Polska czwórka bobslejowa, z pilotem Mateuszem Lutym, zajęła 13. miejsce w olimpijskiej rywalizacji w Pjongczangu. Wygrała niemiecka załoga Francesco Friedricha. Po srebro sięgnęła druga niemiecka osada z pilotem Nico Waltherem ex aequo z Yunjong Won z Korei Płd.
Niemiecką osadę do zwycięstwa poprowadził wielokrotny medalista mistrzostw świata Friedrich, który w Pjongczangu triumfował również w rywalizacji dwójek (ex aequo z Kanadą). Co ciekawe niemiecka czwórka przed czterema laty w Soczi nie zdobyła medalu.
Stresujący tydzień
- To był naprawdę stresujący tydzień. Teraz, kiedy to się skończyło, cieszę się, że tego dokonaliśmy. Niepowodzenie w Soczi jeszcze bardziej nas zmotywowało. Pracowaliśmy jak szaleni. Zrobiliśmy wszystko dla tej chwili i osiągnęliśmy 100 procent - wyznał Friedrich, który został piątym niemieckim pilotem ze złotymi medalami olimpijskimi w bobslejowych dwójkach i czwórkach. Jego czwarty przejazd był najgorszy, ale przewaga z poprzednich ślizgów pozwoliła zakończyć rywalizację o 0,53 sekundy przed gospodarzami i rodakami. Dla Korei Południowej to pierwszy w historii medal olimpijski w bobslejach. Niemcy natomiast zdominowali w Pjongczangu tę dyscyplinę, ponieważ zdobyli wszystkie możliwe złote medale.
Bardzo, bardzo zadowoleni
Polska czwórka bobslejowa w składzie: Mateusz Luty, Łukasz Miedzik, Grzegorz Kossakowski i Arnold Zdebiak, zajmując 13. miejsce osiągnęła najlepszy wynik w historii występów biało-czerwonych na igrzyskach. Poprzednim była 14. lokata czwórki w Vancouver osiem lat temu.
- Nie w tej konkurencji spodziewaliśmy się tego, ale najważniejsze, że się udało. Jesteśmy bardzo, bardzo zadowoleni. Chcieliśmy tutaj coś osiągnąć, coś pokazać i jest super. Walczyliśmy z potęgami, nie mamy się czego wstydzić - powiedział Luty. 28-latek odniósł się tym samym do wcześniejszego, nieudanego startu w dwójkach, w parze z Krzysztofem Tylkowskim. Zajęli w nim 24. miejsce, choć zapowiadali walkę o czołową dziesiątkę.
Autor: rk / Źródło: PAP