Sąd Najwyższy uchylił w czwartek, na wniosek prokuratury, wyrok uniewinniający b. senatora Henryka Stokłosę od zarzutu narażenia życia i zdrowia wielu osób przez składowanie odpadów zwierzęcych na jego działkach. Sprawa trafi teraz do Sądu Okręgowego w Poznaniu.
Trzyosobowy skład SN uwzględnił kasację prokuratury, która podważała wyrok Sądu Apelacyjnego w Poznaniu, twierdząc, że dokonał on "nierzetelnej kontroli instancyjnej" wyroku sądu okręgowego i uniewinnił Stokłosę od narażenia na zatrucie środowiska naturalnego przez zakopywanie szczątków zwierzęcych na polach należących do jego firmy.
Zakopywał odpady zwierzęce
Sprawa zaczęła się w 2005 r. gdy członkowie Stowarzyszenia Ekologicznego Przyjaciół Ziemi Nadnoteckiej złożyli doniesienie, że na terenie należącym do Stokłosy zakopano odpady zwierzęce. Ekolodzy uznali, że mogą zanieczyścić wodę, a przez to zagrozić życiu i zdrowiu wielu osób.
Potwierdzili to urzędnicy Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, którzy przeprowadzili kontrole na terenach należących do Stokłosy. Wykryli tam nielegalne składowanie odpadów poubojowych na wysypisku śmieci i na polach wokół Zakładu Rolniczo-Przemysłowego Farmutil HS, zajmującego się m.in. utylizacją odpadów poubojowych. Zarzuty dotyczące narażenia środowiska stały się częścią aktu oskarżenia Stokłosy.
Powrót do SO
W 2013 r. Sąd Okręgowy w Poznaniu skazał b. senatora na 8 lat więzienia m.in. za korumpowanie urzędników resortu finansów i wyłudzenia pieniędzy z funduszy unijnych, a od zarzutu narażenia na zatrucie środowiska naturalnego sąd go uniewinnił. W 2014 r. Sąd Apelacyjny w Poznaniu zdecydował, że proces Stokłosy w części korupcyjnej będzie prowadzony ponownie, ale uniewinnienie w części "środowiskowej" sąd utrzymał w mocy.
Prokuratura, która składała kasację od wyroku uniewinniającego, wskazywała, że sąd apelacyjny nierzetelnie rozpoznał ich argumenty przemawiające za niezasadnością uniewinnienia. Domagano się zwrotu sprawy do sądu apelacyjnego. Sąd Najwyższy poszedł o krok dalej i zwrócił sprawę do sądu okręgowego, gdzie ma ona być rozpoznana wspólnie z oskarżeniem w części korupcyjnej.
"Ilość odpadów nie ma znaczenia"
W ocenie SN w tej sprawie sąd niższej instancji zbyt pochopnie zastosował prawną zasadę o rozstrzyganiu wątpliwości na korzyść oskarżonego, podczas gdy miał wystarczające dowody po temu, aby wątpliwości uniknąć. Jak mówiła w ustnym uzasadnieniu czwartkowego orzeczenia sędzia SN Małgorzata Gierszon, były opinie biegłych, z których wynikało, że zagrożenie dla środowiska może się ujawnić nawet po 20-25 latach, a także, że skala zjawiska może być porównywalna z "oddziaływaniem dużego cmentarza" na środowisko naturalne.
SN podał, że sądy niższych instancji odrzuciły opinię biegłego, zarzucając jej, że w niewłaściwy sposób wyliczył ilość odpadów. Jak mówiła sędzia Gierszon, z wydanego w Poznaniu wyroku nie wynika jednak, czemu sąd uniewinnił Stokłosę od zarzutu dotyczącego zagrożenia dla środowiska. - Jest to uchybienie o tyle rażące, że dla bytu tego przestępstwa nie ma żadnego znaczenia ilość odpadów - liczy się bowiem tylko sposób ich usunięcia i składowania - wyjaśniła.
- Biegły na rozprawie stwierdził, że nawet 500 kg takich odpadów mogłoby wywołać negatywne skutki dla środowiska. Uwadze sądu uszły słowa biegłego, że nawet połowa tych ilości byłaby groźna dla środowiska. Te słowa powinny obligować sądy obu instancji do rzetelnej oceny dowodów, a sąd okręgowy w ogóle nie dostrzegł innych dowodów, w oparciu o które mógł czynić kategoryczne rozstrzygnięcia. Np. protokół oględzin działki z listopada 2005 r., w których uczestniczył biegły. Mógł on więc ocenić skalę zjawiska i wyciągnąć wnioski - przypomniała sędzia.
Autor: ib/kv / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24