Do wybuchu pakunku doszło w jednym z domów jednorodzinnych w miejscowości Siecieborzyce (woj. lubuskie). W wyniku eksplozji ranne zostały trzy osoby, w tym dwoje dzieci w wieku dwóch i siedmiu lat. W najcięższym stanie jest ich matka. Po ośmiogodzinnej operacji pozostaje w śpiączce i walczy o życie. Paczkę z ładunkiem wybuchowym wniósł do środka jeden z lokatorów, wcześniej najprawdopodobniej leżała przed drzwiami.
Informację o zdarzeniu policjanci otrzymali w poniedziałek po godzinie 7. W Siecieborzycach (powiat żagański) w domu jednorodzinnym doszło do eksplozji pakunku nieznanego pochodzenia.
Wybuch w Siecieborzycach. Matkę dwojga dzieci zabrał śmigłowiec
W wyniku wybuchu ranne zostały trzy osoby: 31-latka, jej dwuletni syn i siedmioletnia córka. W budynku znajdowali się również rodzice kobiety, jednak nic im się nie stało.
- Wszystkie poszkodowane osoby w chwili udzielania im pomocy przez medyków były przytomne. Najciężej ranna została kobieta, którą śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego zabrał do szpitala w Zielonej Górze. Jej dzieci pojechały tam w karetkach - poinformował rzecznik lubuskiej policji Marcin Maludy.
Policja: paczka z materiałem wybuchowym leżała przed drzwiami
Z wstępnych ustaleń policjantów wynika, że paczkę ktoś zostawił przed domem, a jeden z domowników wniósł ją do środka. Prawdopodobnie - jak przekazują służby - do wybuchu doszło podczas otwierania pakunku.
- Na razie nie wiadomo, jaki materiał wybuchowy znajdował się w paczce oraz kto ją przyniósł i po co. Na miejscu pracują technicy kryminalistyki i pirotechnicy. Trwają oględziny i inne czynności - dodał Maludy pytany o pierwsze ustalenia przed południem.
Szpital: kobieta po ośmiogodzinnej operacji walczy o życie
Jak przekazała po południu redakcji TVN24 Sylwia Malcher-Nowak, rzeczniczka szpitala w Zielonej Górze, do którego trafili poszkodowani, kobieta przeszła ośmiogodzinną operację. Jej stan jest ciężki, pozostaje w śpiączce i walczy o życie. W ciężkim stanie jest też jej starsze, siedmioletnie dziecko. Ono również jest w śpiączce. Stan dwuletniego dziecka jest stabilny.
Do szpitala trafiła też babcia poszkodowanych dzieci, która zasłabła. Przebywa na oddziale kardiologicznym.
- Na skutek wybuchu kobieta straciła dłoń, istnieje obawa, że nie będzie widzieć. W jej ciało wbiło się wiele metalowych odłamków. Poważnych obrażeń doznała także siedmiolatka, która w chwili eksplozji stała blisko mamy. Jej brat znajdował się nieco dalej, jednak po przeprowadzonym zabiegu usunięcia odłamków trafił na OIOM, jego stan jest stabilny - poinformowała wcześniej Ewa Antonowicz, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze.
Prokuratura: to było celowe działanie
Śledztwo nadzoruje Prokuratura Rejonowa w Żaganiu. Na miejscu od rana trwały oględziny i inne czynności procesowe, m.in. z udziałem techników kryminalistyki, policyjnych pirotechników oraz prokuratora.
- Na razie nie wiemy, jakie materiały wybuchowe były w paczce, i kto mógł ją podrzucić oraz dlaczego to zrobił. Pewne jest, że było to celowe działanie, dlatego też czynności prowadzone są już pod kątem usiłowania zabójstwa pokrzywdzonych - powiedziała Antonowicz.
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24