W jeziorze Rusałka w Poznaniu leżą tysiące macew. Połamanymi nagrobkami hitlerowcy kazali umacniać brzegi budującym zbiornik Żydom i Polakom. Po blisko 80 latach woda odsłania pamiątki sprzed lat. Prezydent miasta obiecuje przynajmniej część z nich wydobyć.
O interwencję w sprawie nagrobków najpierw zwrócił się miejski radny, Andrzej Rataj (Koalicja Obywatelska).
- Nie możemy ograniczać się do takich działań ad hoc, że gdy poziom wody opada, zauważamy coś i to wyjmujemy. To nie przystoi. Po 80 latach od wybuchu II wojny światowej czas na zebranie wszystkich pozostałości kamiennych nagrobków – mówił w październiku poznański radny.
I wystosował w tej sprawie interpelację do prezydenta Poznania. W odpowiedzi nie doczekał się konkretów. Bo to droga inwestycja i nie zaplanowano na nią pieniędzy w przyszłorocznym budżecie.
Gdy jednak sprawa nabrała rozgłosu, kolejne grupy zwróciły uwagę na problem.
Chcą sami wydobyć nagrobki
Przedstawiciele Stowarzyszenia Łazęga Poznańska i Stowarzyszenia Mieszkańców Abisynia podczas spaceru nad jeziorem znaleźli kolejne fragmenty nagrobków. I wspólnie wystosowali list do prezydenta.
- Naszą wolą jest radykalna zmiana tej sytuacji. Nasze pismo jest zarówno wezwaniem, jak i deklaracją, zobowiązaniem do współpracy i społecznego działania w tej materii - tłumaczy Maciej Krajewski z Łazęgi Poznańskiej.
Jak deklarują, mogą zorganizować grupę wolontariuszy, która za darmo wydobędzie, oczyści i wywiezie we wskazane miejsce fragmenty nagrobków.
Warunek jest jeden - w jeziorze trzeba byłoby obniżyć lustro wody o 2 metry. To możliwe, bo Rusałka to sztuczny zbiornik.
I ten pomysł wyraźnie przekonuje prezydenta Poznania.
"Wyciągniemy to, co się da usunąć"
- Nie przeniesiemy nagle jeziora w inne miejsce. Nie damy rady usunąć wszystkich elementów i doprowadzić do sytuacji, że żadna płyta nie będzie spoczywała w tym jeziorze. Ale to, co się da usunąć i wydobyć przy racjonalnych kosztach zostanie wydobyte - zadeklarował Jacek Jaśkowiak.
Jak dodał, wydobyte fragmenty miałyby trafić w miejsce pamięci. Gdzie ono miałoby powstać - tego na razie nie określono.
Jednocześnie podkreśla, że nazywanie przez przewodniczącą gminy żydowskiej jeziora Rusałka cmentarzem jest nadużyciem. - Pamiętajmy, że to nie są szczątki ludzkie, a elementy nagrobków. To nie to samo, co sytuacja na Targach. Nie zmienia jednak to tego, że należy zachować szacunek wobec zmarłych - mówi.
W 2018 r. Międzynarodowe Targi Poznańskie chciały wybudować na swoim terenie parking. Wówczas sprzeciwiła się temu gmina żydowska, przypominając, że dokładnie w tym miejscu przed II wojną światową znajdował się cmentarz (to właśnie z niego macewy trafiły do jeziora Rusałka). Po negocjacjach zdecydowano o zmianie lokalizacji parkingu.
Najpierw zbrodnia, potem jezioro
Jezioro Rusałka wybudowano w latach 1941-42. Do jego budowy, podobnie jak do budowy drugiego zbiornika - jeziora Maltańskiego, Niemcy skierowali więźniów polskich i żydowskich. Do umacniania brzegów i dna wykorzystano fragmenty nagrobków ze zlikwidowanych cmentarzy św. Marcina, św. Małgorzaty i żydowskiego znajdujących się na terenie obecnych Międzynarodowych Targów Poznańskich.
Nim hitlerowcy wybudowali rękami jeńców wojennych jezioro, na tym terenie mordowali więźniów. Według ustaleń historyków, życie mogło tam stracić około 5 tysięcy osób.
Po II wojnie światowej nad jeziorem utworzono miejsca pamięci tych ofiar, znajdują się na wschodnim, południowym i północnym brzegu jeziora.
Co roku nad jeziorem Rusałka kąpie się tysiące poznaniaków. W ostatnich latach zapuszczony ośrodek wypoczynkowy doczekał się generalnego remontu. Nawieziono piasek na plażę, odnowiono pomost. Działa tam restauracja, beach bar, smażalnia ryb, punkt z lodami, wypożyczalnia sprzętu wodnego. Dzieci bawią się na placu zabaw, starsi ćwiczą pod chmurką na siłowni, grają w siatkówkę plażową.
Autor: FC/gp / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Poznań