Pod prąd na rondzie, po chodniku, torowisku. Przez skrzyżowanie na czerwonym świetle. Tak jeździł Maciej P. Najpierw chevroletem, potem złotym lexusem. Piszemy o nim od czterech lat. Dopiero w ostatnią środę udało się go skazać po raz pierwszy. Wcześniej był niepoczytalny.
Nagranie z 23 marca 2018 roku.
Kierowca złotego lexusa pędzi wzdłuż warszawskiej alei Prymasa Tysiąclecia. Chodnikiem. W ten sposób "wyprzedza" wlokące się w korku auta. Na chodnik próbują wejść piesi. Cofają się jednak w ostatniej chwili, widząc rozpędzony samochód. Kierowca lexusa bez przeszkód jedzie dalej.
Pieszy: - Spojrzałem na niego i puknąłem palcem w głowę.
Sędzia Konrad Mielcarek powie później o zachowaniu kierowcy: - Rzeczywiście, prędkość samochodu jest znaczna w porównaniu do innych aut, które poruszają się na jezdni. Oskarżony bardzo dynamicznie jedzie chodnikiem. Tutaj, co prawda, piesi widzieli samochód, więc mieli czas, by zejść z toru jazdy. To nie było odskoczenie. Po prostu piesi przesunęli się na chodniku, aby przepuścić samochód. W ocenie sądu nie była to sytuacja, która powoduje zagrożenie bezpieczeństwa w ruchu drogowym.
Wyglądało to tak:
- Byłem przerażony całą sytuacją. Tata lubi się rozglądać, może jego ciekawość nas uratowała - to już opowieść pieszego, który następnego dnia, 24 marca, szedł ze swoim 80-letnim ojcem chodnikiem obok Wisłostrady. Złoty lexus przejechał pół metra od nich.
Inny pieszy spotkał kierowcę 25 marca, też na chodniku, tym razem na ulicy Puławskiej. Swoje wrażenia opisał tak: - Byłem zszokowany. Poszedłem do pobliskiego budynku. Siadłem, pomyślałem o tym, co się wydarzyło i dopiero wróciłem do swoich zadań.
Adwokat Magda Gawińska powie później przed sądem: - Mój klient nieświadomie stał się gwiazdą internetu.
Osiem kolizji
O 44-letnim Macieju P. po raz pierwszy napisaliśmy w 2016 roku.
W ciągu ośmiu godzin, jak informowaliśmy, spowodował osiem kolizji. Wtedy jeździł jeszcze chevroletem. Stołeczna drogówka skierowała wówczas do czterech sądów wnioski o ukaranie go za stłuczki, do których doprowadził w czterech dzielnicach Warszawy: Śródmieściu, Ochocie, Pradze Południe i Bielanach.
Pierwsza miała miejsce 14 czerwca około godz. 17:35 w samym centrum miasta, przy al. 3 Maja. Uderzył w inny pojazd podczas cofania. Dwie godziny później spowodował kolizję na wiadukcie na Okęciu, niedaleko lotniska. Po tym zdarzeniu policja zatrzymała mu prawo jazdy. Nie pomogło. Ponownie wsiadł za kierownicę.
Czytaj dalej po zalogowaniu
Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam