Polska będzie niedługo drugą Francją, a już teraz jest na "szybkiej drodze, by stać się krajem naprawdę wysoce zamożnym" - to nie obietnice kandydata w najbliższych wyborach, lecz słowa prezesa Narodowego Banku Polskiego. I pewnie cytaty Adama Glapińskiego mogłyby śmieszyć, gdyby realnie nie wpływały na to, co mamy w kieszeni. A właściwie - czego nie mamy.
12 miesięcy temu, w grudniu 2021 roku, reporter TVN24 Filip Folczak jak co dzień poszedł na zakupy.
Do koszyka włożył dziewięć produktów: papier toaletowy (8 rolek), worki na śmieci (objętość 35 litrów, 30 sztuk), ser salami w plastrach, kaszę pęczak, kaszę gryczaną, fasolę czerwoną konserwową, masło, śmietanę i mleko.
Przy kasie zapłacił 50,86 zł.
Gdyby takie zakupy Filip robił codziennie, w ciągu miesiąca wydałby na nie 1525,80 zł.
Gdyby Filip w drodze powrotnej ze sklepu zatankował paliwo - wlał pełen bak do swojego auta, dajmy na to 70 litrów - w grudniu 2021 roku zapłaciłby 398,30 zł (litr benzyny Pb 95 kosztował wtedy 5,69 zł według danych autocentrum.pl).
Gdyby Filip spłacał kredyt mieszkaniowy, zaciągnięty na 25 lat, w wysokości 300 tys. zł (to nieco poniżej średniej, według raportu Związku Banków Polskich średnia wysokość kredytu hipotecznego w Polsce to 350 tys. zł), wówczas musiałby w grudniu 2021 roku zarezerwować środki na koncie w wysokości 1582 zł.
Trzy wybrane pozycje z listy comiesięcznych kosztów życia w Polsce - codzienne zakupy, bak paliwa i kredyt mieszkaniowy - w grudniu ubiegłego roku kosztowały Filipa 3506,10 zł.
Inflacja? Maksymalnie "gdzieś powyżej 8 procent"
Jest 5 stycznia 2022 roku, inflacja wynosi 9,4 procent. Trwa konferencja Adama Glapińskiego, prezesa Narodowego Banku Polskiego i przewodniczącego Rady Polityki Pieniężnej zarazem.
- Przewidujemy, że w pierwszym kwartale tego roku inflacja przejściowo zmaleje dzięki wprowadzeniu przez rząd tarczy antyinflacyjnej - mówi profesor nauk ekonomicznych i polityk, współzałożyciel i były wiceprzewodniczący Porozumienia Centrum. - W drugim kwartale inflacja ponownie wzrośnie, by osiągnąć maksimum w okolicy czerwca, połowy roku, gdzieś powyżej 8 procent. (…) Potem inflacja powinna stopniowo maleć.
Na początku 2022 roku Adam Glapiński już nie twierdził, jak jeszcze kilka miesięcy wcześniej, że inflacja nam nie grozi i że ryzyko podnoszenia stóp procentowych jest bliskie zeru. W styczniu trudno było już zaprzeczać rzeczywistości.
Wówczas głównym problemem w Europie i na świecie była walka ze skutkami pandemii.
Czytaj dalej po zalogowaniu
Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam