Pędził 140 kilometrów na godzinę przez centrum Poznania, jechał pod prąd przez rondo. A gdy policjanci próbowali go zatrzymać, jednemu z nich odgryzł fragment palca. W Poznaniu ruszył proces 29-latka. Grozi mu osiem lat więzienia.
Proces 29-letniego Marcina S. ruszył pół roku po głośnym pościgu. 15 lutego mężczyzna nie zatrzymał się do policyjnej kontroli i uciekał przez miasto, łamiąc przepis za przepisem. Pędził przez centrum Poznania nawet 140 kilometrów na godzinę, jechał pod prąd, po pasach rowerowych, na czerwonych światłach, ignorując wszelkie znaki drogowe. Przejechał tak co najmniej dwa kilometry, powodując ogromne niebezpieczeństwo dla innych kierowców i pieszych.
Był agresywny
Zatrzymano go dopiero dzięki uderzeniu radiowozem w auto w okolicach mostu Dworcowego. Gdy policjanci próbowali mężczyznę wyciągnąć z rozbitego samochodu, z agresją rzucił się na nich. Jednemu z funkcjonariuszy odgryzł fragment małego palca prawej dłoni.
Okazało się, że kierowca był pijany. Badanie wykazało ponad promil alkoholu w wydychanym powietrzu. 29-latek był wcześniej notowany za włamania i kradzieże. Nie posiadał też prawa jazdy. Trafił do policyjnego aresztu. Po wytrzeźwieniu usłyszał całą serię zarzutów.
- Dotyczą jazdy w stanie nietrzeźwości, naruszenia czynności narządu ciała funkcjonariusza i amputacji fragmentu jego palca, znieważenia funkcjonariusza, niezatrzymania się do kontroli, sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu - jechał z nadmierną prędkością i pod prąd - wyliczał Łukasz Wawrzyniak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
Ruszył proces
Na proces, który ruszył w środę, 29-latek czekał w areszcie. W sądzie przyznał się do zarzucanych mu czynów, ale nie przystał na wymiar kary - 4,5 roku bezwzględnego więzienia i 10 lat zakazu prowadzenia pojazdów - jaki proponowała prokuratura.
- Cztery i pół roku więzienia byłoby karą adekwatną, gdyby się jej poddał. Natomiast skoro proces się rozpoczął, to na pewno kara nie będzie mniejsza niż te cztery i pół roku. Biorąc pod uwagę, że oskarżony działał w warunkach recydywy, myślę, że może być zdemoralizowany - mówiła po zakończeniu pierwszej rozprawy prokurator Katarzyna Sill-Szułczyńska.
Marcinowi S. za zarzucane czyny grozi 8 lat więzienia.
Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/Adrian Tylczyński