Policjanci z Sulechowa (Lubuskie) zatrzymali mężczyznę, który zastrzelił psa z wiatrówki. 67-latek przyznał się do winy. Tłumaczył jednak, że nie chciał trafić zwierzęcia, a jedynie je wystraszyć. Został objęty policyjnym dozorem, grozi mu do trzech lat więzienia.
Do zdarzenia doszło w piątek (9 grudnia), w Sulechowie w powiecie zielonogórskim. Policjanci otrzymali zgłoszenie o psie, który wykrwawił się na skutek postrzału z wiatrówki, kiedy bez nadzoru właściciela biegał w okolicy jednej z posesji.
Po rozpytaniu mieszkańców policjanci ustalili, kto mógł strzelać w kierunku zwierzęcia. Zatrzymali 67-latka. Ten podczas przesłuchania przyznał się do strzelenia w kierunku psa, w jego mieszkaniu funkcjonariusze znaleźli także broń wiatrową, śrut oraz lotki.
Tłumaczył, że nie chciał zabić, a wystraszyć
Jak relacjonuje starsza aspirant Anna Jaworska-Wojnicz, oficer prasowa Komendy Miejskiej Policji w Zielonej Górze, mężczyzna tłumaczył, że nie chciał zastrzelić zwierzęcia, a jedynie je wystraszyć. Dodał, że wielokrotnie zwracał uwagę właścicielowi psa, że ten wypuszczony bez opieki załatwia się przed jego garażem.
- W piątek 67-latek znowu zobaczył psa przed swoim garażem i wpadł na niefortunny pomysł, żeby wystraszyć zwierzę strzałem z wiatrówki. Niestety, jak sam przyznał z powodu słabego wzroku zamiast strzelić obok, trafił w czworonoga - poinformowała Anna Jaworska-Wojnicz.
67-latek usłyszał zarzut z artykułu 35 Ustawy o ochronie zwierząt, według którego za uśmiercenie zwierzęcia grozi do trzech lat pozbawienia wolności. Przyznał się do winy, został objęty policyjnym dozorem.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: KMP Zielona Góra