Telefon na numer alarmowy 112, przyjazd wozu strażackiego i akcja z udziałem drabiny. Wszystko dla małej sówki, która w Parku Miłości w Lubniewicach spadła z drzewa. - Mieliśmy obawy, że coś się jej przydarzy - tłumaczy Katarzyna Szczepańska, zastępca burmistrza Lubniewic.
Ptaka siedzącego pod drzewem w parku zauważyli turyści.
- Przechodzili przez park i zobaczyli sówkę, która najwyraźniej spadła z drzewa. Obawiali się, że zostanie zaatakowana przez inne zwierzęta. Widzieli już nawet jak atakowały ją inne ptaki. Zadzwonili więc na numer 112, skąd w końcu zostali przekierowani do urzędu miasta - tłumaczy genezę akcji ratunkowej Szczepańska.
Zatwierdzić wyjazd
Pracownicy urzędu byli wówczas akurat "w terenie".
- Byliśmy przy remoncie plaży, przemieściliśmy się więc do Parku Miłości. Na miejscu stwierdziliśmy, że potrzebna będzie pomoc. Zadzwoniliśmy po ochotniczą straż pożarną. Po jakimś czasie zjawił się wóz z drabiną - opowiada Szczepańska.
Dodaje też, że mimo nietypowego powodu wyjazdu, akcja strażaków musiała być zgłoszona i zatwierdzona jak każda inna.
- Trzeba było zgłosić wyjazd wozu z remizy. Każda akcja musi być zgłoszona do Powiatowej Straży Pożarnej. Straż zatwierdziła wyjazd i akcja zakończyła się sukcesem - mówi Szczepańska.
Za radą ornitologa
Z pomocą drabiny i strażaków sówka została posadzona na wysokiej gałęzi drzewa.
- Zrobiliśmy to za radą ornitologa. Jak powiedział, młoda sowa uczyła się zapewne latać i pewnie kilka razy jeszcze będzie próbowała aż w końcu da sobie radę. Ponoć jest to naturalne u sów. Kiedy próbują wzbić się w powietrze, zdarza im się, że spadają. My jednak obawialiśmy się, że ktoś zrobiłby jej krzywdę - tłumaczy Szczepańska.
Sówce nic się nie stało. Już po chwili skakała z gałęzi na gałąź. Pozostaje tylko pytanie, co się stanie gdy młodemu ptakowi znów się nie uda?
Autor: kk / Źródło: TVN24 Poznań