Połamane znaki, powybijane szyby, wyrwane płyty chodnikowe, zniszczone samochody - Warszawa po Dniu Niepodległości wygląda jak po ulicznej wojnie.
"Było trzykrotne ostrzeżenie. Może nie do wszystkich ono dotarło, bo było głośno i było dużo ludzi, ale my wszystkie normy spełniliśmy" - tłumaczyła Ewa Gawor z Biura Zarządzania Kryzysowego miasta Warszawy, w sprawie decyzji dotyczącej rozwiązania "Marszu Niepodległości".