Dwaj pracownicy firmy pogrzebowej, którzy w lipcu ubiegłego roku mieli robić zdjęcia ciału Ewy Tylman, zostali oskarżeni o znieważenie zwłok. Podczas pierwszej rozprawy przyznali się do winy. - Ciało było w takim stanie, że ta odpadnięta stopa nie była winą z naszej strony - tłumaczył motywy działania jeden z oskarżonych. Chcą dobrowolnie poddać się karze 10 tysięcy złotych grzywny. Sąd ogłosi wyrok w tej sprawie 25 września.
Kobieta zaginęła w listopadzie 2015 roku, w lipcu 2016 roku z Warty wyłowiono jej ciało. Do Zakładu Medycyny Sądowej w Poznaniu przewozili je dwaj pracownicy firmy transportującej zwłoki: 26-letni Robert K. i 51-letni Mariusz P. To właśnie oni w poniedziałek stanęli przed sądem.
Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Poznaniu Magdalena Mazur-Prus tłumaczyła, że po dojechaniu do Zakładu Medycyny Sądowej i złożeniu ciała w prosektorium, jeden z mężczyzn miał otworzyć worek z ciałem, następnie obaj zaczęli je fotografować. Jeden z mężczyzn miał też zrobić sobie z ciałem tzw. selfie. Zachowanie obu pracowników zarejestrował monitoring w ZMS.
Przesłał zdjęcie dalej
Zabezpieczone zostały wówczas telefony komórkowe Roberta K. i Mariusza P. oraz zapis monitoringu z ZMS. Prokuratura ustaliła, że pracownicy firmy, która przewoziła zwłoki, nie mieli uprawnień do otwierania worków z ciałami. Ustaliła też, że jeden z mężczyzn przesłał zrobione zdjęcie ciała koledze.
Początkowo Robert K. nie przyznawał się do zarzucanego mu czynu, odmawiał składania wyjaśnień. Mariusz P. od razu przyznał się do winy, wyraził żal z powodu tego, co się stało z jego udziałem, i złożył wyjaśnienia.
Za znieważenie zwłok groziła im kara do dwóch lat więzienia. Podczas poniedziałkowej rozprawy obaj przyznali się do winy i wnioskowali o 10 tysięcy złotych grzywny w ramach dobrowolnego poddania się karze.
Ojciec Ewy się uniósł
W czasie rozprawy o głos poprosił Andrzej Tylman, ojciec Ewy i oskarżyciel posiłkowy. - Dlaczego to zrobiłeś? Po co to zrobiłeś? Kto ci kazał? - pytał oskarżonego Roberta K.
- Nie wiem - usłyszał w odpowiedzi.
- Tak się nie otwiera worka i nie robi zdjęcia osobie zmarłej, która tak tragicznie zginęła. Po co to zrobiłeś?? Nie umiesz odpowiedzieć? Dorosły jesteś! - uniósł się ojciec Ewy.
Sędzia w tym momencie musiał go uspokoić.
"To nie nasza wina"
Pytany o motywy działania drugi z oskarżonych, oświadczył, że od ciała Ewy Tylman oderwała się stopa.
- Robiłem to przede wszystkim w celach dokumentacyjnych. Ciało było w takim stanie, że ta odpadnięta stopa nie była winą z naszej strony - tłumaczył Mariusz P.
W trakcie rozprawy kolejny raz przeprosił rodzinę zmarłej w swoim imieniu oraz w imieniu młodszego kolegi.
Sąd, po naradzie, przychylił się do wniosku oskarżonych o dobrowolne poddanie się karze. Wyrok w tej sprawie zostanie ogłoszony 25 września.
Adam Z. na wolności
Tymczasem przed Sądem Okręgowym w Poznaniu trwa proces Adama Z. oskarżonego o zabójstwo Tylman. Według prokuratury, 23 listopada 2015 r. Adam Z., przewidując możliwość pozbawienia życia koleżanki, zepchnął ją ze skarpy, a potem nieprzytomną wrzucił do wody.
Za zabójstwo z zamiarem ewentualnym mężczyźnie grozi kara do 25 lat więzienia lub dożywocie. W lutym sąd uprzedził strony o możliwości zmiany kwalifikacji czynu na nieudzielenie pomocy - za ten czyn grozi kara do 3 lat więzienia. Od tego czasu Adam Z. pozostaje na wolności.
Ósma rozprawa zaplanowana jest na najbliższą środę.
Autor: FC/mś / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Poznań