- Potrzebna jest pomoc w zdjęciu garnka z głowy dwulatka. Dziecko samo go sobie nałożyło i nie można go teraz zdjąć - takie zgłoszenie w środę o 19 otrzymali strażacy ze Słupcy (woj. wielkopolskie).
- Jak dyżurny przekazał nam tę prośbę, to nie ukrywam, byliśmy bardzo zaskoczeni. Takiego zgłoszenia jeszcze nie było - mówi młodszy ogniomistrz Marcin Nachowiak z komendy powiatowej PSP w Słupcy.
Trzeba było działać szybko. Do standardowego wyposażenia wozu siedmiu strażaków zabrało ze sobą szlifierkę do obrączek i olej spożywczy.
- Na co dzień nie wozimy ze sobą oleju spożywczego, ale tuż przed wyjazdem na akcję, stwierdziliśmy, że może się przydać. I nie pomyliliśmy się - mówi strażak.
Albo olej albo szlifierka
W szpitalnej izbie przyjęć na pomoc czekało zmęczone i przerażone dziecko oraz jego wystraszeni rodzice. Na pierwszy ogień poszedł olej.
Przez 10 minut strażacy delikatnie smarowali główkę dziecka. Potem powoli manewrowali garnkiem tak, by ostrożnie zszedł z głowy malucha. Udało się.
- Całe szczęście, że wystarczył olej. W innym przypadku musielibyśmy próbować użyć szlifierki do obrączek. To mała pilarka o ostrzu o średnicy 2-3 centymetrów. Nie wiemy, czy to by się sprawdziło. Użycie takiego sprzętu byłoby nie tylko niewyobrażalnym stresem dla dziecka, ale i spory zagrożeniem - dodaje Nachowiak.
Wdzięczni rodzice odetchnęli z ulgą.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa/gp / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: PSP Słupca