Poznański sąd nie chciał rozpatrywać sprawy policjantów oskarżonych o niedopełnienie obowiązków i przekroczenie uprawnień w związku z zabójstwem 21-letniej kobiety w Żernikach (Wielkopolskie). Sąd Najwyższy zdecydował jednak, że proces nie zostanie przeniesiony.
Wcześniej, obawiając się o swoje zdrowie i życie, kilkakrotnie prosiła policję o pomoc. Bezskutecznie.
G. zginęła od ciosów nożem. Wszystko działo się na oczach jej matki.
Po śmierci kobiety i wewnętrznej kontroli w policji, odwołane zostało kierownictwo komisariatu na poznańskim Nowym Mieście.
Akt oskarżenia przeciwko czterem policjantom skierował w połowie listopada ubiegłego roku do poznańskiego sądu rejonowego Wydział Spraw Wewnętrznych Prokuratury Krajowej.
Chcieli oddać tę sprawę
Wniosek uzasadniono "dobrem wymiaru sprawiedliwości", i tym, że "sprawa dotyczy policjantów z Nowego Miasta, czyli terenu właściwości sądu rejonowego, a więc mogłoby powstać przekonanie, że sąd nie jest w tej sprawie obiektywny". Rzecznik Sądu Okręgowego w Poznaniu Aleksander Brzozowski poinformował w środę, że "Sąd Najwyższy nie uwzględnił wniosku sądu rejonowego o przekazanie sprawy, z uwagi na dobro wymiaru sprawiedliwości, do innego sądu rejonowego. Jak wynika z treści uzasadnienia postanowienia, Sąd Najwyższy uznał, iż przepis ten należy interpretować w sposób ścisły".
Decyzja prawomocna
Brzozowski tłumaczył, że gdyby sprawa została przeniesiona do innego sądu, "w społeczeństwie mogłoby powstać przekonanie, że w każdej sytuacji, kiedy policjanci, prokuratorzy, czy inni funkcjonariusze publiczni są sądzeni przed sądem, to ten sąd nie będzie obiektywny, nie będzie sprawiedliwy i sprawa powinna być przekazywana do innego sądu, poza właściwy do rozpoznania danej sprawy". Jak podkreślił, postanowienie Sądu Najwyższego w tej sprawie jest postanowieniem prawomocnym, czyli decyzja jest ostateczna.
Nie przekazali wniosków o ochronę
Nie przekazała ona Komendantowi Wojewódzkiemu Policji w Poznaniu dwóch wniosków pokrzywdzonej Moniki G. o udzielenie jej ochrony i pomocy. - W ten sposób oskarżona działała na szkodę interesu publicznego oraz interesu prywatnego pokrzywdzonej - podała Prokuratura Krajowa.
Taki sam zarzut usłyszał Paweł I., który nadzorował postępowanie prowadzone przez Marzenę L. Funkcjonariuszom grożą kary do 3 lat więzienia.
Kłamstwo policjantów
Pierwszy policjant prowadził, drugi nadzorował postępowanie dotyczące kierowania gróźb karalnych oraz naruszenia nietykalności cielesnej Moniki G. przez jej byłego partnera. Miało do tego dojść w lutym 2016 roku.
W ramach tego postępowania sporządzili oni cztery notatki urzędowe, ostatnią datowaną na dwa dni przed zabójstwem Moniki G.
- W notatkach tych oskarżeni policjanci udokumentowali przeprowadzenie czynności, które faktycznie nie miały miejsca. W ten sposób poświadczyli nieprawdę, co do okoliczności podjęcia próby zatrzymania i wykonania czynności procesowych z udziałem Sławomira B. - informowała PK.
Tym funkcjonariuszom grożą kary od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności.
Prokuratora też nie oszczędzą
Z inicjatywy ministra sprawiedliwości-prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry, do sądu dyscyplinarnego dla prokuratorów wpłynął w związku z tą sprawą także wniosek o uchylenie immunitetu śledczemu z Poznania. Prok. Jan S. miałby odpowiadać karnie za niedopełnienie obowiązków i przekroczenie uprawnień - bo zignorował prośby Moniki G. o interwencję i objęcie jej policyjną ochroną.
Otworzył drzwi i zaczął ją dźgać
Okrutne zabójstwo Moniki G. w Żernikach pod Poznaniem wstrząsnęło Polską w 2016 roku. 21-latka razem z matką przyjechała 23 marca do pracy na nocną zmianę. Zaparkowały na parkingu pod zakładem, gdy zaatakował Sławomir B. - były partner Moniki. Otworzył drzwi samochodu i zaczął dźgać nożem swoją byłą dziewczynę. Zadał jej ponad 20 ciosów. Matka próbowała pomóc, ale B. poraził ją paralizatorem i uciekł. Po kilku dniach jego ciało znaleziono w piwnicy w bloku, gdzie był zameldowany.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: aa//ec / Źródło: PAP/TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24