Premium

Żuławy pod wodą - scenariusz "ekstremalny" czy realny? Naukowcy: czas zacząć przygotowania

Zdjęcie: Tomasz Słomczyński

Zaznaczamy wzrost poziomu morza o jeden metr. Klikamy. Nagle obszar od Gdańska po Elbląg i Malbork zmienia kolor z zielonego na niebieski. Właśnie zalaliśmy wodą deltę Wisły, teren zamieszkały obecnie przez około sto pięćdziesiąt tysięcy ludzi.

Według prognoz naukowców średni poziom morza podniesie się o jeden metr jeszcze za życia naszych dzieci i wnuków, a fala sztormowa podniesie lustro wody o dodatkowe dwa metry. Czy to oznacza, że niemal całe Żuławy znajdą się pod wodą? Bo jeśli tak, to czas zacząć myśleć o przyszłej ewakuacji wsi i miasteczek.

Żuławy można porównać do gigantycznej miski otoczonej wodą. Przez setki lat ludzie mieszkający we wnętrzu owej miski próbowali - z jednej strony - odgrodzić się od wody wokół, upatrując w niej zagrożenie, budując chroniące ich wały, z drugiej zaś - odpowiednią ilość wody wpuszczali do wnętrza "naczynia" licznymi kanałami. Bezpieczeństwo powodziowe polega więc na tym, żeby istniejące "dziury" w poszyciu owej miski, którymi wpływają i wypływają rzeki i kanały, nie stały się otwartą bramą dla wielkiej fali, której nie uda się powstrzymać i okiełznać. Chodzi więc o to, by miska była szczelna.

Ale to nie wszystko - ta miska nie unosi się na wodzie. Więc jeśli wokół niej wody będzie coraz więcej, w końcu zbliży się do jej górnych krawędzi. Jeśli poziom wody dalej się będzie podnosił, ostatecznie woda wleje się do środka miski i zatopi wszystko, co się w niej znajduje.

Czyli co dokładnie?

Łopaty w dłoń? Raczej nie

Marek Opitz i Łukasz Kępski czekają na mnie w zabytkowym, typowo żuławskim domu. Domy podcieniowe (jedyne w swoim rodzaju, z charakterystyczną wysuniętą częścią budynku nad wejściem), wiatraki, wierzby, i jeszcze wściekle żółte pola rzepaku na wiosnę - to główne symbole płaskiego jak stół, poprzecinanego kanałami, regionu. Na bardziej dociekliwych i wymagających turystów czekają tu jeszcze cmentarze menonickie, średniowieczne kościółki (lub ich ruiny), budowane jeszcze przez Krzyżaków, oraz zabytki techniki, głównie śluzy na rzekach i kanałach. No i sama Wisła, którą można podziwiać z wysokiego wału chroniącego przed powodzią. To ziemia, którą przed mniej więcej tysiącem lat człowiek zabrał naturze, osuszył i uczynił sobie poddaną.

Czytaj dalej po zalogowaniu

premium

Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam