Stereotypy? Jedzenie dzików. Ale Chrobry to nie komiksowy Obelix. Preferował jesiotry. Sztuki, które trafiały na jego stół, ważyły czasami więcej od krów, które pasły się na podgrodziu. Z tych ostatnich praktycznie nie pozyskiwano mleka. Zapomnijcie więc o białym serku na śniadanie. Z jajecznicą też byłby kłopot.
Wiemy to dzięki badaniom archeozoologów, którzy na podstawie kości, ości i skorupek są w stanie zrekonstruować dietę mieszkańców piastowskiego państwa. Opowiada o niej profesor Daniel Makowiecki.
Aleksander Przybylski: Zacznijmy od myślowego eksperymentu. Gdybym dostał zaproszenie na kolację od Mieszka I, byłbym w stanie coś przełknąć?
Prof. Daniel Makowiecki: Jeśli nie jest pan wegetarianinem, to z pewnością tak. Badając kości zwierzęce, z których mięso obgryzał sam Mieszko i jego dwór oraz pozostawione na nich ślady cięć przez ówczesnych rzeźników, można dojść do wniosku, że na dworze piastowskim preferowano te same fragmenty tuszy, które są lubiane i dziś. Czyli golonki, polędwice, schaby. Popularnością cieszyły się też i zimne nóżki, i głowizna. Ta druga - na naszych stołach obecna głównie pod postacią przetworzonego salcesonu. To było delikatne mięso o bardzo różnorodnych walorach smakowych. Zjadano nie tylko mięśnie, ale też mózg, o czym świadczą przepołowione czaszki i tak zwane "porcje twarzowe", powszechnie odkrywane w badaniach archeozoologicznych. Powodzeniem u elit dworskich cieszyła się młoda jagnięcina, czy też owcza kulka.
Zawiesiwszy kwestię smaku, można się zgodzić, że mózg jest bardzo odżywczy?
Tak, jest odżywczy i pełen cholesterolu (śmiech). Z podobnych powodów jedzono szpik kostny.
Zakładam, że nie rozsmarowywano go na grzance z żytniego chleba, jak w wiedeńskich restauracjach?
Czytaj dalej po zalogowaniu
Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam