Do czteroletniej dziewczynki ze Swarzędza (Wielkopolska), u której doszło do zatrzymania krążenia, trzeba było wysłać straż pożarną i śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, bo w pobliżu nie było wolnej karetki. - Dziecko otrzymało pomoc od strażaków po 11 minutach od zdarzenia, a po 13 na miejscu byli już ratownicy z LPR - przekazuje Jakub Wakuluk z zespołu prasowego poznańskiego pogotowia. Mimo to czterolatki nie udało się uratować.
O tym, że czteroletnie przewlekle chore dziecko potrzebuje pilnej pomocy, służby zostały zaalarmowane w niedzielę po godzinie 10. - Dokładnie o 10.07 dyspozytor medyczny otrzymał informację o zatrzymaniu krążenia u dziecka w domu jednorodzinnym w Swarzędzu. Karetka, która stacjonuje w Swarzędzu, realizowała wtedy inne zgłoszenie - mówi tvn24.pl Jakub Wakuluk z biura prasowego Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Poznaniu.
Dyspozytor, jak przekazuje Wakuluk, skierował na miejsce zgłoszenia najbliższy wolny zespół pogotowia. Byli to ratownicy z odległego o blisko 20 kilometrów Pobiedziska.
Czytaj też: Czterolatka zadławiła się klockiem. Nie było wolnej karetki, medyków na miejsce dowieźli strażacy
- Niedługo potem zespół został odwołany i na miejsce skierowano zespół pogotowia z Poznania, który właśnie skończył pracę przy poprzednim wezwaniu. Karetka znajdowała się przy ulicy Bobrzańskiej - opowiada Wakuluk.
Najpierw strażacy, potem ratownicy ze śmigłowca LPR
O godzinie 10.12, pięć minut od zgłoszenia, o sytuacji zostało zaalarmowane Lotnicze Pogotowie Ratunkowe. Sygnał dotarł też do strażaków ochotników ze Swarzędza.
- Strażacy pojawili się w domu jednorodzinnym o godzinie 10.18 i rozpoczęli reanimację dziecka. Po dwóch minutach na miejscu byli też ratownicy medyczni, którzy przylecieli śmigłowcem z Poznania - informuje rozmówca tvn24.pl. To - jak wylicza przedstawiciel pogotowia - oznacza, że strażacy dotarli do dziewczynki po 11 minutach od zdarzenia, a śmigłowiec LPR na miejscu był po 13 minutach.
Niestety, dziecka nie udało się uratować.
- Doszło do tragedii, ale po dokładnym przyjrzeniu się sprawie jesteśmy pewni, że brak dostępnej karetki ze Swarzędza nie przyczynił się do śmierci dziecka - przekazuje Wakuluk.
Dodaje, że zarówno strażacy, jak i ratownicy ze śmigłowca dotarli na miejsce przed upływem czasu, który wyznaczył ustawodawca.
- Na terenie miast wojewódzkich do pacjenta docieramy w osiem minut, a do pacjentów poza największymi ośrodkami miejskimi w 15 minut - zaznacza.
Równoległe działania strażaków
Tobiasz Baranicz z Ochotniczej Straży Pożarnej w Swarzędzu podkreśla, że strażacy bardzo szybko dotarli do potrzebującej pomocy dziewczynki.
Czytaj też: Nie było wolnych karetek, dwie osoby zmarły
- Jesteśmy jednostką, która każdego roku ma kilkaset wyjazdów, jesteśmy w ciągłej gotowości. Dom rodziny, która wzywała pomoc, znajduje się obok naszej siedziby - informuje Baranicz.
Dodaje, że kiedy strażacy z OSP zajęli się reanimacją, ich koledzy z Państwowej Straży Pożarnej zabezpieczali miejsce lądowania śmigłowca Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
- Specjaliści z LPR zostali potem przywiezieni na miejsce pojazdem straży. Wszystko odbyło się bardzo sprawnie, ale niestety nie uratowało to życia dziecka - przekazuje rozmówca tvn24.pl.
Część systemu
Justyna Sochacka, rzecznik Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, podkreśla, że wezwanie śmigłowca w sytuacji, kiedy jest problem z dostępnością tradycyjnych karetek, nie jest niczym niezwykłym.
- Jesteśmy integralną częścią systemu ratownictwa. Mamy takie same zadania i możliwości niesienia pomocy, jak każdy inny zespół pogotowia - zaznacza Sochacka.
Dodaje, że dyspozytorzy wysyłają śmigłowce wszędzie tam, gdzie mogą dotrzeć szybciej niż zespoły naziemne.
Rzecznik pogotowia: w województwie jest najmniej zespołów ratownictwa medycznego na mieszkańca
Jakub Wakuluk przekazuje, że bezpieczeństwa mieszkańców Poznania chroni 13 zespołów pogotowia. Kolejne 13 przypada na powiat.
- Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że w województwie wielkopolskim jest najmniej zespołów ratownictwa medycznego na mieszkańca. Wojewoda organizuje system ratownictwa, być może nastał czas, żeby nieco go rozszerzyć - kończy rozmówca tvn24.pl.
Czy to możliwe? Mateusz Daszkiewicz, rzecznik prasowy Wielkopolskiego Urzędu Wojewódzkiego w Poznaniu w stanowisku przesłanym do redakcji tvn24.pl podkreśla, obecnie trwa analiza tego, jak w województwie wielkopolskim rozmieszczone są karetki. Na tej podstawie ma zapaść decyzja, czy dodatkowy zespół - na przykład w Swarzędzu - zostanie uruchomiony. Daszkiewicz zaznacza jednak, że taka decyzja wiązałaby się z niemałymi kosztami. Sfinansować trzeba bowiem było nie tylko zakup ambulansu, ale - jak przekazuje rzecznik - zapewnić środki na całodobowe opłacenie kadry.
Daszkiewicz zaznacza, że wojewoda - zgodnie z ustawą budżetową - ma ograniczone środki na funkcjonowanie zespołów ratownictwa medycznego.
- Zwiększenie liczby ZRM wiąże się z zapewnieniem wzrostu finansowania na ten cel, co musi zostać zatwierdzone zarówno przez Ministra Zdrowia który akceptuje Wojewódzki Plan Działania Systemu, a następnie zaplanowany wzrost środków przez ministra finansów - zaznacza rzecznik urzędu wojewódzkiego.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Swarzędz LIVE