600-letni kanał, fundament pręgierza, a teraz gotycka piwnica. Archeolodzy w Poznaniu mają co robić, bo trwająca właśnie przebudowa Starego Rynku odsłania wiele do tej pory niedostępnych miejsc. Jednym z nich jest wspomniana piwnica z czerwonej cegły. Średniowieczny odpowiednik londyńskiego domu towarowego Harrods.
Jednym z najbardziej charakterystycznych widoków Poznania reprodukowanym na niezliczonych pocztówkach są kolorowe domki budnicze. To w nich przed wiekami mieszkali kupcy sprzedający sól i śledzie.
Mało osób wie, że za domkami znajdował się kolejny rząd kamieniczek. I to właśnie w tym miejscu archeolodzy z Uniwersytetu Adama Mickiewicza znaleźli relikty piwnicy z przełomu XIV i XV wieku, która była magazynem jednego z bogatych kramów.
W murowanej piwnicy
W przeciwieństwie do innych podobnych obiektów na Starym Rynku piwniczka znajduje się dość płytko pod powierzchnią współczesnego poziomu użytkowego. To pośredni dowód, że płyta rynku nie była w przeszłości równą powierzchnią, lecz wznosiła się nieznacznie ku środkowi.
- Jej średniowieczną metrykę zdradza architektura - mówi kierownik badań prof. Artur Różański. I dodaje: - Posadzki i resztki zarwanych sklepień wykonano z tak zwanej cegły palcówki. W momencie formowania nadmiar gliny zbierano palcami pozostawiając równoległe zagłębienia. W ten sposób zwiększano ilość zaprawy co czyniło mury trwalszymi.
Piwnica została zasypana po wojnie, więc wypełniona była całkiem współczesnymi odpadkami takimi jak butelki po piwie, słoiki po ogórkach czy bliżej nieokreślone kawałki żelastwa. Jednym z ciekawszych znalezisk okazała się czerwona emaliowana tabliczka pamiętająca czasy drugiej wojny światowej. Widnieje na niej napis wykonany po niemiecku zabraniający używania otwartego ognia. Nic dziwnego. W ciasnej zabudowie pożar mógł się błyskawicznie rozprzestrzeniać.
- Mamy przesłanki, by uważać, że między kamienicą wzniesioną na naszej piwnicy a domkami budniczymi istniała w średniowieczu wąziutka uliczka, której nazwy nie znamy. Handel odbywał się więc na bardzo wąskiej przestrzeni, ale stosunkowo dobrze zorganizowanej. W końcu ceglana architektura świadczyła wówczas o wysokim statusie - mówi prof. Różański.
O tym, że zabudowa śródrynkowa była gęsta i że przetrwała w takiej postaci do czasów nam współczesnych, świadczy jeszcze inne niepozorne znalezisko. To szklana dachówka, która miała za zadanie wpuszczać światło na poddasze lub łącznik pozbawiony okien. Liczne przybudówki, tarasy i szopki wznoszone przez kupców w tym miejscu nie zawsze im służyły. "Dziennik Poznański" z 1937 donosił: "W wyniku włamania w składzie konfekcji męskiej w firmie Konkiewicz padły łupem włamywaczy materiały i odzież wartości 2.600 złotych. Złodzieje wtargnęli na taras od strony Kurzej Nogi i po rozbiciu szyby w nieokratowanym miejscu wtargnęli do wnętrza. Jak ślady wskazują, włamywacze przymierzali odzież, co dowodzi, że mieli dużo czasu".
Kurza, Krótka czy… Bogata ?
Uliczka, przy której archeolodzy dokonali odkrycia nazywa się Kurzanoga. To dosyć zabawne miano wzięło się zapewne ze zniekształconej niemieckiej nazwy "Kurzegasse" czyli ulicy Krótkiej. W źródłach znajdziemy też określenie "Międzynożna" i "Między Kramami". To jednak nazwy nowożytne. W średniowieczu zaułek mógł nazywać się nieco szykowniej. W końcu to tutaj handlowano najbardziej luksusowymi towarami takimi jak jedwab, złotogłów, wyroby jubilerskie, a także egzotyczne przyprawy jak szafran, pieprz czy cynamon. U progu renesansu drogocennym artykułem sprzedawanym z kramów bogatych była także ówczesna nowinka czyli … papier. Kosztowności trzeba było jakoś chronić i to nie tylko budując solidną piwnicę.
- Szczególną cechą uliczki, przy której znajdowały się kramy bogate, jest przegrodzenie jej dwoma bramami. One w zmienionej formie istnieją do dzisiaj - mówi prof. Różański.
- To dawało efekt "miasta w mieście" i pozwalało po zmroku ograniczyć dostęp osób postronnych - wyjaśnia archeolog.
Jeśli przyjrzymy się przedmiotom, które jego koleżanki i koledzy po fachu z Muzeum Archeologicznego wykopali na Starym Rynku dwa lata temu, to znajdziemy wśród nich całkiem dużo kluczy i kłódek. Te ostatnie bywały nawet bogato zdobione mosiężnym ornamentem. Widocznie średniowieczni poznaniacy mieli co zamykać.
- Frapujące, że w gruzie wypełniającym piwnicę znaleźliśmy tabliczkę z początku XX wieku, na której widniał napis "Zakaz wstępu dla domokrążców i żebraków". To pokazuje długie trwanie tego miejsca, jako przestrzeni związanej z handlem, której należało pilnować - podkreśla profesor.
Jeszcze przed wojną przy ulicy Kurzanoga swoje interesy prowadził drogerzysta Czepczyński, handlarz obuwiem Ludwik Kruk czy firma Haftopolis sprzedająca dodatki krawieckie. Chociaż architektoniczna forma domu, pod którym znajdowała się piwnica ulegała ciągłym zmianom, to tak zwane "sklepy" trwały od czasów króla Władysława Jagiełły. Jest coś urzekającego w tym, że na tej samej posadzce przez 600 lat składowano różne przedmiot należące do poznaniaków. Mogły to być bele złotogłowiu albo rower, którego resztki archeolodzy także wyjęli z zasypanej piwnicy.
Piwnica w trójwymiarze
Średniowieczna piwnica przy ulicy Kurzanoga została już "doczyszczona". Niebawem czeka ją skanowanie 3D specjalnym urządzeniem, które przywiozą eksperci z Katedry Konserwatorstwa Uniwersytetu im. Mikołaja Kopernika w Toruniu. Dzięki temu powstanie przestrzenny model wszystkich odkrytych pomieszczeń i zakamarków, a także wątków architektonicznych pochodzących z różnych faz. Piwnica była bowiem przebudowywana na początku XIX wieku, dodano ścianki działowe i przebito nowe schody. O dalszym losie "sklepów" zadecyduje Miejski Konserwator Zabytków.
Przed archeologami jeszcze jedno, potencjalnie ciekawe wyzwanie. W południowej części piwnica ma wybraną posadzkę i sądząc po charakterze klepiska nie stało się to po drugiej wojnie światowej, tylko dużo wcześniej. W tym miejscu zostanie wykonany sondaż, który pozwoli na uchwycenie starszych nawarstwień i być może ustalenie co tam działo się tuż po lokacji miasta, a nawet wcześniej.
Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: Aleksander Przybylski