Trzylatek stracił w domu przytomność, a z jego ust wyciekała biała piana. Jego mama i dziadek ruszyli sami do szpitala, bo uznali, ze karetka pogotowia zbyt długo nie przyjeżdżała. Po drodze poprosili o pomoc policjantów. Trzylatek do szpitala pojechał radiowozem funkcjonariuszy ze Skoków (Wielkopolska).
Do zdarzenia doszło w sobotę po godzinie 14. Policjanci ze Skoków wracali ze zdarzenia drogowego w Mieścisku (powiat wągrowiecki), gdy zauważyli jadący z przeciwka samochód, którego kierowca dawał im wyraźne sygnały, kilkukrotnie zmieniając światła na drogowe.
Policjanci zatrzymali radiowóz, a z pojazdu wybiegł mężczyzna, prosząc o szybką pomoc dla wnuka. - Poprosił, aby policjanci szybko zawieźli jego synową i jej trzyletniego syna do szpitala, ponieważ wnuk w domu stracił przytomność. On sam miał trudność w kierowaniu, ponieważ w pośpiechu i przypływie adrenaliny doznał urazu głowy uderzając się w drzwi - relacjonuje mł. asp. Dominik Zieliński, oficer prasowy wągrowieckiej policji.
Karetka nie przyjeżdżała, sami ruszyli do szpitala
Policjanci zabrali matkę z dzieckiem do radiowozu i ruszyli w stronę Wągrowca. - Kobieta w trakcie przejazdu mówiła, że syn nagle stracił przytomność, nie było z nim żadnego kontaktu, zamykał oczy. Z jego ust wyciekała biała piana. Tłumaczyła, że wezwała karetkę pogotowia do domu, lecz długo nie przyjeżdżała. Z uwagi na pogarszający się stan dziecka, postanowiła wraz z teściem zawieźć go do szpitala - tłumaczy Zieliński.
W trakcie przejazdu trzylatek tracił przytomność. Jak relacjonuje Zieliński, policjant siedzący z przodu na miejscu pasażera wziął dziecko i w trakcie drogi wybudzał go z omdleń, pilnując, aby nie utraciło przytomności. Jednocześnie dyżurny poinformował Szpitalny Oddział Ratunkowy w Wągrowcu, by medycy byli przygotowani na przyjęcie chłopca. - Walka o stan malca trwała przez kilkanaście minut jazdy radiowozem - podkreśla Zielinski.
Po dotarciu do szpitala dziecko natychmiast otrzymało pomoc. Po kilku godzinach policjanci rozmawiali telefonicznie z dziadkiem chłopca. - Cała sprawa ma swój dobry finał. Malec trafił do szpitala dziecięcego w Poznaniu, gdzie dobrzeje - kończy Zieliński.
Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: UM Wągrowiec