Wyszła do ogrodu pobawić się z synkiem, ktoś postrzelił ją w nogę

Strzał padł w momencie, kiedy kobieta bawiła się z dzieckiem na huśtawce
Strzał padł w momencie, kiedy kobieta bawiła się z dzieckiem na huśtawce
Źródło: Pixabay (CC0 Public Domain)
Mieszkanka miejscowości Drożyska Małe (Wielkopolskie) wyszła w czwartek wieczorem z synkiem na podwórko. Chwilę później zabawę przerwał im strzał. Ktoś postrzelił ją w stopę. - Usłyszałam huk i poczułam straszny ból. Całe szczęście, że małemu nic się nie stało - mówi Wioletta Żak. Sprawą zajmuje się już złotowska prokuratura.

- Bujałam synka na huśtawce. W pewnym momencie usłyszałam huk i poczułam straszny ból. Spojrzałam w dół, zobaczyłam pocisk w stopie. Miałam na sobie crocsy, takie gumowe klapki. Pocisk tak się wbił w but i nogę, że nie mogłam go zdjąć - mówi Wioletta Żak. 3-letniemu dziecku nic się nie stało.

Zareagowali sąsiedzi

Na pomoc przyszła najbliższa sąsiadka. - Wioletta krzyczała "ratunku", pobiegliśmy do niej ze znajomymi. Czułam swąd, więc na początku myślałam, że chodzi o jakieś spięcie, zepsutą maszynę. Posadziłam ją na krześle, uspokoiłam, bo była w szoku. Sąsiad opatrzył jej stopę tym, co znalazł w samochodowej apteczce, i zadzwoniliśmy po pogotowie - relacjonuje Irena Janczewska, sołtys wsi.

Karetka przewiozła ranną do złotowskiego szpitala. - Kobieta trafiła na SOR. Wykonaliśmy zdjęcia, przeprowadziliśmy badania. Ma pękniętą kość śródstopia. Oprócz tego nic jej się nie stało, po założeniu opatrunku wyszła do domu - potwierdza Jerzy Teusz, dyrektor złotowskiego szpitala.

Prokuratura prowadzi śledztwo

37-letnia kobieta złożyła do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. - Technik kryminalistyki przeprowadził oględziny miejsca. Zabezpieczyliśmy też pocisk, który zbada biegły specjalista. Będziemy ustalać rodzaj broni, z jakiej został wystrzelony. Mieszkanka na razie nie podejrzewa nikogo, kto mógł chcieć do niej strzelać - informuje Sebastian Drewicz, zastępca prokuratora rejonowego w Złotowie.

Polowania za płotem

Przesłuchano już świadków zdarzenia. Sołtys wsi podejrzewa, że sprawa może być powiązana z polowaniami, jakie urządza się w okolicach.

- To mała, spokojna miejscowość, mieszkają tu tylko 42 osoby. W pobliżu gospodarstw odbywają się czasem polowania, może to wina któregoś z myśliwych? - pyta sołtys Janczewska.

Prokuratura zabezpieczyła cztery księgi pobytu myśliwych, które mogą doprowadzić do wskazania ewentualnych podejrzanych.

Autor: ww/kv / Źródło: TVN 24

Czytaj także: