Poniedziałek, 29 marca Są lekarze, jest sprzęt, ale nie ma warunków do przeszczepów płuc. Tak jest dziś: ciasnota powoduje, że chorzy z mukowiscydozą - chorobą, na którą na oczach świata zmarła Ewa Markvoort - muszą jechać do Wiednia na kosztowną operację. Szansą dla nich jest ośrodek, który powstaje w Zabrzu.
Szpital w Zabrzu to wiodąca w Polsce placówka, gdzie wykonuje się przeszczepy płuc. Jednak mimo obecności znakomitych specjalistów nie przeprowadza się tam transplantacji u chorych na mukowiscydozę.
Ci pacjenci wymagają specyficznych warunków, których w Zabrzu nie można zapewnić. Dlatego chorzy po nowe płuca muszą jeździć do Wiednia.
- Przeszkadza nam ciasnota w tym naszym kochanym szpitalu, szczególnie widoczna w stosunku do chorych specjalnej troski, czyli z mukowiscydozą, którzy potrzebują izolacji przed i po przeszczepie – wyjaśnia dyrektor Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu prof. Marian Zembala.
Nowy ośrodek
Teraz dla nich pojawia się szansa. W Ministerstwie Zdrowia został złożony projekt budowy nowego Centrum Transplantacji Płuc.
W czteropiętrowym budynku mają powstać nowe sale operacyjne oraz izolatki dla chorych na mukowiscydozę. Jeśli ten budynek powstanie, jest szansa, że chore dzieci będą mogły mieć przeszczepiane płuca w Polsce, a na dodatek Ministerstwo Zdrowia w całości zrefunduje operację.
Pieniądze na budowę w części daje Unia Europejska, ale projekt finansowany będzie też z dotacji Ministerstwa Zdrowia. Pierwsi chorzy będą mogli być tu przyjęci już za cztery lata.
"Zabrzańscy lekarze to cudotwórcy"
Bo specjalistów w Polsce mamy wyśmienitych. Zespół doktora Zembali oprócz opieki nad dziećmi z mukowiscydozą zajmuje się tez wszystkimi pozostałymi chorobami płuc.
To tu uratowano życie panu Mieczysławowi, który cierpiał na zwłóknienie płuc. - Lekarze wiedzieli, że mogę nie doczekać przeszczepu. Tak szybko rozwijała się ta moja choroba . Zabrzańscy lekarze to cudotwórcy – wspomina. Sam profesor Zembala skromnie odpowiada, że po prostu ratują życie, bo taka jest ich misja.
Na nowe organy pan Mieczysław czekał trzy miesiące. Mimo złego stanu zdrowia lekarze z Zabrza postanowili płuco przeszczepić. Od jednego dawcy nowe życie dostały dwie osoby: on i jego kolega z sali. - On ma serce, a ja mam płuca, ochrzciliśmy się braciszkami – wspomina.
Dwa ludzkie istnienia zostały uratowane. Ale transplantolodzy alarmują - liczba przeszczepów spada. - W Polsce powinniśmy dokonywać przeszczepów płuc rocznie nie 12 - 15 jak teraz, ale 40 -70, bo takie jest zapotrzebowanie. Mam nadzieję, że do 2013 roku to nam się uda – mówi prof. Marian Zembala.
A prof. Jerzy Sadowski, szef Kliniki Chirurgii Serca Szpitala im. Jana Pawła II w Krakowie, alarmuje: - Mieliśmy okres kiedy tych przeszczepów mieliśmy nawet 50-70 rocznie, ale to było dawno, jakieś 10 lat temu, a teraz jak zrobimy 10-20 to mówimy, że jest to sukces. W tym roku mamy połowę marca, a wykonaliśmy jeden przeszczep – dodaje.
Przyczyną mniejszej liczby przeszczepów jest brak dawców. – Wypełniajmy oświadczenie woli, że godzimy się na oddanie naszych organów – apeluje transplantolog.