Pożar składowiska odpadów w Przysiece Polskiej niedaleko Poznania wybuchł w sobotę. Nieopodal znajdują się budynki mieszkalne. Strażacy przelewają wodą pogorzelisko. Jak poinformowała burmistrzyni gminy Śmigiel Małgorzata Adamczak, sprawa powtarzających się pożarów została zgłoszona prokuraturze 2,5 roku temu.
W sobotę około godziny 12 strażacy otrzymali zgłoszenie o pożarze składowiska odpadów w Przysiece Polskiej między Poznaniem a Lesznem (woj. wielkopolskie). Pierwszą informację o zdarzeniu otrzymaliśmy na Kontakt 24.
Na udostępnionym redakcji nagraniu widać szalejący ogień i wysoki słup dymu, słychać także głośne wystrzały. Nieopodal znajdują się budynki mieszkalne.
Wybuchały puszki po aerozolach
Jak poinformował młodszy aspirant Dawid Kryś, oficer prasowy Komendanta Powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Kościanie, pożarem objęta była jedna z hałd z odpadami znajdujących się na terenie zakładu. Na miejsce została skierowana specjalistyczna grupa ratownictwa chemiczno-ekologicznego z Poznania.
Po godzinie 16 rzecznik poinformował, że trwa dogaszanie pożaru. Działania mogą potrwać jeszcze wiele godzin. - Odpady są przelewane wodą i przenoszone w inne miejsce na terenie zakładu. Apelujemy do okolicznych mieszkańców, by na razie nie wychodzili z domów i nie otwierali okien - powiedział rzecznik. Uspokoił jednak, że "stężenia szkodliwych substancji w powietrze nie przekraczają dopuszczalnych norm".
Płomienie zostały opanowane przed godziną 14. Pytany o dobiegające ze składowiska odgłosy wybuchów, strażak tłumaczy, że na terenie obiektu znajdują się puszki po aerozolach i to one są źródłem wystrzałów. - Nie ma z tego tytułu zagrożenia dla mieszkańców. W pożarze nikt nie został poszkodowany - zaznaczył rzecznik.
Seria pożarów w Przysiece Polskiej
Jak zaznaczył Dawid Kryś, to samo wysypisko płonęło już w przeszłości wielokrotnie. Do pożarów dochodziło wyjątkowo często w latach 2021-2022. Tylko przez pierwsze półrocze 2021 roku strażacy byli wzywani w to miejsce aż pięciokrotnie.
W lipcu 2021 roku burmistrzyni Śmigla Małgorzata Adamczak zawiadomiła prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przez właściciela wysypiska w Przysiece Polskiej. Jak podkreślała, dym powstały w czasie pożarów zagraża nie tylko mieszkańcom Przysieki, ale także ludziom żyjącym w promieniu do 10 kilometrów od zakładu. Zawiadomienie dotyczyło możliwości popełnienia przestępstw z art. 163 i 164 kodeksu karnego. Chodzi o sprowadzenie pożarów, które zagrażają życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach.
W sobotę reporter TVN24 spytał burmistrzynię o złożone przez gminę zawiadomienie. Małgorzata Adamczak poinformowała, że sprawa cały czas jest w prokuraturze.
Jednak nawet, gdy nie płonie, składowisko jest dla mieszkańców problemem. - Wysypisko graniczy z nami tylko płotem. Żyjemy tam w strasznym smrodzie. Tiry ze śmieciami blokują nam dojazdy do bloków - relacjonuje w rozmowie z tvn24.pl pani Karina, mieszkanka okolicy. - Firma do niedawna zajmowała się wyłącznie składowaniem złomu, a od jakiegoś czasu zwożone są odpady z całej Polski. Stamtąd po prostu śmierdzi - podkreśla pani Zuzanna. - Dym z pożaru niesie się na budynki mieszkalne w Przysiece Polskiej i prawdopodobnie też dalej - dodaje.
Źródło: tvn24.pl, Kontakt 24
Źródło zdjęcia głównego: OSP Czacz