Tydzień temu ruszyli w drogę i szczęśliwie dotarli do Buczy. Właściciel poznańskiej piekarni "Czarny chleb" wraz z synem i przyjacielem wybrali się do Ukrainy, by pomóc ponownie uruchomić jedną z tamtejszych piekarni rzemieślniczych.
Decyzję o wyjeździe do Buczy podjął pod wpływem impulsu. Obok zdjęć masakry z podkijowskiego miasteczka trudno przejść obojętnie. – Pomyślałem, że trzeba pomóc konkretnie, zadziałać. Wpisałem w wyszukiwarkę "piekarnia Bucza", napisałem do piekarni, która mi pasowała i po 15 minutach dostałem odpowiedź: przyjeżdżajcie – opowiada Jacek Polewski, właściciel poznańskiej piekarni "Czarny chleb".
Tydzień temu pan Jacek wraz z synem i przyjacielem ruszył właśnie do Buczy. Zabrali ze sobą 500 kilogramów żytniej, by na miejscu upiec chleb dla żołnierzy i ludności cywilnej. Jak powiodła się ta misja? O tym właściciel piekarni opowiedział reporterowi TVN24.
"Obawialiśmy się, że Rosjanie zostawili miny"
Jak opowiada pan Jacek, na zachodzie Ukrainy życie toczy się w miarę normalnie. Tam wojna i jej okrucieństwo nie wypełza zewsząd. Im bliżej Kijowa, tym jednak więcej zniszczeń. - Najbardziej poruszającą rzeczą, którą widzieliśmy w Buczy, były puste ulice, po których biegają psy, no i cisza. Nie ma życia – mówi Polewski.
Czytaj też: Relacja z wydarzeń w Ukrainie na tvn24.pl
Piekarnia, której pomagają poznaniacy, podczas rosyjskiej okupacji stanowiła coś na kształt siedziby wojsk. – Rosyjscy żołnierze palili w piecu, robili jedzenie i siedzieli. Zostawili ogromne ilości syfu. Pierwsze dwa dni naszego pobytu zajęło sprzątanie. Trochę się obawialiśmy, że Rosjanie zostawili jakieś miny, na przykład pod papierem czy paletą albo pod materacem i po prostu ktoś z nas zginie. Szczęśliwie nic takiego się nie stało – relacjonuje Polewski.
Kiedy zakończyło się wielkie sprzątanie, w końcu można było napalić w piecu i następnego zacząć piec chleb. – Ta piekarnia w Buczy jest bardzo rzemieślnicza. Chleby robi się głównie na zakwasie, wszystko ręcznie, a piec jest opalany drewnem. Wszystko poszło dobrze. Upiekliśmy niewiele tych chlebów, bo około 80 przez dwa dni – mówi TVN24 Polewski.
Świeże wypieki trafiły do okolicznych mieszkańców, którzy gromadzą się regularnie przed jednym z budynków. – Na początku mówili, że nie chcą, bo mają, ale kiedy dostali ciepły chleb, taki pachnący domem, to wzięli w ręce i jedli tak po prostu, bez niczego. Chleb jest symbolem bezpieczeństwa, spokoju, dostatku, obfitości, a ten zapach czaruje chyba wszystkich – twierdzi Polewski.
Teraz pieką w Kijowie
Teraz są w Kijowie i tam pieką chleb. Do tej pory ekipa z Poznania wszędzie spotykała się z pozytywnymi reakcjami ze strony Ukraińców. – Ludzie jak dowiadują się, że jesteśmy z Polski, to proponują zupę, herbatę, a na końcu oczywiście wódkę – dodaje piekarz.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: J. Polewski/Czarny chleb