Ledwie dogaszali jeden pożar, a za chwilę ogień pojawiał się ponownie. Tylko w tym roku strażacy gasili pięć pożarów na składowisku śmieci w Przysiece Polskiej (woj. wielkopolskie). Burmistrz Śmigla zawiadomiła prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przez właściciela.
W zeszły piątek strażacy gasili już piąty pożar składowiska w Przysiece Polskiej w tym roku, a siódmy w ciągu kilkunastu miesięcy. Ledwie dzień wcześniej zakończyli trwającą cztery doby akcję gaśniczą. Ogień objął około dwa tysiące metrów kwadratowych wysokich na 8-10 metrów hałd odpadów, a w szczytowym momencie z ogniem walczyły aż 54 zastępy OSP i PSP z kilku powiatów, w sumie około 300 strażaków.
Burmistrz żąda zmiany prawa
Po kolejnym pożarze skończyła się cierpliwość burmistrz Śmigla. Jak podkreśla, dym powstały w czasie pożarów na terenie składowiska zagraża nie tylko mieszkańcom Przysieki, ale także ludziom żyjącym w promieniu do 10 kilometrów od zakładu.
W piątek urzędnicy zwrócili się pisemnie do prezydenta Andrzeja Dudy, premiera Mateusza Morawieckiego oraz wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego, by "mieli świadomość, z jakimi problemami codzienności zmagają się ich obywatele". - Żądamy wręcz od pana premiera Morawieckiego i od ustawodawcy, żeby zmienili prawo, żeby takich śmieci nie można było wywozić w miejsca, gdzie żyją ludzie - podkreśla Małgorzata Adamczak.
Listy skierowała też do 40 parlamentarzystów, Marszałka Województwa Wielkopolskiego i Wojewody Wielkopolskiego. "Poprosiliśmy o podjęcie niezwłocznych działań, by pożary wreszcie ustąpiły" - poinformowała. Część posłów w odpowiedzi podjęła interwencje w Sejmie i Ministerstwie Środowiska.
Jak zaznaczyła, do 2018 roku zgodę na działanie tego typu zakładów wydawali starostowie, a obecnie leży to w kompetencjach zarządów województw. - Mam nadzieję, że marszałek województwa wyda negatywną decyzję - przyznała.
Burmistrz zwróciła się też do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska z prośbą o przeprowadzenie kontroli w zakresie zbieranych i zwożonych rodzajów odpadów, a także do Wojewódzkiego Inspektoratu Transportu Drogowego i policji o wzmożone kontrole drogowe w zakresie przestrzegania przepisów transportowych i ochrony infrastruktury drogowej.
"Mam wrażenie, że nikt z tym nic nie robi"
We wtorek władze gminy złożyły zawiadomienie do prokuratury "o uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa z art. 163 i 164 kodeksu karnego". Chodzi o sprowadzenie pożarów, które zagrażają życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach. W przypadku stwierdzenia winy, właścicielowi składowiska i osobom odpowiedzialnym za jego funkcjonowanie składowiska mogłoby grozić nawet 10 lat więzienia.
Burmistrz podkreśla, że pisma m.in. w sprawie skontrolowania sytuacji w zakładzie w Przysiece wysyła do różnych instytucji od 2019 roku - Mam wrażenie, że nikt z tym nic nie robi. Były kontrole WIOŚ-u, ale okazuje się, że wszystko jest dobrze - powiedziała.
Śledztwa były umarzane
Wyników policyjnego śledztwa w sprawie ustalenia przyczyn pożaru składowiska z początku czerwca jeszcze nie znamy. Trwa także śledztwo w sprawie pożarów z przełomu czerwca i lipca. - Czekamy na opinię biegłego w tej sprawie - powiedział Radosław Nowak z kościańskiej policji. Postępowania w sprawie poprzednich pożarów były umarzone. - Z opinii biegłego wynikało, że dochodziło do nich w wyniku samozapłonu składowanych odpadów - wyjaśnia Nowak.
Według rozmów burmistrz ze strażakami, do samozapłonów dochodziło z powodu zbyt dużej ilości przywożonych na ten teren śmieci.
Źródło: TVN 24 Poznań, PAP
Źródło zdjęcia głównego: PSP Kościan