Politycy komentowali w "Kawie na ławę" w niedzielę sejmowe wystąpienie ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego. Przedstawiciele prezydenta i opozycji określali jako "polityczne" i "słabe". Zdaniem przedstawicieli koalicji z przemówienia szefa polskiej dyplomacji jasno wynika, że "sytuacja międzynarodowa jest naprawdę dramatyczna" i Polska musi się do tego przygotować.
Goście "Kawy na ławę" w niedzielę komentowali exposé ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego. Wystąpienie szefa polskiej dyplomacji trwało ponad godzinę, prócz posłów wysłuchali go także m.in. prezydent Andrzej Duda, premier Donald Tusk, marszałek Senatu Małgorzata Kidawa-Błońska, b. prezydent Bronisław Komorowski oraz przedstawiciele korpusu dyplomatycznego.
Szef MSZ powiedział, że wśród celów polskiej polityki zagranicznej jest wzmocnienie europejskich zdolności obronnych i utrzymanie sojuszu z USA. Zaznaczył, że największym zagrożeniem byłby rozpad wspólnoty Zachodu, wskazując, że naszego kraju nie stać na osamotnienie.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
"Wyraźna frakcja prorosyjska"
Goście TVN24 byli pytani, czy nie jest tak, że w polskiej polityce zagranicznej od trzech lat, mimo pozornej kłótni, panuje w gruncie rzeczy zgoda. Poseł Konfederacji Przemysław Wipler zgodził się z tym twierdzeniem.
Zdaniem posłanki Polski 2050 Joanny Muchy "nie do końca" tak jest. - Mam wrażenie, że w polskiej polityce pojawiła się bardzo wyraźna frakcja prorosyjska i to musimy naprawdę zauważyć, to musi zostać dostrzeżone - stwierdziła. - Ja zawsze będę uważała, że Konfederacja jest partią, która realizuje cele prorosyjskie i będę broniła tej tezy naprawdę bardzo wieloma argumentami - dodała.
Stwierdziła, że jeśli chodzi o "partie, które dominują na polskiej scenie politycznej", to mają jednoznaczny stosunek do Rosji. - To bardzo wybrzmiało w tym exposé i bardzo wyraźnie brzmi w wystąpieniach Szymona Hołowni. Bo Szymon Hołownia też miał w ostatnim czasie kilka mocnych wystąpień dotyczących właśnie tego, w jaki sposób jako Europa powinniśmy się bronić i w jaki sposób, w jednoznaczny sposób, powinniśmy zaznaczyć nasze stanowisko dotyczące Rosji. To są bardzo ważne kwestie - mówiła.
- Mam wrażenie, że w ogóle polityka międzynarodowa zmierza w kierunku takim, że zamiast racji ważna jest siła. Czyli my skręcamy w kierunku jakiegoś rodzaju nie cywilizacji, tylko jakiegoś rodzaju barbarzyństwa, gdzie siła jest ważniejsza od racji. I dzisiaj naszą odpowiedzialnością jest to, żeby umieścić siłę tam, gdzie jest racja, czyli tam, gdzie my walczymy o to, żeby Ukraina była bezpieczna, bo to jest w naszym interesie, gdzie walczymy o to, żeby Rosja otrzymała to, na co zasłużyła. To jest racja, ale ona musi mieć też ten komponent siły - oceniła Mucha.
"Rosjanie mają problem z Chińczykami"
Odnosząc się do przemówienia Sikorskiego Wipler stwierdził, że "faktem jest, że Rosjanie mają problem z Chińczykami, z Chinami i że jest presja chińska na Federację Rosyjską". Jego zdaniem jednym z "największych dramatów z perspektywy Rosjan" jest to, że stali się "lokajem, wasalem Chińskiej Republiki Ludowej w sposób bardzo oczywisty i ewidentny". - Olbrzymią częścią gry i celów strategicznych Trumpa na tym odcinku z perspektywy interesu amerykańskiego, nie polskiego, nie europejskiego, jest to, żeby rozbić sojusz bardzo bliski w chwili obecnej między Rosją a Chinami - dodał.
Zdaniem Wiplera "krajem, który ma największy potencjał zakończenia wojny (rosyjskiej agresji na Ukrainę - red.) i to w sposób dramatycznie szybki, są Chiny". - Ja nie wiem, jaka jest polska polityka wobec Chińskiej Republiki Ludowej. Czy my jesteśmy antychińscy, czy szukamy w chwili obecnej jakiegoś balansu między Chinami i Stanami (Zjednoczonymi - red.), bo w Unii Europejskiej to się dzieje. Dyplomaci, z którymi ja rozmawiam, politycy, z którymi ja rozmawiam, też zagraniczni, mówią, że w chwili obecnej widać, że przy tym, co robi Donald Trump, wielu polityków europejskich powiedziało - hola, hola, to my cię zbalansujemy zmianą relacji między Unią Europejską a Chinami - wyjaśniał Wipler.
"Zbyt mało o strategicznym sojuszu z USA"
Doradca społeczny prezydenta Andrzeja Dudy Alvin Gajadhur określił przemówienie Sikorskiego jako "polityczne" i "słabe". - Zachęcał do głosowania na jednego z kandydatów - stwierdził, odnosząc się do momentu na koniec wystąpienia, w którym Sikorski wypowiedział hasło używane przez kandydata KO Rafała Trzaskowskiego - "Cała Polska naprzód".
- Zbyt mało było o strategicznym sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi, bo Stany Zjednoczone są naszym strategicznym sojusznikiem - mówił Gajadhur. - Dlaczego minister Sikorski w ogóle nic nie powiedział o inicjatywie Trójmorza, która jest tak naprawdę wielkim sukcesem Polski, pana prezydenta Andrzeja Dudy? Dziesięć lat ta inicjatywa trwa - mówił.
Zwrócił uwagę, że jego zdaniem nic nie zostało zrobione w ramach polskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej. - Nie ma szczytów Unia Europejska - Stany Zjednoczone - powiedział. - Tak naprawdę liczą się efekty działań, a nie puste słowa. Radosław Sikorski i Donald Tusk dużo mówią, natomiast tak naprawdę mało robią - dodał.
"To jest mrzonka, to jest infantylizm polityczny"
Poseł PiS Zbigniew Bogucki stwierdził, że nie podpisałby się "pod tą naiwną tezą, że nasi partnerzy w Unii Europejskiej są w stanie zbudować taki potencjał obronny, militarny, żeby powstrzymać Federację Rosyjską przed dalszą agresją, bo to jest mrzonka, to jest infantylizm polityczny".
- To nie jest kwestia wiary, tylko kwestia faktów, dlatego że te kraje dalej nie wydają odpowiednich środków, do czego się zobowiązały w NATO. Te kraje prowadziły infantylną politykę, politykę szkodliwą dla całej Unii Europejskiej, w sposób szczególny dla takiego kraju jak Polska, czyli kraju przygranicznego - ocenił poseł PiS.
Przypomniał słowa Jarosława Kaczyńskiego z 2010 roku, kiedy Sikorski był ministrem spraw zagranicznych w rządzie Platformy Obywatelskiej. - Kiedy mówił i przestrzegał listem do ambasadorów, listem do europosłów przed neoimperialną polityką rosyjską. I robieniem interesów z Rosjami. I wtedy ten sam Sikorski, który dzisiaj mówi tym językiem, że Rosja jest agresorem, że nie można pozwolić Rosji na to, żeby realizowała swoją właśnie neoimperialną politykę, (a więc) mówi językiem Jarosława Kaczyńskiego, wtedy mówił, że pan prezes prawdopodobnie zażył proszki - mówił Bogucki.
- I taka jest różnica, że kiedy my przestrzegaliśmy, i pan prezydent świętej pamięci (Lech) Kaczyński przed tym scenariuszem, który jest dzisiaj realizowany, i pan premier Jarosław Kaczyński, (to) Sikorski się z tego nabijał. A dzisiaj mówi te same słowa. Ludzie, którzy nie mieli wizji, jak będą rozwijać się stosunki międzynarodowe w najbliższych latach, dzisiaj mają budować polską politykę zagraniczną. I dlatego to jest przerażające, że tutaj nie ma pomysłu - stwierdził. Dodał, że wystąpienie było "wydmuszką", bo nie było w nim "ani jednego słowa, ani jednego zdania o realnym sukcesie polskiej dyplomacji" przez ostatnie półtora roku.
"Wy stawialiście na sojusz z Orbanem"
Poseł Koalicji Obywatelskiej Zbigniew Konwiński odpowiedział, że sukcesem Polski przez ostatnie półtora roku jest chociażby to, że możemy współpracować z państwami Unii Europejskiej. - Oni (w UE - red.) przekonują się do tego, że trzeba więcej na armię wydawać. To, co mówi Trump, to, co my mówiliśmy w ostatnim czasie, że trzeba więcej wydawać na armię. Ten reset, tego słowa użyję, widać w państwach Unii Europejskiej - mówił.
Odniósł się też do tezy, że od trzech lat nie ma fundamentalnej różnicy między polskimi politykami jeśli chodzi o podejście do polityki zagranicznej. - Ta różnica jest bardzo istotna i bardzo duża, jeśli chodzi o nasze relacje w ramach Unii Europejskiej - stwierdził Konwiński. - To, co prowadził PiS, jeśli chodzi o politykę europejską, a to, co prowadzi dziś koalicja rządowa, to jest zupełnie co innego. My stawiamy na przekonywanie partnerów z Europy do naszych racji. Nawet jeżeli nie jest czasem łatwo. Wy stawialiście na sojusz z Viktorem Orbanem - dodał.
- Unia Europejska ma wystarczający potencjał gospodarczy, żeby zbudować armię, która będzie gotowa przeciwstawić się agresji Rosji. Ma wystarczający potencjał gospodarczy. Tylko ważne, żeby ten potencjał gospodarczy był wykorzystywany między innymi do obronności. Bo 2 procent PKB silnej gospodarki, dużej gospodarki, to będzie często więcej niż 4 procent PKB, które chce wpisać do konstytucji pan prezydent Duda - stwierdził poseł KO.
"Sytuacja nie jest kolorowa"
Europosłanka Lewicy Joanna Scheuring-Wielgus powiedziała, że "Prawo i Sprawiedliwość mówi o polskiej prezydencji, zapominając, jako przyjaciel Orbana, że jak była przed polską prezydencją prezydencja węgierska, Orban pojechał do Putina". Jako działania polskiej prezydencji wymieniła między innymi to, że odbudowane zostały stosunki międzynarodowe z państwami europejskimi.
Oceniła też, że program polskiej prezydencji jest "bardzo aktywny". - Te spotkania się odbywają, to nie ma naprawdę żadnego znaczenia, gdzie te spotkania się odbywają - stwierdziła.
Mówiąc o wystąpieniu Sikorskiego, oceniła, że "to było pierwsze przemówienie ministra spraw zagranicznych, który dał komunikat nam wszystkim, jak tutaj siedzimy i naszym widzom, że sytuacja nie jest kolorowa". - To znaczy, że sytuacja międzynarodowa jest naprawdę dramatyczna i musimy się do tego przygotować - dodała.
- Druga rzecz z tego przemówienia to komunikat bardzo wyraźny do Rosji, żeby nawet nie pomyśleli sobie o tym, żeby atakować jakikolwiek kraj europejski. I trzecia bardzo ważna rzecz, co nie podoba się politykom Prawa i Sprawiedliwości i wywołuje salwy śmiechu pana Boguckiego, to to, że Sikorskiego słuchają przywódcy Europy. I tego exposé słuchali nie tylko przywódcy Europy, ale również administracja Putina, która od razu po przemówieniu Sikorskiego dała swój komunikat. I jak pan się pyta o politykę międzynarodową, to naprawdę dzięki Bogu nie mamy już w polityce międzynarodowej polityków Prawa i Sprawiedliwości, którzy skłócili nas z całą Europą - podsumowała.
Autorka/Autor: mart/dap
Źródło: TVN24