|

Strzał w plecy z bardzo małej odległości. Tak zginął Adam trafiony z policyjnej broni

Adam miał 21 lat
Adam miał 21 lat
Źródło: TVN24 Łódź

21-letni Adam Czerniejewski zginął w listopadzie 2019 roku po strzale z policyjnej broni. Redakcji tvn24.pl udało się dotrzeć do kluczowej ekspertyzy, z której wynika, że policjant z bliskiej odległości strzelił uciekającemu mężczyźnie w plecy. W poniedziałek prokuratura postawiła funkcjonariuszowi zarzuty nieumyślnego spowodowania śmierci.

Artykuł dostępny w subskrypcji

Starszy sierżant Sławomir L. usłyszał w poniedziałek zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci. Prokuratorzy wezwali go w charakterze podejrzanego po ponad dwóch latach od śmierci 21-letniego Adama Czerniejewskiego. Ofiara zginęła po śmiertelnym postrzeleniu z policyjnej broni na osiedlu Wyszyńskiego w Koninie. 

Sławomir L. przed oddaniem strzału gonił uciekającego 21-latka. Przy ciele ofiary znaleziono potem torebkę z pochodną metamfetaminy. 

Początkowo wydawało się, że wyjaśnianie okoliczności śmiertelnego postrzelenia Adama Czerniejewskiego nie będzie dla prokuratorów wyzwaniem. Na ścianach pobliskich bloków zainstalowane są kamery, a na plac zabaw - gdzie padł strzał - wychodzą setki okien z okolicznych budynków. 

Poznaliśmy ustalenia "superopinii" w sprawie śmierci 21-latka
Źródło: tvn24.pl

Jak zginął Adam?

Szybko okazało się jednak, że naocznych świadków nie ma. Nagrania z kamer również - jak informowaliśmy już na tvn24.pl jako pierwsi - nie okazały się przydatne. Na filmie z żadnej z trzech kamer zainstalowanych w pobliżu nie widać momentu, w którym padł strzał.

Wiadomo było tylko tyle, że kilka minut przed śmiercią Adam stał w towarzystwie dwóch młodszych chłopaków. Na widok radiowozu zaczął uciekać. Za nim w pościg rzucił się starszy sierżant Sławomir L. Mężczyźni zniknęli pomiędzy blokami, po kilku sekundach było słychać okrzyk "stój, bo strzelam". Potem był wystrzał broni - jak się okazało - śmiertelny w skutkach. 

Dlaczego i jak zginął Adam Czerniejewski? Prokuratorzy, szukając odpowiedzi na to pytanie, musieli się opierać na dowodach i ustaleniach biegłych. Te były ze sobą sprzeczne w fundamentalnej kwestii: czy Adam Czerniejewski został postrzelony w klatkę piersiową (co pasowałoby do wersji sugerowanej przez policję po tragedii - że za spust pociągnął policjant broniący się przed atakiem), czy też w plecy. Dwóch ekspertów z zakresu medycyny sądowej jeszcze w 2019 roku ustaliło, że Adam został trafiony w klatkę piersiową, a na jego plecach znajduje się rana wylotowa po kuli.

Tyle że tak zwane ślady GSR (gunshot residue - pozostałości po wystrzale z broni palnej) były tylko na plecach Adama. Z przodu, na klatce piersiowej, takich śladów nie odnaleziono. Skonfundowani prokuratorzy konfrontowali ze sobą ekspertów i starali się dociec, skąd wzięły się rozbieżności. Nie przyniosło to jednak efektów. Dlatego też prowadzący śledztwo prokurator Wojciech Zimoń wystąpił do krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych im. Sehna, żeby tamtejsi eksperci pochylili się nad całym zgromadzonym w sprawie materiałem dowodowym i ocenili, gdzie i w jakich okolicznościach padł śmiertelny strzał. 

Prokuratorzy nazywają taką ekspertyzę "superopinią". Udało nam się dotrzeć do jej treści.

Strzał w plecy

Biegli z Krakowa otrzymali raporty ze sporządzonych wcześniej dwóch sekcji zwłok (biegłych z Poznania oraz Łodzi) oraz wyniki badań śladów fizykochemicznych odzieży 21-latka, które przeprowadzili biegli z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji w Warszawie. To w tej opinii znalazły się informacje o prochu na plecach Adama. 

Do Instytutu Ekspertyz Sądowych przekazane zostały też zdjęcia zwłok wykonane w czasie obu sekcji oraz zabezpieczony wcześniej siedmiocentymetrowy fragment mostka Adama, który został wycięty w czasie sekcji zwłok. 

Rana po pocisku widoczna jest na tylnej, prawej części pleców oraz na mostku. Kula rozerwała przedsionek serca 21-latka - ta rana doprowadziła do zgonu.

Biegli stwierdzili, że Adam został postrzelony w plecy. Strzał padł z bardzo bliska
Źródło: tvn24.pl

Biegli początkowo wzięli się za analizowanie fragmentu mostka. Zwrócili uwagę, że medycy przeprowadzający sekcję wycięli go bez części górnej i dolnej, co w praktyce uniemożliwiło określenie, która strona tej części kości jest częścią zewnętrzną, a która wewnętrzną. Biegli z Krakowa porównali więc jego kształt ze zdjęciami zrobionymi w czasie obu sekcji i ustalili, że na zewnętrznej części mostka (przykrytej mięśniami klatki piersiowej) widoczny jest rozległy ubytek tkanki kostnej. Oznacza to tyle, że pocisk wcześniej przeszedł przez ciało i wyszedł przez mostek. Uznali, że rana na mostku jest więc raną wylotową. 

To jednak nie jedyny dowód na to, że strzał został oddany w plecy. Biegli z Krakowa wskazali, że ich ustalenia korespondują ze śladami prochu na plecach Adama. Na tej podstawie stwierdzono najbardziej prawdopodobny przebieg zdarzenia: stwierdzono, że pocisk najpierw przebił tylną część kurtki 21-latka, jego bluzy z kapturem i bluzy polarowej. Fakt, że zastrzelony mężczyzna miał w momencie zdarzenia tyle warstw ubrania, miał wpłynąć na trudności w ocenieniu wyglądu ran w czasie sekcji - dlatego miały być one "atypowe", pozbawione charakterystycznych cech. 

Tor pocisku - jak przekazali eksperci z instytutu im. Sehna - przebiegał "od tyłu ku przodowi; od strony prawej ku lewej; od dołu ku górze względem osi długiej jego ciała".

Z przyłożenia

Biegli z Instytutu Ekspertyz Sądowych zostali też poproszeni o ocenę odległości, z jakiej padł strzał. W swojej opinii stwierdzają, że na zwłokach nie znaleziono cech charakterystycznych dla postrzału z pobliża: na ciele Adama nie było bowiem ani rąbka osmalenia, ani prochu. Na tej podstawie można byłoby stwierdzić, że strzał został oddany z oddali - co najmniej metra. Byłoby tak, gdyby nie to, że w momencie śmierci miał na sobie kilka warstw ubrań. Ich badanie wskazało jednak, że pistolet w momencie wystrzału musiał być bardzo blisko ciała Adama.

Na ubraniach po stronie pleców znaleziono nie tylko krzyżowe rozdzielenie tkaniny, ale także zmiany termiczne: kurtka w miejscu trafienia ma nadtopione brzegi, jest też rąbek zabrudzenia metalicznym ołowiem i mosiądzem. Potwierdzono też, że na kolejnych warstwach ubrania - na plecach Adama - znajdują się niespalone drobiny prochu strzelniczego. 

Na tej podstawie biegli z Krakowa przekazali prokuratorom, że strzał najpewniej został oddany z przyłożenia (to znaczy lufa dotykała ubrań Adama) albo z "bezpośredniego pobliża", czyli odległości nie większej niż dwa centymetry.

Pogrzeb Adama Czerniejewskiego
Pogrzeb Adama Czerniejewskiego
Źródło: tvn24.pl

Moment poślizgu

Redakcji tvn24.pl udało się też ustalić, że - jak widać na zabezpieczonym w toku śledztwa monitoringu - policjant goniący Adama Czerniejewskiego wyjął w biegu broń z kabury i ją przeładował. Kamery nagrały, że uciekający miał nad ścigającym go policjantem około kilku metrów przewagi. Kiedy mężczyźni przebiegali wzdłuż bloku, policjant miał krzyknąć "stój, bo strzelam" (ten okrzyk usłyszeli świadkowie).

Co działo się potem? Kamery nagrały, że kiedy Adam miał po swojej prawej stronie plac zabaw, zdecydował się nagle skręcić w jego kierunku. Wpadł w poślizg i upadł. Nadbiegający policjant wykorzystał ten moment, żeby dogonić uciekiniera. Kiedy był bezpośrednio za nim, wyciągnął w jego kierunku prawą dłoń - w niej trzymał pistolet. Zrobił to w momencie, w którym również stracił równowagę na zakręcie. 

Adam był już wtedy w pozycji przypominającej biegacza szykującego się do sprintu. Uzbrojona ręka funkcjonariusza zbliżyła się do miejsca, w którym potem - zdaniem biegłych z Instytutu Ekspertyz Sądowych - znajdzie się rana wlotowa. Wszystko to działo się w pobliżu krzaka, za którym w tym samym momencie obaj mężczyźni zniknęli z pola widzenia kamery. 

Prokuratorzy badający sprawę podejrzewali, że chociaż nie widać tego na pierwszy rzut oka, to moment wystrzału mógł zostać nagrany. Żeby to sprawdzić, film trafił do biegłego, który miał możliwie wyostrzyć kadry monitoringu i stwierdzić, czy chmura widoczna pomiędzy mężczyznami to para wodna powstała na skutek oddychania mężczyzn w czasie chłodnego dnia, czy też dowód na wystrzelenie pocisku. Niestety, odpowiedzi na to pytanie prokuratorzy ostatecznie nie dostali.

Murem za policjantem

Prokuratorzy ustalili, że Adam Czerniejewski był co najmniej 22 razy legitymowany przez policję. Kilka tygodni przed śmiercią osobiście legitymował go Sławomir L. Policjant po zdarzeniu z 14 listopada 2019 roku poszedł na zwolnienie lekarskie. Wtedy to w obronę został wzięty przez innych funkcjonariuszy. 

- Widziałem się z nim. Bardzo przeżywa to, co się stało. To gliniarz z krwi i kości. Jest ojcem trójki dzieci. Nie wyciągnąłby broni i nie zaryzykowałby przyszłości swojej rodziny, gdyby nie miał bardzo dobrego powodu - oceniał niedługo po zdarzeniu młodszy inspektor Andrzej Szary, przewodniczący Zarządu Wojewódzkiego NSZZ Policjantów województwa wielkopolskiego.

29-letniego funkcjonariusza bronił także Mariusz Ciarka, rzecznik Komendy Głównej Policji

- Na całym świecie policjanci szkoleni są tak, żeby użyć broni w ostateczności. Nie wyobrażamy sobie, żeby w Koninie było inaczej, żeby to było działanie umyślne. W świetle prawa policjant jest niewinny, dopóki nie zapadnie prawomocny wyrok sądu. Na razie, w ocenie kierownictwa, ten policjant jest niewinny - mówił Ciarka. 

"Kierownictwo Policji od początku wspiera i będzie wspierać policjanta, który przeprowadzał interwencję wobec 21-latka, zapewniając mu wszelką pomoc - również prawną i psychologiczną. Dalsze decyzje w tej sprawie będzie podejmowała niezależna Prokuratura i ewentualnie Sąd (…) w świetle prawa i oceny kierownictwa polskiej Policji nasz policjant jest niewinny, a przebieg podjętej interwencji wyjaśni szczegółowe, niezależne śledztwo prowadzone przez Prokuraturę" - napisał rzecznik w oświadczeniu zamieszczonym na stronie policji. 

Policjant w 2020 roku wrócił do służby.

Adam zginął 14 listopada 2019 roku
Adam zginął 14 listopada 2019 roku
Źródło: tvn24.pl

Odwołane przesłuchanie

W czerwcu tego roku policjant Sławomir L. został wezwany na przesłuchanie w charakterze podejrzanego. Miał się pojawić w Łodzi (tamtejsza prokuratura regionalna prowadzi śledztwo w sprawie śmierci Adama) i usłyszeć zarzuty, ale tak się ostatecznie nie stało. 

- Zostaliśmy w ostatniej chwili poinformowani, że termin przesłuchania został odwołany - przekazuje mecenas Michał Wójcik, pełnomocnik policjanta.

Prokuratura Regionalna w Łodzi przekazała wtedy, że prowadzący śledztwo prokurator Zimoń zdecydował się zawnioskować o jeszcze jedną ekspertyzę - z zakresu sposobu przeprowadzania interwencji policyjnych. W zeszłym tygodniu śledczy wystąpili do Prokuratury Krajowej o przedłużenie śledztwa o kolejne pół roku.

Prokuratura od dawna dysponowała już wiedzą od biegłego. Nie zmienia to jednak faktu, że mamy patową sytuację, ciągle nie mamy w tej sprawie aktu oskarżenia
mecenas Michał Wąż, pełnomocnik rodziny Adama Czerniejewskiego

Dodaje, że śledztwo - jego zdaniem - jest sztucznie przedłużane.

- Policjant wreszcie usłyszał zarzuty. Potem będzie długi proces: pięć, może sześć lat. Być może opinia publiczna już nie będzie o tej sprawie pamiętać. A przecież mówimy o śmierci 21-latka zastrzelonego przez policjanta - mówi prawnik.

Śledztwo na finiszu

Prokurator Krzysztof Bukowiecki z Prokuratury Regionalnej w Łodzi mówi tvn24.pl, że śledztwo faktycznie trwa długo, ale - jak zaznacza - przyczyniły się do tego liczne komplikacje.

- Przed przedstawieniem zarzutów prokurator musiał możliwie dokładnie odtworzyć sekwencję zdarzeń. Musiał też dysponować fachowymi ekspertyzami oceniającymi zachowanie policjanta w krytycznym momencie - przekazuje prokurator.

To, kiedy akt oskarżenia trafi do sądu, uzależnia obecnie od aktywności podejrzanego policjanta i jego obrońcy.

- Muszą oni zapoznać się z materiałem dowodowym, mogą składać wnioski dowodowe. W związku z tym trudno mi wskazać termin, w którym śledztwo zostanie zakończone - kończy prokurator.

Czytaj także: