Premium

Matki oskarżają położną. "Córka prawie umarła po porodzie domowym w jej asyście"

Zdjęcie: Shutterstock (zdjęcie ilustracyjne)

Była zmowa milczenia, bo nikt nie chciał zaszkodzić idei porodów domowych. Jest zawiadomienie do prokuratury na Beatę K. - Trzeba powstrzymać tę kobietę, zanim jakieś dziecko umrze. Po porodzie domowym moja córka miała problemy z oddychaniem. Położna przekonywała, żeby nie dzwonić po karetkę i nas zostawiła. Wezwaliśmy pogotowie. Dziecko krwawiło z jelit, lekarze walczyli o jego życie - opowiada Lilianna.

Prokuratura w Gdańsku prowadzi postępowanie w sprawie narażenia noworodka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w związku z porodem i opieką położniczą okołoporodową (art. 160 § 2 Kodeksu karnego). Grozi za to do pięciu lat więzienia.

Skarga na położną została również złożona do Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej Pielęgniarek i Położnych. "Jest rozpatrywana, trafiła do okręgu w Gdańsku" - informuje rzecznik. I nie będzie to jedyna skarga, jaka wpłynie na Beatę K.

Umowa

Miały być między innymi dmuchany basen i sitko, mały stołeczek (inny okaże się być powodem do nerwów), przekąski kaloryczne, napoje i rosół. Gdyby czegoś z listy (o wiele dłuższej) zabrakło - rodzącą mogło to kosztować dodatkowy 1000 złotych. Kary mogły być naliczane za "złe oddychanie", nieuzasadnione wezwanie położnej albo za telefony nie w porę. Tak stanowiła umowa między rodzącą a położną.

Agnieszka, jedna z rodzących, która podpisała umowę z Beatą K., opowiada: - Gdy odeszły mi wody, zadzwoniłam do Beaty, że zaczynam rodzić. Najpierw nie odbierała. Potem oddzwoniła i pytała, jaki jest kolor wód. Mówię jej, że rodzę, a ona na to, że to niemożliwe. A potem dodała: "Pokaż mi, jak oddychasz". Zaczęłam głośno oddychać do słuchawki. Uznała, że rodząca tak nie oddycha. Potem dowiedziałam się, że ona często nie przyjeżdża wcale albo dopiero na sam finał porodu. Dlaczego? Myślę, że po to, by wziąć pieniądze.

Kobiet, które mają zastrzeżenia do Beaty K., jest więcej. Położna wciąż świadczy swoje usługi, prowadzi szkołę rodzenia.

Beata K. nie odpowiada na moje telefony, SMS-y i maile w sprawie zarzutów matek. W końcu udaje się z nią porozmawiać osobiście reporterowi tvn24.pl. Do tej rozmowy jeszcze wrócimy.

W latach 2017-2021 transferem do szpitala skończyło się 111 porodów prowadzonych w domuShutterstock

Lilianna

Lilianna z trudem opisuje swój poród.

Bałam się…

Dziecko było sine, przelewało się przez ręce…

Byłam przerażona… 

W wynikach wyszły guzy w mózgu…krew jej przetaczali.

Czytaj dalej po zalogowaniu

premium

Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam