Kiedyś przykład jak walczyć dawał Polakom Bonaparte. Teraz, przynajmniej jeśli chodzi o piłkarzy, robi to selekcjoner reprezentacji Ukrainy Mychajło Fomienko. Jego podopieczni rozbili w piątek w Podgoricy Czarnogórę, wygrywając aż 4:0.
Ukraińcy obecne eliminacje zaczęli słabo. Co prawda na samą inaugurację zremisowali na Wembley 1:1 i z tego wyniku bardziej cieszyli się wtedy Anglicy, ale później jednak zanotowali bezbramkowy remis w Kiszyniowie, co wtedy nawet w Polsce uznano za wpadkę naszych sąsiadów. Po porażce przed własną publicznością z Czarnogórą wydawało się, że eliminacje właśnie się dla nich skończyły.
Marcowy mecz z Polakami był dla nich tym, czym dla biało-czerwonych piątkowe spotkanie z Mołdawią, czyli meczem ostatniej szansy. W międzyczasie stery na ławce drużyny narodowej Ukrainy objął Mychajło Fomienko. Mający nóż na gardle Jewhen Konoplianka i spółka rozprawili się z podopiecznymi Waldemara Fornalika i "poczuli krew".
Największa klęska Czarnogóry
Cztery dni po spotkaniu z Polską udowodnili swoją wyższość nad Mołdawią, a w piątek pojechali na gorący teren w Podgoricy na mecz z bałkańskim liderem grupy. "Żólto-niebiescy" zrewanżowali się za porażkę z jesieni, co akurat zaskoczeniem nie jest. Rozmiary zwycięstwa już tak. Czarnogóra uległa aż 0:4, co w krótkiej historii (od stycznia 2007 roku) funkcjonowania jako osobna reprezentacja jeszcze im się nie przytrafiło.
Jeszcze do przerwy utrzymywał się bezbramkowy remis, ale w drugiej połowie do siatki Mladena Bożovicia trafiali Denys Garmasz, Jewhen Konoplianka, Artem Fedecki i Roman Bezus. O ciężarze gatunkowym tego spotkania może świadczyć fakt, że gospodarze kończyli mecz w dziewiątkę, a goście w dziesiątkę.
Po tym spotkaniu Ukraina z dorobkiem 11 punktów w sześciu meczach zajmuje trzecie miejsce. Do wciąż liderującej Czarnogóry (jeden mecz rozegrany więcej) traci trzy punkty, a do drugiego miejsca dającego grę w barażach i będącej na nim Anglii - tylko jedno oczko. Dodatkowo współgospodarze zeszłorocznego Euro mają korzystny terminarz pozostałych spotkań.
Do końca rywalizacji rozegrają cztery mecze (w tym dwa z San Marino) z czego aż trzy przed własną publicznością.
Czarnogóra - Ukraina 0:4 (0:0) Bramki: Denys Harmasz (52.), Jewhen Konoplianka (77.), Artem Fedecki (85.), Roman Bezus (90.)
Czarnogóra: Mladen Bożović - Savo Pavicević, Marko Basa, Ivan Kecojević, Vladimir Bożović (63. Andrija Delibasić) - Filip Kasalica (75. Fatos Beciraj), Elsad Zverotić, Milorad Peković, Vladimir Volkov - Stevan Jovetić (43. Dejan Damjanović) - Mirko Vucinić.
Ukraina: Andriy Piatow - Artem Fedecki, Anatolij Tymoszczuk, Jarosław Rakicki, Ołeh Husiew - Andrij Jarmołenko (90. Ołeksandr Kołpak), Rusłan Rotań (90. Roman Bezus), Denys Harmasz (69. Serhij Krawczenko), Edmar, Jewhen Konoplianka - Roman Zozulia.
Autor: bor//twis / Źródło: sport.tvn24.pl