Dyrekcja, uczniowie, ich rodzice, a także opiekunowie - wszyscy związani ze szkołą dla niepełnosprawnych dzieci "Zawsze Razem" z utęsknieniem czekali na windę, która ułatwiłaby codzienne funkcjonowanie. Pieniądze na jej budowę przekazała m.in. archidiecezja, Lasy Państwowe, a nawet sam papież Franciszek. I doczekali się. W końcu uzbierano wystarczająco dużą kwotę i z początkiem września roboty ruszyły.
Zbiórka pieniędzy trwała od stycznia 2015 roku. Lokalne media pokazały trudną sytuację szkoły na poznańskim Piątkowie - opiekunowie dzieci codziennie zmuszeni byli do wnoszenia podopiecznych po schodach na piętro. Po nagłośnieniu sprawy, na konto szkoły zaczęły wpływać pierwsze pieniądze. Wiadomość dotarła także do Watykanu; papież Franciszek na szczytny cel przekazał 20 tys. złotych.
Inni śladem papieża
Zadziałał efekt kuli śnieżnej - za papieskim przykładem poszły inne instytucje, a także prywatne osoby, takie jak olimpijski mistrz, młociarz Szymon Ziółkowski. Dyrektor szkoły, koszty zakupienia i zamontowania windy wyceniała na ok. 120 tys. złotych. Całą kwotę, a nawet nieco więcej, udało się uzbierać jeszcze w styczniu. Wydawało się, że po załatwieniu stosownych formalności, zgodnie z zapowiedziami dyrekcji, budowa ruszy tuż po zakończeniu roku szkolnego.
- Spotkaliśmy się już z właścicielem budynku, aby przedyskutować sprawę windy od strony technicznej. Wkrótce będziemy umawiać się z firmami, które mogą zaprojektować i wykonać windę. Marzy mi się, żeby uczniowie 1 września wjechali nią na lekcje - mówiła wówczas Maria Warda, dyrektorka szkoły. Niestety, rzeczywistość okazała się nieco bardziej brutalna.
Z windą pod górkę
Okazało się, że wykonawcy żądają nawet drugie tyle co koszt samego sprzętu. Mimo hojności ofiarodawców, placówka nie dysponowała aż takimi pieniędzmi.
- Te kwoty, które nam się proponuje są po prostu zbyt wielkie. Sama kabina jest już bardzo droga - żaliła się w lipcu Warda. Również na żmudny proces załatwiania formalności. - Procedury trwają. Budynek szkoły nie jest nasz, więc właściciel musiał się zgodzić na montaż windy. To niestety nie jest tak, że wchodzimy, prosimy i dostajemy potrzebny podpis. Muszę przyznać, że brak nam już cierpliwości. Jestem trochę zmęczona. Nie wyobrażałam sobie, że to będzie szło tak powoli.
Co się odwlecze, to nie uciecze
Mimo przeciwności losu, nikt nie zamierzał sobie odpuszczać. I co prawda nie udało się zrealizować wstępnych planów z ukończeniem budowy przed rozpoczęciem roku szkolnego, ale przez ten czas udało się dopiąć formalności, a także uzbierać finalną już kwotę pieniędzy. We wrześniu, wraz z pierwszym dzwonkiem, roboty budowlane ruszyły.
- Trochę jest nam smutno z powodu straconych dwóch wakacyjnych miesięcy, ale staraliśmy się przestrzegać wszystkich przepisów. Tyle, ile mogliśmy zrobić, to wpłynąć na to, aby sprawnie załatwić wszystkie formalności, a także znaleźć odpowiedzialną ekipę, która się podejmie tych prac i kompleksowo je wykona. Udało nam się z początkiem roku szkolnego wszystko rozpocząć - mówi w rozmowie z reporterem TVN24, już ucieszona Maria Warda.
Dyrektorka opowiada też jak finalnie inwestycja będzie wyglądać. - Na razie jest przygotowany fundament. Mury będą rosły nam do 1. piętra, gdzie trzeba będzie się przebić przez ścianę, bo bezpośrednio z windy dzieci będą wysiadały do szatni - tłumaczy.
Materiał "Faktów" TVN:
Autor: ib / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Poznań