Kuba jechał na rolkach, złapał się latarni i wtedy poraził go prąd. "Przyciągnęło mnie, nie mogłem się oderwać"

Chłopiec po zdarzeniu trafił do szpitala na obserwację
Chłopiec po zdarzeniu trafił do szpitala na obserwację
Źródło: tvn24.pl

Jedenastoletni Kuba w środę jeździł na rolkach po osiedlu Wyzwolenia w Turku (woj. wielkopolskie), kiedy złapał się ulicznej latarni, poraził go prąd. - Zacząłem się trząść, krzyczałem. Nie mogłem odejść od latarni - opowiada chłopiec, którego uratowały dwie przechodzące w pobliżu kobiety. - Gdyby nie one, pewnie bym już nie żył - mówi 11-latek. Policja wyjaśnia, dlaczego metalowy słup był pod napięciem.

O wypadku, do którego doszło w środę 7 czerwca na osiedlu Wyzwolenia w Turku, informowaliśmy na tvn24.pl niedługo po zdarzeniu. Naszym dziennikarzom udało się porozmawiać z poszkodowanym chłopcem, który trafił na oddział dziecięcy miejscowego szpitala. Chłopiec relacjonował, że około godziny 21:30 wracał do domu po wieczornej przejażdżce na rolkach. - Zadzwoniłem już do mamy, że wracam. Kiedy jechałem ulicą, z naprzeciwka pojawił się samochód. Chciałem wyhamować - opowiada Kuba. Jedną ręką dotknął słupa, drugą oparł się o znak drogowy. Wtedy poraził go prąd.

- Przyciągnęło mnie, zacząłem się trząść, nie mogłem się oderwać. Nie wiedziałem, co się dzieje, zacząłem krzyczeć - mówi chłopiec.

Na szczęście, w pobliżu przechodziły dwie kobiety. Jak wspomina Kuba, początkowo nie wiedziały, czy chłopcu trzeba pomóc, czy robi sobie żarty.

- Poprosiłem, żeby mnie oderwały, bo już nie wytrzymuję. One mi pomogły, położyły na ziemi. Ja wtedy zadzwoniłem do mamy, żeby po mnie przyszła - mówi Kuba.

"Brakowało mi już powietrza"

Chłopiec zaznacza, że gdyby nie pomoc nieznajomych kobiet, sytuacja mogła się skończyć dużo gorzej:

- Kiedy raził mnie prąd, byłem cały sztywny. Zanim te panie mnie odciągnęły, to czułem kłucie w klatce piersiowej. Gdyby nie one, to pewnie już bym nie żył, bo już brakowało mi oddechu - mówi Kuba.

Chłopiec na szczęście uniknął poważnych obrażeń. Niedługo ma opuścić szpital. - Do takiej sytuacji nie powinno nigdy dojść. Tam, gdzie doszło do zdarzenia, bawi się mnóstwo dzieci - mówi chłopiec.

Policja wyjaśnia okoliczności zdarzenia
Policja wyjaśnia okoliczności zdarzenia
Źródło: TVN24

Słup był pod napięciem

Okoliczności zdarzenia są wyjaśniane przez funkcjonariuszy miejscowej policji. Podkomisarz Dorota Grzelka, oficer prasowa Komendy Powiatowej Policji w Turku przekazała, że postępowanie jest prowadzone w kierunku art. 160 kk, czyli narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia.

- Przybyli na miejsce zdarzenia pracownicy pogotowia energetycznego potwierdzili, że metalowy słup był pod napięciem, niższym niż to, które znajduje się w domowej instalacji elektrycznej. Latarnia została odłączona od zasilania - przekazała policjantka.

TVN24 HD
Dowiedz się więcej:

TVN24 HD

Czytaj także: