Skromność, która charakteryzowała pontyfikat Franciszka, to przykład do naśladowania. Trudno mi sobie wyobrazić, że teraz wróci jakaś ostentacja, bogactwo, splendor - mówił w niedzielę w TVN24 filozof, teolog i publicysta Sebastian Duda. Jego zdaniem w tym kontekście "papież pozostawił po sobie trwałe dziedzictwo".
Papież Franciszek zmarł w poniedziałek o godz. 7.35 w wieku 88 lat. Po sobotniej mszy na placu Świętego Piotra trumna z ciałem papieża została przewieziona do bazyliki Matki Bożej Większej, gdzie został pochowany zgodnie ze swoją wolą.
W niedzielę w TVN24 o tym, co może się zmienić w Kościele katolickim po śmierci papieża Franciszka, mówił filozof, teolog i publicysta Sebastian Duda.
"Trwałe dziedzictwo"
- Myślę, że Franciszek dał wzór i od pewnych rzeczy nie ma odwrotu. Skromność, która charakteryzowała jego pontyfikat, to, że na przykład jeździł jakimś bardzo zwyczajnym samochodem, to jest przykład do naśladowania. Trudno mi sobie wyobrazić, że teraz wróci jakaś ostentacja, bogactwo, splendor, nawet ceremoniały bardziej zaawansowane. Myślę, że ten wzór będzie działał dalej i że papież pozostawił po sobie trwałe dziedzictwo w tym względzie - mówił gość TVN24.
Sebastian Duda komentował też nominacje kardynalskie papieża Franciszka. - Nie bardzo wiadomo, czym się kierował, czy rzetelną wiedzą na temat tych, którzy zostali kardynałami, czy tym, że ktoś mu się spodobał, bo podczas pewnej wizyty kogoś zobaczył i tak dalej. Są osoby, które są niezwiązane blisko z Rzymem. Ciągle się podkreśla, że wybrał na kardynałów na przykład szefów małych wspólnot w Teheranie czy w Mongolii. I to wszystko prawda, natomiast jak to zadziała w gremium, które się zbierze na konklawe, jeszcze tego nie wiemy - stwierdził.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
"Furtki zostały otwarte"
Jego zdaniem "papież Franciszek otworzył pewne furtki, które są nie do zamknięcia". - I to w różnych aspektach, także w tak zwanej teologii moralnej, czyli w praktyce duszpasterskiej, w zwróceniu się ku osobom rozwiedzionym chociażby czy ku mniejszościom seksualnym. To się nie podoba konserwatystom, ale te furtki zostały otwarte i trudno sobie wyobrazić, żeby natychmiast zostały zamknięte - powiedział.
- Konserwatyści być może chcą więcej spokoju, bo ten pontyfikat był pełen turbulencji, bardzo takich ostrych zwrotów akcji. I to się na pewno konserwatystom nie podobało. Ale czy to będzie jakaś konserwatywna wizja Kościoła, którą zaprezentuje jego następca, nie sądzę - zaznaczył.
Odniósł się również do kwestii tego, czy kobieta mogłaby w niedalekiej przyszłości dołączyć do grona kardynalskiego. - To są dość drażliwe kwestie i trzeba powiedzieć, że dyskusja na przykład o kapłaństwie kobiet została wstrzymana. Ale gdzieś tam w kuluarach się mówi o tym, że kobiety mogą być kardynałami. To może jeszcze (jednak) potrwać - ocenił teolog.
- Tak samo kwestia święceń kobiet niekoniecznie musi być podjęta w Kościele w taki sposób, jak wiele osób się spodziewa. One mogą zyskiwać stopniowo coraz więcej władzy, ale system klerykalny, patriarchalny jednak ma być zachowany - dodał.
Stwierdził, że system ten "zapada się stopniowo". - Zapada się przede wszystkim w krajach szeroko rozumianego Zachodu. Dlatego, że nie ma powołań kapłańskich, więc w ciągu pokolenia dwóch nie będzie młodych księży. Trudno więc powiedzieć, jak to ma funkcjonować w takim kontekście - mówił Duda.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
"Istnieje zawsze ryzyko schizmy"
Przyznał, że papież postulował również decentralizację i chciał, żeby większe prerogatywy były dawane kościołom lokalnym, które znają lokalne potrzeby i które odpowiadają na głosy wiernych. - Przede wszystkim chciał, żeby świeccy uczestniczyli bardziej w życiu Kościoła. Skutek tej decentralizacji nie zawsze był po myśli różnych decydentów kościelnych - dodał.
Prowadzący program przypomniał, że były takie sytuacje w trakcie pontyfikatu Franciszka, kiedy pojawili się w Kościele katolickim bardzo wysocy hierarchowie, którzy chcieli strącić papieża Franciszka z jego pozycji, zarzucając mu między innymi herezję. - Franciszek mówił o tym, że w Kościele istnieje zawsze ryzyko schizmy i trzeba się z tym godzić - stwierdził gość TVN24.
- Jeżeli miała postępować liberalizacja teologiczna czy strukturalna w Kościele, to się spotka z oporem. Ale po drugiej stronie brakuje przede wszystkim lidera. Być może się pojawi w okolicach konklawe, ale zobaczymy, kto będzie następcą Franciszka. (...) Liberalizacja może wywołać schizmę i o tym także następca Franciszka będzie wiedział doskonale, kimkolwiek by on nie był - podsumował ekspert.
Autorka/Autor: mart/dap
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: ETTORE FERRARI/EPA/PAP