Prezydent Donald Trump stwierdził w sobotę, że Portland znajduje się w stanie oblężenia i zapowiedział wysłanie tam wojska. - Na prośbę sekretarz bezpieczeństwa wewnętrznego Kristi Noem nakazuję sekretarzowi obrony Pete'owi Hegsethowi zapewnienie wszystkich niezbędnych sił do ochrony zdewastowanego wojną Portland oraz wszystkich naszych obiektów ICE (Służby Imigracyjnej i Celnej - red.), obleganych przez ataki Antify i innych krajowych organizacji terrorystycznych" - napisał w poście na Truth Social. Prezydent dodał, że zezwala na użycie "pełnej siły, jeśli to konieczne".
"Nie ma żadnego powstania"
Na deklarację Trumpa zareagowała gubernator Oregonu Tina Kotek. Podczas sobotniej konferencji prasowej powiedziała, że w bezpośrednich rozmowach z prezydentem USA i sekretarz ds. bezpieczeństwa wewnętrznego Kristi Noem jasno dała do zrozumienia, że "Portland i stan Oregon wierzą w praworządność". - Sami potrafimy zadbać o bezpieczeństwo publiczne - oświadczyła gubernator. - Nie ma żadnego powstania. Nie ma zagrożenia dla bezpieczeństwa narodowego i nie ma potrzeby obecności wojska w naszym dużym mieście - przekonywała
Kotek stanowczo zaprzeczyła, jakoby Portland było dotknięte rzekomymi zagrożeniami dla bezpieczeństwa i wezwała prezydenta do skierowania sił zbrojnych tam, gdzie rzeczywiście są potrzebne.
- Żołnierze powinni być kierowani do rzeczywistych sytuacji kryzysowych. Misją żołnierzy Gwardii Narodowej Oregonu jest ochrona mieszkańców Oregonu i będą to robić każdego dnia, ale nie są potrzebni w mieście. Nie są potrzebni tutaj - powtórzyła.
Gubernator wspomniała, że skontaktowała się z demokratycznymi gubernatorami Kalifornii i Illinois, Gavinem Newsomem i J.B. Pritzkerem, aby omówić ich reakcję na naciski Białego Domu dotyczące rozmieszczenia żołnierzy w ich stanach bez uprzedzenia.
"Pokaz siły i nic więcej"
Na sobotnią decyzję Trumpa zareagował też burmistrz Portland Keith Wilson. - Nie trzeba wysyłać żołnierzy, ani do Portland, ani do żadnego innego amerykańskiego miasta - powiedział. Wcześniej mówił, że nie zwracał się o taką interwencję, a całą sytuację określił jako "pokaz siły i nic więcej".
Członkini Izby Reprezentantów USA z Oregonu Suzanne Bonamici także miała obiekcje co do zasadności wysłania sił zbrojnych do Portland. - Kilka dni temu byłam w ośrodku ICE. Wczoraj byłam w Portland we wschodniej części miasta na spotkaniu, a wczoraj wieczorem na innym wydarzeniu. Nigdzie nie widziałam ani jednego sygnału, że potrzebujemy tu wojska. Zdecydowanie sprzeciwiam się temu działaniu prezydenta - zadeklarowała Bonamici.
Według danych przytoczonych przez The Hill do końca sierpnia policja w Portland odnotowała 1982 napadów, 2595 włamań i 25 zabójstw. W analogicznym okresie ubiegłego roku zarejestrowano 2060 napadów, 2924 włamania i 50 zabójstw.
Zgodnie z sondażem NPR-Ipsos opublikowanym w sobotę, większość Amerykanów sprzeciwia się niedawnemu rozmieszczeniu Gwardii Narodowej przez Trumpa w kilku miastach.
Protesty przed siedzibą ICE w Portland
W Portland od kilku miesięcy regularnie odbywają się protesty przed tamtejszą siedzibą ICE. Demonstranci naciskali na władze miasta, aby wykorzystały przepisy dotyczące użytkowania gruntów miejskich do zamknięcia tego obiektu, zarzucając agencji, że łamie lokalne przepisy, przetrzymując migrantów dłużej niż dozwolonych 12 godzin.
W czasie tych demonstracji dochodziło do starć między protestującymi a federalnymi organami ścigania. W piątek Departament Bezpieczeństwa Krajowego przekazał, że demonstranci "wielokrotnie atakowali i oblegali ośrodek ICE" w Portland.
Natomiast w środę w ośrodku ICE w Dallas w Teksasie doszło do strzelaniny, w której zginęły dwie osoby. Szef FBI Kash Patel przekazał później, że na amunicji sprawcy strzelaniny było hasło przeciwko służbom migracyjnym.
Trump wysyła Gwardię Narodową do kolejnych miast
Dziennik "USA Today" zwraca uwagę, że nie jest jasne, czy prezydent ma na myśli zmobilizowanie Gwardii Narodowej, czy skierowanie do Portland innych formacji regularnej armii. Gazeta przypomina, że Trump wysłał już Gwardię Narodową do Los Angeles, Waszyngtonu i Memphis w stanie Tennessee.
Gdy na początku września prezydent powiedział w wywiadzie dla telewizji Fox News, że kieruje siły do Memphis, przyznał, że najchętniej wysłałby je do Chicago, co powtarzał zresztą wielokrotnie. "Economist" zwrócił uwagę, że wpływowy demokratyczny gubernator stanu Illinois J.B. Pritzker bardzo energicznie sprzeciwił się próbom skierowania wojska czy Gwardii Narodowej do Chicago. Jak dotąd jego protesty w tej sprawie były skuteczne.
Brytyjski tygodnik ocenia, że Pritzker, miliarder i jeden z najbardziej znaczących polityków Partii Demokratycznej, ma ambicje wykraczające poza stan Illinois, a jego strategia walki z Trumpem polega na absolutnej nieustępliwości. Na konferencji demokratów w New Hampshire gubernator powiedział: - Nigdy w całym swym życiu nie wzywałem do masowych protestów, mobilizacji, zakłócania (porządku), ale robię to teraz. CNN ocenia że próba sił między Trumpem a popularnym gubernatorem mogłaby wywołać "poważny, ogólnonarodowy kryzys".
Nowa Narodowa Strategia Obrony
Portal Politico, powołując się na źródła, poinformował na początku września, że wstępna wersja Narodowej Strategii Obrony (National Defense Strategy) stawia misje w samych USA ponad strategie wymierzone w Chiny i Rosję.
Politico ocenia, że zawarte w planach Pentagonu wytyczne są już realizowane, czego przykładem jest wysłanie tysięcy żołnierzy Gwardii Narodowej do Los Angeles (po protestach przeciwko akcjom wymierzonym w nielegalnych imigrantów) i do Waszyngtonu (jak ogłosił Trump, do walki z przestępczością).
Autorka/Autor: mjz, momo/kg
Źródło: PAP, Reuters, BBC
Źródło zdjęcia głównego: Mathieu Lewis-Rolland/Getty Images