Premium

Rosjanie urządzili sobie "ludzkie safari". Trzecia wojna samosiołów

Zdjęcie: Napromieniowani.pl

Wiktora zabrali z chaty i wywieźli w nieznane. Wasyl i Tatiana uciekli sami. Inni żyją na takim uboczu, że Rosjan, którzy tuż po inwazji na Ukrainę weszli do Czarnobyla, nawet nie widzieli. Ale teraz - w odróżnieniu do 1986 roku - wroga słyszeli. Ci "na trasie okupanta" stracili wszystko.

Do ich wiosek prawie nikt nie zagląda. W 1986 roku, po awarii elektrowni atomowej, z 30-kilometrowej strefy wokół Czarnobyla wysiedlono ponad 300 tysięcy osób. Mieli zacząć wszystko od nowa. Tylko jak tu zaczynać od zera, gdy wszyscy wokół wytykają, że to "ci z Czarnobyla"? Skażeni. Wielu z nich nie wytrzymało i wracało do rodzinnych miejscowości, na ojcowiznę. Na początku jeszcze próbowała wyganiać ich milicja. Potem dali im już spokój. W miastach i wioskach wokół elektrowni w Czarnobylu, w których przed awarią mieszkało nawet kilka tysięcy osób, żyli samotnie, po kilka, kilkanaście osób. Z dala od cywilizacji, bez gazu, często bez bieżącej wody. Samosioły.

Szacuje się, że teraz jest ich w sumie raptem kilkadziesiąt osób. Wszyscy w podeszłym wieku, po siedemdziesiątce. A teren, na którym mieszkają, ciągle uważany jest za skażony. By tam wjechać, trzeba było mieć specjalną przepustkę. I nie można zostać na długo.

Przez 36 lat samosioły żyły w spokoju. Do teraz. - W najgorszej sytuacji byli mieszkańcy wiosek wokół strefy, które znalazły się na trasie Rosjan. (...) Okupanci organizowali sobie "ludzkie safarii" - opowiada mi Krystian Machnik, który jako jeden pierwszych z Polski, w czasie wojny, ruszył na pomoc samosiołom.

Przestał do nich przyjeżdżać ostatni sklep, taki obwoźny. - To była inicjatywa właścicieli prywatnego sklepu z Iwankowa. W mieście toczyły się ciężkie walki. Ich sklep już nie istnieje, został zniszczony. Nie wiem, czy jego właściciele żyją - przyznaje Machnik z napromieniowani.pl.

Wie za to, że żyje Wiktor, ostatni mieszkaniec osiedla Poliske w strefie. Odnalazł się.... w Rosji. Był aptekarzem, po katastrofie w elektrowni robił płyn Lugola i woził tym, którzy walczyli z ogniem. Na emeryturze był zapalonym pszczelarzem. Napromieniowani zajrzeli do jego gospodarstwa: samochód Wiktora - Ładę 2105 - Rosjanie spalili. Na podwórzu panował bałagan. (...) Samą chatę Rosjanie splądrowali. Mężczyzna już tu nie wróci. Nie ma do czego. Poliske straciło ostatniego mieszkańca.

Ukraińcy giną, by tragedia z roku 1986 się nie powtórzyła

Czytaj dalej po zalogowaniu

premium

Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam