Premium

Nie ma, że gruby - olbrzymi. Zamiast "mężczyźni" są "ludzie", zamiast synów córki. O co chodzi?

Zdjęcie: Paramount/Getty Images

Umpalumpasy to już nie "mali mężczyźni", lecz "mali ludzie" - chodzi o to, by byli neutralni płciowo. Koniec z bohaterami "brzydkimi" czy "szalonymi", nawet jeśli przed laty takich właśnie stworzył światowej sławy pisarz Roald Dahl. Do liftingu nadaje się też Mary Poppins i niejeden tytuł w Polsce. Czy nowe wydania starych dzieł to "odwieczny proceder", który nie powinien nas martwić, czy jednak zapowiedź cenzury? Jak to jest ze współczesnym "poprawianiem" literatury i czy powinniśmy szykować się na tajne komplety?

Cenzurują! Usuwają nieprawomyślne treści! Niszczą literaturę! Niedługo cała kultura będzie wyglądała jak obsada przeciętnego nowego serialu! 

O co chodzi? O "poprawianie" książek tak, by nikogo nie uraziły. O usuwanie niektórych określeń czy wyrażeń z dawnych powieści. 

Sprawa jest na tyle poważna, że literaturą zainteresowali się premier Wielkiej Brytanii i królowa Kamila. Ta ostatnia podczas spotkania z pisarzami w 2023 r. mówiła tak:

Pozostańcie wierni swemu powołaniu, wbrew tym, którzy chcą ograniczyć wolność słowa lub nałożyć ograniczenia na waszą wyobraźnię.

A lista "poprawianych" zdaje się nie mieć końca. Ostatnio dołączyła do niej tytułowa bohaterka książki Pameli L. Travers "Mary Poppins", której treści, co prawda, nie zmieniono, ale film na jej podstawie przestał być zalecany dla wszystkich odbiorców. Wcześniej oberwało się m.in. klasykowi dziecięcej literatury Roaldowi Dahlowi czy ulubienicy pokoleń Astrid Lindgren i jej Pippi. A także mistrzom literatury kryminalnej i sensacyjnej: Agacie Christie i Ianowi Flemingowi.

W kolejce do "poprawiania" są już inni - na naszym podwórku choćby Julian Tuwim i Henryk Sienkiewicz. 

O co w tym chodzi i czy faktycznie jesteśmy u progu dyktatury politycznej poprawności? Sprawdzamy.

Czym zawiniła Mary Poppins?

Czytaj dalej po zalogowaniu

premium

Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam