W niedzielę rano strażacy gasili płonący samochód w lesie na obrzeżach Zielonej Góry. W bagażniku spalonego wraku odkryli kości. Sprawę, pod nadzorem prokuratury, wyjaśnia policja.
Zgłoszenie o pożarze dyżurny zielonogórskiej straży pożarnej odebrał około godziny 10. Płonął samochód porzucony w lesie w okolicach Raculi i Drzonkowa. Na miejsce wysłano dwa zastępy OSP i jeden z komendy miejskiej.
Szczątki w bagażniku
- Kiedy strażacy dojechali na miejsce, osobowy ford objęty był ogniem. W okolicy rozrzucone były tablice rejestracyjne. Być może ktoś je zdemontował, ale bardziej prawdopodobne jest, że odpadły w wyniku działania wysokiej temperatury. Akcja gaśnicza przebiegła szybko i sprawnie - mówi Arkadiusz Kaniak, rzecznik zielonogórskiej straży pożarnej.
Po dogaszeniu ognia strażacy otworzyli bagażnik samochodu. W środku odkryli niezidentyfikowane kości. W aucie były też dwie łopaty.
Jak na razie nie ma pewności, czy były to ludzkie szczątki. Kości zostaną przebadane. Ustalany będzie właściciel samochodu. Małgorzata Stanisławska, rzeczniczka policji w Zielonej Górze, potwierdza, że wyjaśnianiem sprawy zajmuje się już grupa dochodzeniowo-śledcza.
W niedzielę, przez całe popołudnie, na miejscu pracowali technicy kryminalistyki. Wezwano też karawan zakładu pogrzebowego.
Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: OSP Racula w Zielonej Górze