale był to pojedynek o dużą stawkę - brązowy medal mistrzostw Europy.
Początek wieczornego ćwierćfinału o 20.30.Jego zwycięzca o finał zagra z lepszym z pary Niemcy-Bułgaria.
Autor: kcz / Źródło: tvn24.pl