- Do końca roku mamy poznać ostateczny projekt przebudowy ulicy Kruczej, na odcinku między Alejami Jerozolimskimi a Piękną.
- Ale już projekt organizacji ruchu sprawił, że odpowiadający za inwestycję Zarząd Dróg Miejskich znalazł się w ogniu krytyki.
- Z lewej strony ganią go ruchy miejskie za zbyt małą względem pierwotnej koncepcji przestrzeń dla pieszych, porównując ją do więziennego spacerniaka.
- Z prawej atakują miłośnicy asfaltu i szerokich dróg dla samochodów, których oburza zmniejszenie liczby pasów. W sukurs przyszedł im niedawno znany varsavianista, który zawnioskował o wpisanie Kruczej do rejestru zabytków.
- Swoje zastrzeżenie zgłaszali już wcześniej mieszkańcy. Boją się przemiany ulicy w imprezownię.
Pierwsze, jeszcze bardzo ogólne zapowiedzi Rafała Trzaskowskiego dotyczące przebudowy Kruczej padły w 2019 roku. Prezydent Warszawy zapowiadał wtedy "większe zmiany na tym obszarze". "Chcemy wprowadzić parkowanie równoległe wzdłuż jezdni tak, aby było więcej miejsca dla pieszych, rowerzystów i dla ogródków gastronomicznych" - zarysował kierunek zmian Trzaskowski.
Plan zmian w Śródmieściu nazywany był jeszcze Uśmiechem Warszawy, dopiero później przeobrazi się w hasło Nowe Centrum Warszawy.
Szeroka ulica między monumentalnymi gmachami
Więcej konkretów pojawiło się w 2021 roku. Urzędnicy tłumaczyli konieczność zmian, przypominając powojenną historię ulicy.
"Ulica Krucza w obecnym kształcie powstała w latach 50. XX wieku. Nadano jej wówczas rolę głównej osi socrealistycznej dzielnicy centralnej, dlatego ma aż 30-40 m szerokości, choć nie ma wielkiego znaczenia komunikacyjnego. Jezdnia z czterema, a miejscami nawet z pięcioma pasami zajmuje znaczną część przestrzeni między budynkami. Kierowcy wykorzystują ją i parkują ukośnie w zatokach i na chodnikach. Taka szerokość jezdni stała się dziś zbędna w obliczu zmian, jakie następują w ramach Nowego Centrum Warszawy" - czytamy w komunikacie sprzed czterech lat.
Urzędnicy słusznie zauważyli, że po zamknięciu przejazdu przez tzw. plac pięciu rogów komunikacyjna rola Kruczej zmalała i nie ma potrzeby utrzymywania tak szerokiego przekroju ulicy. Ocenili, że zmniejszenie liczby pasów do dwóch nie wpłynie na płynność ruchu.
Warszawska La Rambla zmienia się w park linearny
Urzędnicy zapowiedzieli szeroki na kilkanaście metrów pieszy pasaż ze szpalerami drzew i miejscami do odpoczynku na odcinku między Alejami Jerozolimskimi a Piękną. Oczywiście pozostałyby też chodniki przy budynkach, około czterometrowe.
Dla kierowców przewidzieli jednopasmowe jezdnie po obu stronach części pieszej i parkowanie równoległe. Zaanonsowali nowe przejścia dla pieszych i plac miejski przed Grand Hotelem. Obwieścili, że Krucza będzie jak La Rambla i szybko stali się niewolnikami porównania do najbardziej znanej ulicy w Barcelonie. Przerazili się przede wszystkim mieszkańcy, którzy nie chcą turystycznego zgiełku jak na popularnej wśród turystów La Rambli.
- To hasło było faktycznie trochę nad wyraz - przyznaje dziś Łukasz Puchalski, dyrektor Zarządu Dróg Miejskich. - Ale chodziło o to, żeby pokazać kierunek zmian proponowany na tej ulicy, czyli pasaż pomiędzy jezdniami jako dodatkową przestrzeń dla pieszych. Chociaż są w Warszawie ulice, które mają pomiędzy jezdniami jakąś przestrzeń w różny sposób zagospodarowaną, na przykład Krasińskiego czy aleja Wojska Polskiego na Żoliborzu, to jest pierwszy tego typu projekt od wielu lat. Lokalna społeczność dostanie coś na kształt parku linearnego, w którym można pospacerować - dodaje.
Argumenty za pasażem na środku ulicy
Czy deptak między jezdniami to dobry pomysł? Spacerowanie między samochodami nie wydaje się niczym przyjemnym. Czy lepszym rozwiązaniem nie byłoby narzucające się poszerzenie chodników wzdłuż ścian budynków? Szef stołecznych drogowców przyznaje, że analizowane były różne warianty (z jezdnią po środku, przesuniętą na wschód lub zachód), ale postawiono na pasaż między jezdniami głównie ze względu na zieleń.
- Przede wszystkim zależało nam na tym, żeby zmaksymalizować ilość zieleni. Gęstość sieci podziemnych w tym obszarze powoduje, że w zasadzie jest to jedyne miejsce, w którym można tej zieleni w sposób istotny dołożyć. Mam na myśli zieleń wysoką - tłumaczy. Przekonuje, że jednym z żelaznych założeń projektu było zachowanie istniejącego drzewostanu wzdłuż ulicy. Dużo determinowała też podziemna plątanina infrastruktury dostarczającej wodę, gaz, prąd i ciepło. Przekładanie podziemnych instalacji to zmora inwestorów, bowiem znacząco podnosi koszty.
Wynikiem nałożenia na mapę tych wszystkich zmiennych był układ, który zaproponowali drogowcy. - Dwóch szpalerów nie udałoby się osiągnąć w żadnym innym wariancie. Osiągnęliśmy zamierzony efekt zdecydowanie niższym kosztem niż w innych scenariuszach - przekonuje Puchalski. I dodaje, że ta wielopłaszczyznowość projektu sprawiła, iż nie przeprowadzono konsultacji społecznych, za co był krytykowany.
Spacerniak więzienny?
Porównania do La Rambli nie wytrzymuje szerokość części przewidzianej dla pieszych. W grafice z 2022 roku na tę aleję przewidywano 13 metrów. Ale gdy wyciekł projekt organizacji ruchu, okazało się, że część do chodzenia będzie znacznie węższa (barceloński punkt odniesienia ma około 16 metrów szerokości, miejscami więcej).
"Znów tworzony jest substandard, który dla pieszych tworzy nie deptak tylko spacerniak więzienny, momentami o szerokości raptem 2,5 metra! Znów najważniejszy okazuje się dobrostan kierowców" - grzmiało stowarzyszenie Miasto Jest Nasze w mediach społecznościowych.
Drogowcy przekonują, że korekta nie była duża i polegała przede wszystkim na zmianie podziału przestrzeni, przybyło niskiej zieleni. I to ona "zjadła" część chodnika.
- Te dwa i pół metra to jest teren wolny od przeszkód. Natomiast ten pasaż ma około siedmiu metrów szerokości. Jego znaczna część jest zagospodarowana na zieleń po to, żeby odciąć efekt jezdni od ciągu pieszego - argumentuje dyrektor ZDM.
Zresztą miejscami będzie szerzej. Dumą projektantów jest plac miejski, który powstanie między Wspólną a Hożą, przed hotelem. Zaplanowano tam podłużne misy z wodą, okrągłe oświetlenie nawiązujące do neonów, z których okolica słynęła w PRL, a przede wszystkim dużo zieleni.
Rowerzyści na jezdni z kierowcami
Kierowcy pojadą tam z prędkością maksymalnie 20 kilometrów na godzinę (znak strefa zamieszkania). Na pozostałej części ulicy będzie obowiązywało ograniczenie do 30 km/h (strefa Tempo 30). Zmotoryzowanych nie zachwyci pewnie fakt, że stracą możliwość przecięcia Kruczej jej przecznicami: Nowogrodzką, Żurawią, Wspólną, Hożą i Wilczą. Skrzyżowania będą wyniesione z uwagi na bezpieczeństwo pieszych. Ostrzeżeniem dla kierowców będzie też kamienna nawierzchnia w miejscach, gdzie mogą pojawić się piesi.
Kierowcy będą dzielić czterometrową jezdnię z rowerzystami. Jak to możliwe, że na przebudowywanej ulicy zabraknie infrastruktury rowerowej?
Według Łukasza Puchalskiego, wytyczanie pasów rowerowych w strefie Tempo 30 czy strefie zamieszkania byłoby "niezgodne ze sztuką". Bezpieczeństwo rowerzystów mają gwarantować ograniczenia prędkości, nie tylko znaki, ale też fizyczne spowalniacze, jak wspomniane wyniesienia. Dyrektor ZDM podnosi również, że ścieżka na Kruczej byłaby klasycznym teleportem, drogą znikąd donikąd, a za obsługę rowerowego tranzytu odpowiadają równoległe Marszałkowska oraz Nowy Świat i Aleje Ujazdowskie. Zdaniem drogowców to wystarczy.
Miejsca na trzy pawilony usługowe
Kolejną zapowiedzią, która przyprawiła o ból głowy mieszkańców, były pawilony gastronomiczne, przewidziane w pasażu. - W ramach tego projektu nie stawiamy żadnych pawilonów - podkreśla dyrektor ZDM. Natomiast powstaną trzy miejsca, w których będą mogły stanąć takie obiekty (po uzgodnieniu projektu z architektami ratusza), jeśli ktoś będzie tym zainteresowany.
- Tworzymy nową infrastrukturę niemal od ściany do ściany. Głupio byłoby, gdyby ktoś potem, zobaczywszy potencjał tego miejsca, powiedział: chciałbym tu sprzedawać lody. A my powiedzielibyśmy: no tak, ale nie ma gdzie prądu podłączyć, przecież nie będziemy teraz wszystkiego rozkopywać. Dlatego skupiliśmy się na tym, żeby zapewnić infrastrukturę dla potencjalnych punktów - prąd i wodę, bo to jest najważniejsza rzecz dla takich małych punktów gastronomicznych - wyjaśnia Artur Tondera-Bliziński, naczelnik wydziału inwestycji w ZDM.
Dementuje, jakoby na Kruczej miał powstać "nocny pasaż imprezowy". - Mówimy o sprzedaży lodów albo kawy, o takich rzeczach, które tę przestrzeń uczynią przyjaźniejszą, a nie groźniejszą - precyzuje.
Miejsce na pawilony zarezerwowano w trzech lokalizacjach: na odcinku między Hożą a Wilczą, na wysokości Ministerstwa Rolnictwa i Ministerstwa Aktywów Państwowych oraz przy Głównym Urzędzie Nadzoru Budowlanego.
- Będą z dala od okien i balkonów mieszkańców ulicy Kruczej. Wydaje się, że to służy ich sprawie. Te osoby, które będą chciały pogadać czy pospacerować, nie znajdą się przy samych budynkach, tylko gdzieś tam na środku, zasłonięte przez zieleń drzew. Dla mieszkańców to korzystne - ocenia Tondera-Bliziński.
Na budowę przewidują półtora roku
Pytam, czy to wszystko musi trwać tak długo. Od ogłoszenia przetargu na projekt wykonawczy minęło prawie dwa i pół roku. Według ostatnich deklaracji drogowców miał być gotowy w czwartym kwartale 2024 roku. Mamy czwarty kwartał 2025 i wciąż go nie ma.
- Dlatego że jest to projekt nietypowy z wielu względów i w wielu miejscach przecieraliśmy szlaki, chociażby z sadzeniem zieleni w gęstwinie instalacji. Bardzo długo trwały uzgodnienia, bo to, co robimy, narusza istniejące standardy i zwyczaje, jeśli chodzi o zbliżenia do sieci. I każdy z gestorów stawiał bardzo wyśrubowane warunki, jeśli chodzi o zabezpieczenie swojej sieci przed uszkodzeniami. A my bardzo się upieraliśmy, żeby nie robić kroku do tyłu, nie chcieliśmy sytuacji, w której ze względu na pośpiech zrezygnujemy z części zieleni. Ten projekt jest bardzo ambitny pod kątem zieleni, biorąc pod uwagę to, co jest pod ziemią - odpowiada Łukasz Puchalski.
Właściciele sieci skorzystają z modernizacji ulicy, by przeprowadzić swoje remonty. Drogowcy mają nadzieję, że przynajmniej na kilka lat zabezpieczy to ulicę przed rozkopywaniem. - Dla nich to jest bardzo korzystna sytuacja, bo nie płacą za zajęcie pasa drogowego, nie muszą robić swojej organizacji ruchu - wyjaśnia dyrektor ZDM.
A naczelnik wydziału inwestycji uzupełnia, że długotrwałe było szlifowanie architektury i estetyki projektu. Wiele czasu drogowcy spędzili na dobrze materiałów. - W pewnych miejscach jest klinkier, w pewnych kamień. To było przedmiotem długich ustaleń z biurem architektury i z konserwatorem zabytków. Oświetlenie nawiązujące do powojennych neonów, stoły wodne w przestrzeni środkowej… Każdy z tych elementów dokładał się do czasu i skomplikowania uzgodnień. Wszystko musi być funkcjonalne, technicznie wykonalne, a na koniec też satysfakcjonujące estetycznie. Nie jest tak, jak zwykle w projektach drogowych: krawężnik, asfalt, chodnik i "do widzenia" - przekonuje Artur Tondera-Bliziński.
Gdy dopytuję o terminy, Łukasz Puchalski zapewnia, że projektowanie jest na finalnym etapie. Kiedy drogowcy odbiorą pełną dokumentację projektową, będą mogli przejść do poszukiwania wykonawcy prac. - Jeśli uda nam się zabezpieczyć środki na realizację tego zadania, bo pieniądze mieliśmy tylko na projektowanie, to chcielibyśmy na przełomie tego i przyszłego roku ogłosić przetarg. Zakładamy, że jeśli wystartowalibyśmy wiosną, to pewnie czas budowy byłby do końca 2027 roku - zapowiada.
Wniosek o wpis do rejestru zabytków
Drogowcom marzy się, by w kolejnym kroku uporządkować Skwer Batalionu AK Ruczaj u wylotu Kruczej. Dziś jego główną "atrakcją" jest kebabownia osadzona na murach dawnego szaletu. Ale to pieśń przyszłości. - To jest obszar, który absolutnie wymaga zmiany. Trójkąt: Mokotowska, Piękna, Krucza to estetycznie i funkcjonalnie wielki dramat. W przyszłości ten obszar też będzie musiał być zrewitalizowany. To miejsce, któremu powinno być bliżej placu niż skrzyżowania - sygnalizuje Puchalski.
W ostatnim czasie głośno zrobiło się o wniosku varsavianisty Janusza Sujeckiego o wpis do rejestru zabytków układu urbanistycznego Kruczej. Informację podchwyciły prawicowe strony internetowe, wieszcząc, że za chwilę projekt przebudowy powędruje do kosza.
Wniosek nie zrobił większego wrażenia w ZDM, choć Mazowiecki Wojewódzki Konserwator Zabytków faktycznie wszczął takie postępowanie. Sęk w tym, że nie miał wyboru, bo wniosek spełniał wymogi formalne. Nie przesądza to jednak o objęciu ulicy tą najbardziej rygorystyczną formą ochrony konserwatorskiej. Nie wstrzymuje też prac projektowych.
"Urząd był zobligowany do wszczęcia ww. postępowania w oparciu o art. 31 kodeksu postępowania administracyjnego, a ocena zasadności wpisu do rejestru przedmiotowego obszaru może zostać dokonana dopiero w wyniku przeprowadzonego postępowania" - wyjaśnia w odpowiedzi na nasze pytania Anna Śmigielska, rzeczniczka MWKZ.
Sujecki zasłynął krytyką drzew na Chmielnej i tzw. placu pięciu rogów. Dowodził, że będą zasłaniać zabytki i zaburzać historyczny układ. - Na Kruczej skala zabudowy jest raczej monumentalna, więc trudno sobie wyobrazić, żeby drzewa, które posadzimy, przysłoniły budynki ministerstw czy hotelu - zauważa Tondera-Bliziński. I powtarza, że projekt nawiązuje do charakteru zabudowy, a remont będzie się odbywał "z poszanowaniem zastanych materiałów historycznych". Drogowcy zamierzają wykorzystać m.in. kamienne skośne krawężniki. Podkreślają też, że zostanie zachowana, wręcz podkreślona nowym szpalerem drzew, oś ulicy.
Autorka/Autor: Piotr Bakalarski
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: ZDM