Oszczerstwa, próby zdyskredytowania i podważenia zaufania - tak o analizie autorstwa Ordo Iuris mówią w prowadzącej telefon 116 111 Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę. I zastanawiają się nad krokami prawnymi. Instytut wiele napisał w analizie, ale na pytania tvn24.pl na ten temat odpowiadać już nie chce.
A. jest psycholożką, od 10 lat zajmuje się profilaktyką zaburzeń psychicznych w publicznej służbie zdrowia.
E. oprócz tytułu psycholożki ma licencjat z resocjalizacji i pięć lat doświadczenia w pracy z dziećmi w pieczy zastępczej i w młodzieżowych ośrodkach socjoterapii.
K. ma ukończone staże kliniczne w Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie oraz Klinice Psychiatrii, Stresu Bojowego i Psychotraumatologii Wojskowego Instytutu Medycznego, a na koncie ponad dziesięć lat doświadczenia w pracy w telefonie zaufania dla dzieci i młodzieży.
B. telefony odbiera już ponad dziewięć lat. W swoim bogatym CV ma m.in. prowadzenie treningów umiejętności społecznych i kilka lat pracy w przedszkolach terapeutycznych i integracyjnych.
Takich osób jak one w telefonie 116 111, skierowanym do dzieci i młodzieży, pracuje wiele. Ich biogramy są podobne: specjalistyczne studia, wieloletnie doświadczenie w pracy z najmłodszymi, liczne dodatkowe kursy.
Dlaczego nie podaję ich nazwisk, wieku, miejsca zamieszkania, skoro wykonują tak ważną pracę? Bo - jak twierdzą specjaliści z Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę - dla dobra ich pracy lepiej, by pozostawały anonimowe.
Nie wzięli tego pod uwagę przedstawiciele Instytutu na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris, którzy właśnie anonimowość konsultantów telefonu uczynili jednym z wielu zarzutów co do działalności linii pomocowej. Ordo Iuris opublikowało je w "Analizie zasad funkcjonowania telefonu zaufania dla dzieci i młodzieży" na swojej stronie.
Reakcja prowadzącej telefon 116 111 Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę była stanowcza. Renata Szredzińska z zarządu FDDS informuje: - Po publikacji, którą Ordo Iuris nazywa "analizą", wysłaliśmy do nich pismo przedprocesowe, ponieważ uważamy, że doszło do naruszenia naszego dobrego imienia i próby podważenia zaufania do naszej organizacji, na które od lat pracujemy. W reakcji na to pismo Instytut poprosił nas o spotkanie.
Co z niego wynikło?
Odpowiedzi? Tylko przed kamerą i na żywo
Telefon zaufania dla dzieci i młodzieży powstał w 2008 roku. Przez pierwsze lata mógł liczyć na rządowe wsparcie, ale od 2022 roku działa już tylko dzięki darczyńcom. Każdego roku rośnie liczba dzieci, którym pomaga. Łącznie jego konsultanci odebrali już około 1,5 miliona połączeń. Podczas całodobowych dyżurów w 2022 roku telefon dzwonił średnio co trzy minuty. W wyniku prowadzonych w ten sposób rozmów podjęto 885 interwencji ratujących życie i zdrowie dzieci. Linię prowadzi właśnie Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę.
Fundacja Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris to z kolei organizacja utworzona w 2013 r. przez Stowarzyszenie Instytut Edukacji Społecznej i Religijnej im. ks. Piotra Skargi. Stawia sobie za cel - jak podaje Wikipedia - "badania nad kulturą prawną i duchowym dziedzictwem, w którym jest zakorzeniona kultura polska oraz propagowanie ich w życiu publicznym i systemie prawnym".
O spotkaniu przedstawicieli obu instytucji chciałam dowiedzieć się więcej od samego Instytutu Ordo Iuris. 26 lipca przesłałam instytucji pytania:
- jak oceniają państwo przebieg poniedziałkowego (24.07.) spotkania z przedstawicielkami Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę?
- czy po powyższym spotkaniu rozważają państwo zmianę treści lub wycofanie się z części zapisów zawartych w Waszej analizie działalności telefonu 116 111?
- czy planujecie państwo podobną analizę w przypadku telefonu zaufania prowadzonego przez Rzecznika Praw Dziecka?
- jakie dalsze kroki zamierzacie państwo podjąć w sprawie funkcjonowania telefonów dla dzieci i młodzieży w Polsce?
- czy w sprawie informacji na temat 116 111 kontaktowali się państwo z ministerstwem edukacji?
28 lipca otrzymałam odpowiedź od Aleksandra Banackiego, asystenta zarządu fundacji: "Przedstawiciel Fundacji Ordo Iuris, który obecny był na wspomnianym spotkaniu, przebywa obecnie na urlopie. Mógłby on wypowiedzieć się w tym temacie później, ale wyłącznie w programie emitowanym na żywo. W razie ewentualnych wątpliwości, służę pomocą".
Jeszcze tego samego dnia poinformowałam Banackiego, że nie pracuję w telewizji, a w portalu internetowym, i zapytałam, czy w związku z tym komentowanie sprawy w artykule fundacji nie interesuje.
31 lipca Banacki odpisał: "Bardzo dziękuję za wiadomość. Również nie będziemy zainteresowani taką formą".
W związku z tym o samym spotkaniu przedstawicieli obu organizacji będę mogła napisać jedynie z perspektywy FDDS. Zamierzam równocześnie cytować fragmenty sporządzonej przez Ordo Iuris analizy, bo to ona była jego głównym powodem.
W spotkaniu udział wzięły cztery osoby. Ze strony FDDS Renata Szredzińska i Monika Sajkowska, prezeska fundacji. OI reprezentowali jego szef Jerzy Kwaśniewski oraz Marek Puzio.
Anonimowy, czyli (nie)bezpieczny
Osoby w kryzysie mogą szukać wsparcia nie tylko w gabinetach specjalistów, ale również za pośrednictwem telefonów zaufania. Dotąd najprężniej działające telefony w Polsce prowadziły organizacje pozarządowe, m.in. Itaka oraz właśnie Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę. Ta druga wyspecjalizowała się w pomocy dzieciom i młodzieży.
Z czym dzwonią młodzi na przeznaczone dla nich różnego rodzaju infolinie? Czytam o tym w mediach społecznościowych we wpisie u J., która zawodowo odbiera ich telefony na jednej z polskich infolinii.
J. wylicza najpierw różne pytania (bo nie wszyscy dzwonią z powodu kryzysu zdrowia psychicznego, nieraz po prostu czują się samotni).
Całowanie to zdrada? Mam borderline? Co pani myśli? Powinienem się wyoutować w klasie? Iść do tej szkoły? Nie wiem, co mam robić, niech mi pani poradzi! Co pani by zrobiła na moim miejscu?J., konsultantka jednego z telefonów zaufania o pytaniach dzwoniącej młodzieży
A jak odpowiada? "Czy całowanie to zdrada? To zależy. Dla Zenka nie, dla Zbyszka totalnie tak! Dla Reni tylko po ślubie, a dla Andżeliki wyłącznie, jeśli z języczkiem - więc naprawdę nie ma znaczenia, co o pocałunkach myśli pani z fotela naprzeciwko. Każde z tych pytań, które dzieciaki zadają ze wzruszającym napięciem, to pułapka. Bo im się tylko wydaje, że chcą wiedzieć, co ja albo inni dorośli uważają o tym, czy powinni zrobić coming out, ufarbować włosy na różowo lub zerwać z Alexem (...). Czy powinieneś się wyoutować? Nie wiem. A chcesz? Nie wiem, ale możemy razem przyjrzeć się dobrym i złym stronom decyzji o coming oucie (proces samodzielnego ujawniania przed innymi ludźmi, np. rodziną, przyjaciółmi, znajomymi czy współpracownikami własnej orientacji seksualnej, tożsamości płciowej lub poglądów - red.), przeanalizować spodziewane zyski i straty, przygotować się na to, jak decyzja, którą podejmiesz - sam - może zmienić twoje życie".
Wróćmy do rozmów o funkcjonowaniu telefonu. I zacznijmy od kwestii anonimowości, bo to jeden z głównych zarzutów zawartych w analizie Ordo Iuris wobec działającego od 15 lat telefonu 116 111.
W analizie czytamy: "Podstawowe zastrzeżenia budzi anonimowość osób udzielających konsultacji. Próżno na stronie internetowej fundacji, stronach rządowych, w tym w samym Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej (obecnie takie ministerstwo w Polsce nie funkcjonuje - mamy Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej - red.), szukać informacji nt. imion, nazwisk, doświadczenia konsultantów czy też ich współpracy z innymi organizacjami. Również telefoniczne próby uzyskania takich danych od fundacji nie przyniosły skutku.
Taką sytuację trudno zaakceptować. O ile prawo do zachowania anonimowości osób zwracających się o pomoc jest oczywiste, o tyle niezrozumiały jest brak jawności tego, kto takich konsultacji udziela. Wiele wskazuje na to, że fundacja nie dzieli się takimi informacjami również z nadzorującym ją Ministerstwem Pracy i Polityki Społecznej. (...) młodzi ludzie kontaktują się w poufnych sprawach z nieznanymi z imienia i nazwiska osobami, o niewiadomym wykształceniu i doświadczeniu zawodowym oraz powiązaniu z organizacjami pozarządowymi".
- Anonimowość naszych konsultantów, którą Ordo Iuris uważa za kłopot, to w rzeczywistości szeroko przyjęty standard w telefonach zaufania, również tym prowadzonym przez Rzecznika Praw Dziecka - zwraca uwagę Renata Szredzińska. Jego numer 800 12 12 12 to młodszy stażem telefon pomocowy, powstał w grudniu 2020 roku, dzięki dofinansowaniu premiera Mateusza Morawieckiego.
By potwierdzić jej słowa, jeszcze 26 lipca zapytałam biuro prasowe Rzecznika Praw Dziecka:
- czy konsultanci telefonu zaufania prowadzonego przez RPD pozostają anonimowi dla dzwoniących i ich rodziców?
- ile osób i z jakim przygotowaniem zawodowym zatrudniają państwo w telefonie zaufania?
Do momentu publikacji tego tekstu te pytania pozostały jednak bez odpowiedzi.
Międzynarodowe standardy to efekt pracy m.in. IFOTES, czyli Międzynarodowej Federacji Pomocy Telefonicznej. IFOTES został utworzony podczas kongresu w Genewie w 1967 roku. Podczas tego kongresu ustalono cele, zasady i metody pracy zalecane w placówkach pomocy telefonicznej.
Z kolei w 2003 roku powstała sieć Child Helpline International, która zrzesza przedstawicieli telefonów specjalizujących się w pomocy najmłodszym. W 2009 roku CHI zrzeszało 133 telefony zaufania dla dzieci z całego świata. FDDS (wtedy jeszcze jako Fundacja Dzieci Niczyje) należy do grupy od 2007 roku.
Szredzińska przypomina: - Należymy do organizacji zrzeszającej telefony z całego świata i większość z nich działa na podobnych zasadach. Po co konsultantom anonimowość? Mamy wtedy do czynienia z równością stron, bo dziecko też jest anonimowe. A nasza praktyka pokazuje, że część dzieci chętniej się w takich rozmowach otwiera. Poza tym chodzi o względy bezpieczeństwa. Nikt nie chce, by młodzi ludzie po uzyskaniu pomocy szukali konsultantów na przykład w mediach społecznościowych. To dla tych dzieci niebezpieczne, w końcu mogą nawiązać kontakt mylnie z kimś, kto tylko tak samo się nazywa - zauważa.
To właśnie dlatego na początku nie podałam więcej informacji na temat A., E., K. i B. I nie piszę bardziej szczegółowo o pracy J.
Kto zagląda do rejestru pedofilów?
Autor analizy Ordo Iuris zarzuca FDDS, że w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej (w rzeczywistości Rodziny i Polityki Społecznej, bo tak aktualnie nazywa się resort) nie da się znaleźć informacji o zatrudnianych w telefonie osobach.
- Ale nie wiemy, skąd ten zarzut, bo ministerstwo rodziny nigdy nie zwróciło się do nas z takim pytaniem. Nie mamy go jak informować o naszych pracownikach, bo nie ma takiej procedury - komentuje Szredzińska. I dodaje: - Kiedy mieliśmy finansowanie publiczne, a trzeba pamiętać, że od dwóch lat nie mamy go wcale, to Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji miało pełny wgląd w nasze dokumenty podczas kontroli. Sprawdzało karty osobowe, mogło potwierdzać dyplomy pracowników - przypomina.
OI uważa, że nazwiska konsultantów telefonu zaufania 116 111 powinny być jawne, by rodzice mogli sprawdzić ich w tzw. rejestrze pedofilów.
W analizie Ordo Iuris czytamy: "Rodzice nie mają możliwości ustalenia, kto i w jakich sprawach doradza ich dzieciom, choć to im przysługuje pierwszeństwo wychowawcze gwarantowane przepisami Konstytucji RP. Nie mają też możliwości weryfikacji, czy konsultanci rozmawiający z ich dziećmi nie widnieją przypadkiem w Rejestrze Sprawców Przestępstw na Tle Seksualnym, utworzonym na mocy ustawy z dnia 13 maja 2016 r. o przeciwdziałaniu zagrożeniom przestępczością na tle seksualnym".
- Ale to z kolei wprowadzanie rodziców w błąd - komentuje Szredzińska. - Jest jawny rejestr, ale on zawiera tylko kilkadziesiąt nazwisk najniebezpieczniejszych przestępców, a i tak, żeby kogoś w pełni zweryfikować, trzeba znać jego datę urodzenia, aby wykluczyć zbieżność nazwisk. Druga część rejestru ma ograniczony dostęp i żaden rodzic nie ma do niego dostępu. Mogą z niego korzystać pracodawcy, na przykład szkoły albo organizacje takie jak nasza. I my z tego korzystamy, sami byliśmy też przed laty zwolennikami wprowadzenia przepisów obligujących do sprawdzania niekaralności osób pracujących z dziećmi. Sugerowanie, że nie wiadomo, kto u nas pracuje, jest zwykłym oszczerstwem - dodaje.
LGBT i wy
Sprawy, w których "rodzice nie mają możliwości ustalenia", kto doradza ich dzieciom, jak wskazuje w dalszej części analizy Ordo Iuris, mogą dotyczyć na przykład kwestii psychoseksualności.
Wśród zarzutów OI znalazły się też informacje, że strona internetowa telefonu zawiera m.in. zakładkę "LGBT+Ja" czy linki do innych organizacji, które zajmują się np. edukacją seksualną.
Jedną z ośmiu stron jego analizy zajmuje wyliczenie działań, które FDDS prowadziła w ramach kampanii, np. "na profilu FB Fundacji odbyła się ekspercka debata 'Jak w rodzinie i w szkole wspierać młode osoby LGBT+' (…) czy 'W szkołach w całej Polsce promowane są scenariusze zajęć pt. >>Szkoła otwarta na różnorodność<< i >>LGBT+ja<< dla klas VII-VIII szkół podstawowych i I klasy szkoły ponadpodstawowej, dotyczące promowania akceptacji dla różnorodności i przeciwdziałania przemocy rówieśniczej wobec osób LGBT+' (…)".
- A przecież to nasza kampania społeczna zachęcająca do tolerancji i sojusznictwa, poparta fachową wiedzą, nie ma w niej niczego demoralizującego - komentuje Szredzińska z FDDS. - Linki do innych organizacji, również tych zajmujących się edukacją seksualną, zamieszczamy, gdyż w telefonie nie jesteśmy w stanie odpowiedzieć na każde pytanie dziecka. Zawsze jednak najpierw zachęcamy dzieci, żeby porozmawiały ze swoimi rodzicami - przypomina.
Dodaje również: - Wierzymy, że dzieci mają prawo do informacji i temu służą nasze kampanie i działania. Takie prawo, między innymi do pozyskiwania informacji z różnych źródeł, gwarantuje dzieciom międzynarodowa Konwencja o prawach dziecka z 1989 roku.
Szredzińska uznaje, że dokument OI ciężko nazywać rzetelną analizą. - Dokument zawiera insynuacje, sugestie, że dzieje się u nas coś dziwnego. Nie wiemy, czemu ma to służyć, ale na pewno nie dobru dzieci - komentuje. I dodaje: - Odbieramy to jako próbę dyskredytacji, dlatego analizujemy dalsze kroki prawne.
Początkowo FDDS dało OI trzy dni na zweryfikowanie twierdzeń zawartych w analizie. W odpowiedzi fundacja miała otrzymać propozycję rozszerzenia informacji na stronie OI. Otrzymała, ale jeszcze nie o wszystkie istotne zdaniem FDDS wątki. Fundacja wniosła więc o kolejne uzupełnienia.
3 sierpnia na stronie Ordo Iuris dostępna była nadal ośmiostronicowa analiza w pierwotnej formie.
Szredzińska przypomina: - Zawsze jesteśmy otwarci na pytania. Skoro Ordo Iuris nurtowały różne kwestie dotyczące naszej działalności, mogli nam takie pytania zadać. Ale nie podjęli takiej próby. Okazało się, że jeden z przedstawicieli Instytutu zadzwonił do nas, ale się nie przedstawił i po prostu zażądał danych naszych pracowników. Nic dziwnego, że na takie żądanie nie dostał odpowiedzi.
Ta informacja miała zostać potwierdzona przez przedstawicieli IO w czasie lipcowej rozmowy z przedstawicielami FDDS.
Czy wolno o tym pisać w podręczniku?
Autorom analizy z Ordo Iuris nie podoba się też, że numer telefonu 116 111, a dokładniej odesłanie do jego strony internetowej, znajduje się w niektórych podręcznikach szkolnych.
Już na wstępie analizy czytamy: "W ostatnim czasie do Instytutu Ordo Iuris docierały sygnały rodziców i nauczycieli zaniepokojonych tym, że w niektórych podręcznikach szkolnych zamieszczony jest numer telefonu zaufania 116 111 i adres strony internetowej 116111.pl".
W dalszej części czytamy o przykładach książek z wydawnictwa Nowa Era, m.in. książki do informatyki dla czwartoklasistów "Lubię to" czy do przyrody "Tajemnice przyrody".
W tym drugim podręczniku numer telefonu zaufania został błędnie opisany jako "adres ciekawej strony internetowej poświęconej przyrodzie".
Instytut Ordo Iuris ocenia: "Jest to informacja ewidentnie wprowadzającą w błąd i to w kwestii szczególnie istotnej i wrażliwej; sugeruje bowiem, że strona www.116111.pl jest neutralną, bezpieczną stroną internetową 'poświęconą przyrodzie'. Tymczasem, jak wykazano, zawiera ona treści oraz przekierowania do stron, ukazujące wizję rozwoju psychoseksualnego człowieka oraz ludzkiej płciowości promowaną przez radykalne środowiska LGBT, z czego większość rodziców, a być może również nauczycieli, zapewne nie zdaje sobie sprawy".
Ordo Iuris przypomina, że minister edukacji może cofnąć dopuszczenie do użytku szkolnego podręcznika.
A we wnioskach zawartych w analizie czytamy podsumowanie: "Numer telefonu zaufania 116 111, prowadzony przez Fundację Dajemy Dzieciom Siłę oraz obsługiwany przez nieznanych z imienia i nazwiska konsultantów, jak również adresy stron internetowych odsyłające do organizacji zewnętrznych, o których mowa w art. 86 ust. 1 Prawa oświatowego, nie powinny być publikowane w podręcznikach szkolnych, ponieważ stwarza to sposobność do naruszenia art. 86 ust. 1 i 2 Prawa oświatowego oraz innych przepisów prawa, wyrażających konstytucyjną zasadę pierwszeństwa wychowawczego rodziców".
- Wniosek, by informacje o naszym telefonie usnąć z podręczników, uważamy za utrudnianie dzieciom dostępu do informacji i pomocy, której naprawdę potrzebują - komentuje Szredzińska z Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę.
27 lipca zapytałam MEiN, czy w związku z analizą Ordo Iuris na temat funkcjonowania telefonu zaufania urzędnicy podjęli lub planują podjąć jakieś działania w tej sprawie (OI na swojej stronie napisało, że "zamierza również zwrócić się do Ministerstwa Edukacji i Nauki o wszczęcie procedury zmiany treści lub wycofania dopuszczenia do użytku szkolnego podręczników promujących stronę telefonu zaufania").
Okazało się, że… resort edukacji zrobił to już wcześniej, bo na obecność numeru w podręczniku poskarżyła się inna organizacja.
Adres i numer to nie to samo
- Nie każemy wyrzucać numeru infolinii z podręczników, lecz unikać odesłań do stron internetowych - podkreśla Justyna Sadlak z biura prasowego MEiN. I dodaje: - Rodzice sygnalizują i potwierdziła to analiza naszych ekspertów, że strona zawiera treści sprzeczne z podstawą programową.
Podstawą tej interwencji była petycja z lutego 2023 roku od Stowarzyszenia Nauczycieli i Pracowników Oświaty "Nauczyciele dla Wolności". To organizacja, która powstała w czasie pandemii i sprzeciwiała się m.in. ograniczeniom w edukacji związanym z koronawirusem. Jej przedstawiciele byli w 2022 roku gośćmi małopolskiej kurator oświaty Barbary Nowak na głośnym spotkaniu, gdzie podważano zasadność szczepień.
Dziś członkowie stowarzyszenia równie stanowczo krytykują edukację włączającą, która ma wspierać dzieci o specjalnych potrzebach edukacyjnych w szkołach ogólnodostępnych.
Stowarzyszenie również zgłaszało zastrzeżenia do podręcznika "Tajemnice przyrody". Jego członkom nie podobał się nie tylko adres 116111.pl, ale również związany z kampanią społeczną Anji Rubik sexed.pl.
Sadlak tak opisuje działania MEiN: - Na tej podstawie wysłaliśmy do wydawców podręczników szkolnych pismo wskazujące, że w związku z tym, że podręczniki są w użytku przez co najmniej trzy lata szkolne, a zawartość poszczególnych stron internetowych, jak i linków na nich zamieszczanych może być na bieżąco modyfikowana w sposób nie zawsze odpowiedni dla uczniów, należy zwracać szczególną uwagę na tę kwestię i unikać odesłań do stron internetowych.
Sadlak poinformowała, że wydawnictwo Nowa Era w kolejnym wydaniu podręcznika linki do stron usunie.
19 czerwca MEiN dostało podziękowanie za interwencję od Stowarzyszenia Nauczycieli i Pracowników Oświaty "Nauczyciele dla Wolności".
Czy należy spodziewać się jeszcze jakichś działań dotyczących 116 111? OI na swojej stronie poinformowało: "Instytut Ordo Iuris zwrócił się już z wnioskiem do Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej, które jest organem nadzorczym w stosunku do Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę". Nie sprecyzował jednak, czego ten wniosek miałby dotyczyć.
Na nasze pytania o ewentualne działania związane z analizą, wysłane 27 lipca, ministerstwo rodziny dotychczas nie odpowiedziało.
3 sierpnia ponowiłam pytania zarówno do resortu, jak i Rzecznika Praw Dziecka.
To po prostu bezduszne
Dr Iga Kazimierczyk, pedagożka z fundacji Przestrzeń dla Edukacji, jest zasmucona i zmartwiona interwencją Ordo Iuris. - Podjęli swoje działania w sytuacji, w której depresja staje się jedną z częściej diagnozowanych chorób, a według danych Światowej Organizacji Zdrowia kryzysy psychiczne i emocjonalne można uznać za wyzwanie cywilizacyjne - zauważa dr Kazimierczyk. I dodaje: - Jakiekolwiek próby ograniczenia dzieciom tej pomocy, a za taką uważam interwencję Ordo Iuris, są po prostu bezduszne.
Pedagożka przypomina, że pomoc psychologiczna i psychiatryczna dla najmłodszych jest od lat niewystarczająca. - Dlatego martwi mnie, gdy jedna z form takiej pomocy spotyka się z tak kompletnie nieuzasadnionym atakiem - komentuje. - W obecnej sytuacji powinniśmy wspierać wszelkie możliwe inicjatywy dotyczące tej tematyki, a zwłaszcza te tworzone przez sprawdzone organizacje od lat zajmujące się pomocą. A jeśli nawet komuś z jakichś ideologicznych pobudek jakaś organizacja się nie podoba, to mógłby jej przynajmniej nie przeszkadzać - dodaje.
Kazimierczyk jest też zdziwiona reakcją ministerstwa edukacji. - Prawo oświatowe nie zakazuje poszerzania w podręcznikach podstawy programowej. Ona jest takim minimum, nic nie stoi na przeszkodzie, by uczyć dzieci więcej - zauważa.
- Wszystkie te działania wokół telefonu zaufania to nie tylko ograniczanie praw dzieci, to moim zdaniem jawne działanie przeciwko tym prawom.dr Iga Kazimierczyk, pedagożka
Skąd takie podejście Ordo Iuris? - Wydaje mi się, że jest konsekwencją niebezpiecznego podejścia, w którym rodzina jest jakąś zamkniętą strukturą i wszystkie jej problemy należy rozwiązywać wewnątrz rodziny. To brak wyobrażenia, że w rodzinie może dziać się źle, a sama rodzina też może potrzebować pomocy - komentuje dr Iga Kazimierczyk. I dodaje: - Tymczasem mówimy o prawach dziecka, bo wiemy, że one są ponad rodziną. Niestety, ale rodzina nie zawsze te prawa zabezpiecza i dlatego potrzebne jest, by na ich straży stało też państwo i inne instytucje wspierające dzieci. W telefonach zaufania standardem interwencyjnym jest, że pyta się dziecko, co o jego problemach wiedzą rodzice. Konsultanci często wiele czasu poświęcają na to, by podpowiedzieć dziecku, jak z rodzicami rozmawiać. Często interwencje zmierzają do tego, żeby dziecko znalazło dorosłą rozsądną osobę w najbliższym otoczeniu. Działalność telefonów wspiera rodzinę, a nie jest zamachem na jej autonomię. To taka pierwsza pomoc psychologiczna - podkreśla.
Polska, realizując postanowienia Konwencji o prawach dziecka, zobowiązała się (co również raportuje) do: - włączania w szkolne programy nauczania zapoznawania uczniów i uczennic z prawami i wolnościami człowieka oraz prawami dziecka - a także przekazywania im informacji o instytucjach działających na rzecz dziecka i rodziny, w tym do kogo można się zwrócić, gdy prawa są łamane.
Pedagożka i socjolożka z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu prof. Iwona Chmura-Rutkowska przypomina w tym kontekście: - W Polsce obecnie żyje 7,6 miliona osób do 18. roku życia, czyli dzieci i młodzieży. Z formalnego i prawnego punktu widzenia wszystkie te osoby mają lub powinny mieć zapewnione bezpieczne, zdrowe warunki do wzrastania i rozwoju, ale tak nie jest - z wielu powodów - mówi naukowczyni. - Dzieci podobnie jak dorośli żyją jednak czasem w niesprzyjającym otoczeniu, doświadczają różnych kryzysowych, trudnych sytuacji i traum, a część z nich, jak wiemy i co pokazują badania oraz dane policyjne, doświadcza naruszeń, zaniedbania, krzywdzenia i przemocy ze strony najbliższych, czyli dorosłych, którzy tak naprawdę powinni być w tych sytuacjach wsparciem - zauważa.
Z badań zrealizowanych na zlecenie Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej pt. "Diagnoza zjawiska przemocy i możliwości uzyskania pomocy w sytuacji doświadczania przemocy w percepcji dzieci i młodzieży" wynika, że co trzecie badane dziecko w wieku od 11 do 17 lat zna co najmniej jednego kolegę lub koleżankę, która doświadcza przemocy w rodzinie.
Prof. Chmura-Rutkowska: - Na podstawie tych oraz wcześniejszych badań szacuje się, że w Polsce przemocy ze strony najbliższych doświadcza co najmniej 6 procent dzieci i młodzieży. Najczęściej jest to przemoc wielokrotna. Ponadto, według analiz FDDS, około 10 procent dzieci i młodzieży nie ma w swoim najbliższym otoczeniu nikogo, kto mógłby w trudnej sytuacji pomóc - podkreśla. I zaraz dodaje: - Telefony zaufania prowadzone przez osoby profesjonalnie przygotowane do rozmowy z dziećmi w kryzysie oraz wyspecjalizowane w udzielaniu pomocy bywają często jedynymi opcjami i ostatnimi deskami ratunku. Naprawdę ratują życie tym dzieciom, które żyją w krzywdzącym, nieprzyjaznym lub niewydolnym wychowawczo otoczeniu.
To, co jej zdaniem niepokoi i oburza, to fakt, iż
w narracji OI dziecko jest opisywane jak przedmiot i własność rodziców, a nie osoba, która ma prawo do życia i rozwoju w bezpiecznych warunkach, wolności od poniżania i przemocy oraz ochrony przed krzywdzeniem.prof. Iwona Chmura-Rutkowska, pedagożka i socjolożka
- Ordo Iuris, stojąc na straży interesów dorosłych oraz absolutnej "władzy rodzicielskiej", nie odrobiło zdaje się lekcji ani z ratyfikowanej przez Polskę Konwencji o prawach dziecka ONZ, ani z Konstytucji RP, ani z pism pedagoga Janusza Korczaka - uważa Chmura-Rutkowska. I podkreśla: - Wszędzie tam bowiem naczelną przesłanką i priorytetem jest podmiotowość, godność i dobro dziecka. W tym także prawo do informacji, znajomości swoich praw oraz do bycia wysłuchanym, poważnie potraktowanym i do otrzymania adekwatnej pomocy.
jak oceniają państwo przebieg poniedziałkowego (24.07.) spotkania z przedstawicielkami Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę?
czy po powyższym spotkaniu rozważają państwo zmianę treści lub wycofanie się z części zapisów zawartych w Waszej analizie działalności telefonu 116 111?
czy planujecie państwo podobną analizę w przypadku telefonu zaufania prowadzonego przez Rzecznika Praw Dziecka?
jakie dalsze kroki zamierzacie państwo podjąć w sprawie funkcjonowania telefonów dla dzieci i młodzieży w Polsce?
czy w sprawie informacji na temat 116 111 kontaktowali się państwo z ministerstwem edukacji?
czy konsultanci telefonu zaufania prowadzonego przez RPD pozostają anonimowi dla dzwoniących i ich rodziców?
ile osób i z jakim przygotowaniem zawodowym zatrudniają państwo w telefonie zaufania?
Autorka/Autor: Justyna Suchecka
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock