Ewolucja była efektowne, lądowanie - niestety - bolesne. Pechowo rozpoczęły się igrzyska w Pjongczangu dla 19-letniego snowboardzisty z Nowej Zelandii, Tiarna Collinsa.
W czwartkowy poranek Collins trenował w Phoenix Snow Park. Po jednej z ewolucji uderzył głową i klatką piersiową o krawędź zmrożonej rynny. O kontynuowaniu zajęć nie było mowy, zawodnik został odprowadzony do szatni. Poruszał się o własnych siłach.
To szaleństwo
Urodzony w Brisbane Tiarn przez pierwsze osiem lat życia, mieszkając w Australii, nie widział śniegu. Wszystko zmieniło się po przeprowadzce rodziny do nowozelandzkiego Queenstown, miasteczka na górzystej Wyspie Południowej będącego kurortem narciarskim. Wcześniej interesował się skateboardingiem, teraz pokochał snowboard. Trenował i trenował, by osiągnąć cel - pojechać na igrzyska. - To szaleństwo trafić na imprezę, o której marzyło się od tak dawna, bardzo inspirujące i mobilizujące - oświadczył już po przylocie do Korei Płd. Przyznał, że w wiosce olimpijskiej czuje się jak dziecko w sklepie z zabawkami. Podoba mu się absolutnie wszystko. Po piątkowym wypadku czasu na dojście do siebie dużo mu nie zostało, zmagania snowboardzistów zaczynają się 10 lutego. Tiarn ma starować w trzech konkurencjach - big air, halfpipe i slopestyle.
Autor: rk / Źródło: sport.tvn24.pl, stuff.co.nz
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA