Na pierwszy rzut oka można pomyśleć, że znaleźliśmy się na planie "Odysei Kosmicznej" Stanleya Kubricka, a nie w muzeum prezentującym historię początków polskiej państwowości. Rozświetlony, czarno-biały sześcian jest nowoczesną oprawą dla tysiącletnich zabytków takich jak broń, biżuteria czy narzędzia. Przedziwna instalacja znajduje się w Muzeum Pierwszych Piastów na Lednicy, które właśnie rozpoczęło sezon wiosenny.
Od 14 kwietnia zwiedzający mogą popłynąć na wyspę, gdzie znajduje się piastowski gród, a także zobaczyć zabytki w nowej aranżacji. W tym słynną srebrną kolię z Dziekanowic czy nie mniej znaną staurotekę - mały relikwiarzyk wykonany w Bizancjum, który archeolodzy znaleźli w ruinach lednickiej kaplicy.
Miecz jak kałasznikow
- Minimalistyczna forma nie odwraca uwagi od tego co najważniejsze, czyli od zabytków - mówi Mariola Olejniczak, kuratorka wystawy. I dodaje: - One na tej niewielkiej powierzchni są wręcz stłoczone, co daje nam wrażenie, że weszliśmy do skarbca. Zwiedzający może być oszołomiony tym bogactwem, ale o to też chodzi. Jednocześnie nie prowadzimy zwiedzających za rękę, ale chcemy by sami odkrywali historię na przykład poprzez fascynację konkretnym przedmiotem.
Wystawie towarzyszy zapętlona projekcja wideo, która prezentuje wczesnośredniowieczne zabytki oraz ich współczesne odpowiedniki. Żelazne krzesiwo zestawione zostało z zapalniczką, sakwa z modną torebką-nerką, miecz z automatem kałasznikowa, a sierp z sekatorem z marketu ogrodniczego.
- Jako edukatorzy i edukatorki mamy świadomość, że niektóre przedmioty same w sobie nie są dla odbiorców czytelne. Zwłaszcza dla dzieci, bo skąd mają wiedzieć jak wygląda krzesiwo? Dlatego im wcześniejsza epoka o której opowiadamy, tym współcześniejszy powinien być nasz język - wyjaśnia Olejniczak.
Piastowie w nowym domu
Nowa jest nie tylko wystawa, ale też sam budynek. Muzeum Pierwszych Piastów w minionym roku zakończyło wartą blisko 30 milionów złotych inwestycję. Oficjalnie otwarte zostało jeszcze za życia zmarłego niedawno wieloletniego dyrektora placówki prof. Andrzeja Wyrwy, ale dopiero teraz dostępne jest dla indywidualnych zwiedzających.
Czytaj też: Ustalili, kiedy powstał gród Mieszka I. "Rywalizacja o status pierwszej stolicy Polski nie ma sensu"
- Nowa siedziba to nie tylko większy komfort dla zwiedzających, w tym także osób niepełnosprawnych. To również więcej nowoczesnej przestrzeni magazynowej dla naszych zbiorów. Tego turyści może nie doceniają, ale już badacze i konserwatorzy, którzy na co dzień pracują z zabytkami i owszem - śmieje się dr Andrzej Kowalczyk z Muzeum Pierwszych Piastów i korzystając z okazji zaprasza zwiedzających na nowy taras widokowy.
- Z wysokości można w pełni docenić jak pięknym miejscem jest Ostrów Lednicki i docenić rozmach piastowskiego budownictwa - podkreśla archeolog.
Skarby z jeziora
Muzeum stoi nad brzegiem jeziora Lednickiego, na którym znajduje się spora wyspa. Do dzisiaj wznoszą się tam potężne wały grodu oraz ruiny książęcego palatium wraz z kaplicą. Z lądem oraz mniejszą wyspą łączyły je niegdyś imponujące mosty, które dzięki badaniom próbek drewna wydatowano na początek X wieku. Czyli czasy, gdy Mieszka "nie było nawet w planach".
Archeolodzy podwodni z Torunia nie tylko badają sam most, ale też żmudnie wyciągają kolejne zabytki. To przede wszystkim militaria takie jak groty strzał, miecze, topory i włócznie.
- Do tej pory wydobyto już kilkaset sztuk broni lub jej fragmentów, co czyni Lednicę ewenementem na skalę światową - zachwala dr Kowalczyk - Posiadamy najbogatszą kolekcję wczesnośredniowiecznych militariów pochodzących z jednego stanowiska na świecie - dodaje archeolog.
Wśród nich zdarzają się egzemplarze bogato inkrustowane jak na przykład znaleziony kilka sezonów temu miecz ze złotym krzyżem albo topór z wyobrażeniem konia. Do niedawna dominował pogląd, że takie nagromadzenie broni należy wiązać z najazdem księcia czeskiego Brzetysława na Wielkopolskę w 1038. Na mostach miała toczyć się zażarta bitwa. Obecnie niektórzy badacze formułują inną hipotezę.
- Rozrzut chronologiczny tej broni jest po prostu zbyt duży, żeby wszystkie egzemplarze mogły być w użyciu w 1038 - mówi archeolog dr Leszek Gardeła. I dodaje: - Typologicznie są tam przedmioty tak z X jak i XI wieku. Warto też zauważyć, że w przedchrześcijańskich wierzeniach Słowian, woda stanowić mogła granicę i łącznik pomiędzy światami. Z zachowanych przekazów wiemy, że kraina zmarłych znajdować się miała właśnie za wodą. Być może więc broń składana do wód jeziora była formą daru dla zmarłych lub sposobem na komunikację z istotami z innego świata?
Czytaj też: Czy Piastowie śnili o latających wężach?
Podwodne stanowisko archeologiczne ma jeszcze tę zaletę, że zachowuje to, co uległoby zniszczeniu w ziemi. A mianowicie materię organiczną taką jak skóra czy drewno, które w beztlenowych warunkach dotrwały do naszych czasów.
- Wszyscy skupiają się na mieczach, ale w naszym muzeum mamy absolutnie unikatowe zabytki drewniane. Na przykład czerpaki przypominające współczesne chochle. To urocze przedmioty z rączkami zdobionymi odpowiednio niedźwiedzią, końską lub kaczą główką - mówi dr Andrzej Kowalczyk.
Tajemniczy chrzest
Otwarcie sezonu odbyło się przy dźwiękach potężnego dzwonu Mieszko i Dobrawa, który znajduje się w ruinach książęcej rezydencji na Ostrowie Lednickim. Muzealnicy nie bez powodu wybrali 14 kwietnia. To umowna data dzienna chrztu Mieszka, gdy - decyzją Sejmu - od kilku lat obchodzimy Narodowe Święto Chrztu Polski. Umowna, bo historycy nie są zgodni nawet co do daty rocznej. Nawet wielki polski historyk Joachim Lelewel raz pisał o 966, innym razem o 965 roku. Najpewniej chrzest odbył się gdzieś między 963 a 968 rokiem. Umowne jest także samo określenie "chrzest Polski". Ochrzcił się bowiem władca, a później krąg bliskich mu możnych. O pełnej chrystianizacji możemy mówić dopiero u schyłku wieku XII, gdy państwo Piastów oplotła sieć parafii. Również sama decyzja Mieszka o przyjęciu sakramentu nie musiała być podyktowana miłością do Dobrawy i świętym ogniem wiary, jak piszą kronikarze.
- Mieszko miał wówczas problem z wojowniczymi Wieletami, którzy łupili jego ziemie i zabili mu brata. Na pieńku miał z nimi także cesarz Otton - mówi historyk prof. Tomasz Jurek. - Aby skorzystać z pomocy władcy i stać się jego aliantem Mieszko musiał się ochrzcić. Poza tym pamiętajmy, że religie monoteistyczne stanowiły bardzo dobrą podbudowę ideową dla silnej władzy książęcej czy monarszej. W przeciwieństwie do politeistycznych kultów, którym oddawały się wiecujące i rozdrobnione plemiona - wyjaśnia historyk.
Nieco inaczej widzi te kwestię prof. Dariusz Andrzej Sikorski, kolega prof. Jurka z poznańskiego uniwersytetu. Jego zdaniem Mieszko swój cel w postaci podbicia plemion osiągnął dużo wcześniej.
- Archeologia dostarcza nam wymownych dowodów w postaci grodów, które w krótkim okresie czasu były palone, a potem odbudowywane. Powstawały też zupełnie nowe grody, przesiedlano ludność co świadczy o podboju. Piastowie byli lokalną potęgą jeszcze przed przyjęciem chrześcijaństwa - mówi poznański historyk. I wyjaśnia: - Instytucje kościelne faktycznie pomagały w rozwoju państwowości, bo Kościół był początkowo jedyną trwałą instytucją, ale to nie działo się w pierwszych dekadach po chrzcie.
Jak dodaje, prawdziwych motywacji Mieszka pewnie nigdy nie poznamy. - Istnieje pogląd, że było to posunięcie dalekowzroczne, bo w przeciwnym razie pogańskie państwo Mieszka podzieliłoby los Słowian Połabskich albo Prusów i zostało utopione we krwi w wyniku krucjat. Być może by tak było, tylko jak Mieszko miałby to przewidzieć? Nie bagatelizowałbym przy tym prostych emocji i kalkulacji. Skoro cesarz jest potężny, ma wielką armię, mieszka w pałacu i otacza się pięknymi przedmiotami, to znaczy że widocznie opłaca się oddawać cześć jego Bogu - konkluduje prof. Sikorski.
O ile naukowcy nie traktują na poważnie tzw. koncepcji normańskiej, jakoby Mieszko miał być "wikingiem", o tyle wiele kontrowersji budzi miejsce chrztu słowiańskiego władcy. Debata nie jest łatwa, bo archeolodzy i historycy to przecież tylko ludzie i do głosu często dochodzi lokalny patriotyzm. Gnieźnianie upatrują tego miejsca w Gnieźnie. A gdy na poznańskiej starówce spytamy przewodnika PTTK, gdzie został ochrzczony Mieszko, to przewodnik wskaże ręką w kierunku nieodległej katedry. W końcu jest tam zachowana misa chrzcielna. Muzealnik z Lednicy zawoła wówczas: - Nie tak szybko, my też mamy basen chrzcielny!
Sceptyków to nie przekonuje, bo uważają że owe misy to nic innego jak doły do mieszania wapna pozostałe z czasów budowy kościoła i palatium.
- Przypuszczam, że chrzest władcy Polan odbył się w Kwedlinburgu albo Magdeburgu podczas jednego ze zjazdów na których bawił cesarz i książęta Rzeszy. Taka była wówczas pragmatyka - mówi prof. Tomasz Jurek. I wskazuje: - Do cesarza udawali się w tym celu książęta czescy czy władcy skandynawscy. Zresztą gdyby biskup miał pofatygować się za Odrę i chrzcić mieszka w Poznaniu albo Lednicy, to byłoby to wielkie wydarzenie, o którym wspomniałby jakiś kronikarz.
Od razu napotyka kontrę swojego kolegi po fachu.
- A kto powiedział, że musiał chrzcić go akurat biskup? To nam się tak wydaje, bo myślimy zasadą decorum. Że księcia powinien chrzcić biskup. Poza tym, skoro o biskupach mowa, w 959 roku Olga Kijowska poprosiła Ottona I o wysłanie na Ruś biskupa misyjnego. Cesarz się zgodził i wysłał biskupa Adalberta z Magdeburga wraz z innymi duchownymi. Kapłan po drodze do Kijowa zahaczył zresztą o Czechy, gdzie bierzmował Wojciech Sławnikowica, przyszłego świętego - mówi prof. Dariusz Andrzej Sikorski.
Obaj naukowcy są jednak zgodni w jednym. Na datę 14 kwietnia 966 roku nie ma się co obrażać. W końcu trzeba było coś wpisać do podręczników historii, no i wiadomo przynajmniej kiedy świętować. Zgoda panuje też co do tego, że wczesne średniowiecze to okres w dziejach, który wciąż czeka na nowe odkrycia.
- Nowych kronik już raczej na przysłowiowym strychu nie znajdziemy - mówi Sikorski. - Ale pojedyncze karty z interesującymi historyków zapiskami jak najbardziej. Na przykład jeśli zostały użyte wtórnie jako fragmenty opraw młodszych ksiąg, co było częstą praktyką. Nie lekceważyłbym też źródeł w krajach arabskich, które są słabo rozpoznane. Raz że w większości nie zostały porządnie skatalogowane, a po drugie mało jest europejskich historyków znających dobrze arabski - podkreśla profesor.
Swoje mają do powiedzenia też archeolodzy, bo nurkowania, prospekcje i wykopaliska wokół Ostrowa Lednickiego oraz innych stanowisk cały czas trwają. Za mniej więcej dwa lata w Muzeum Pierwszych Piastów powstanie nowa wystawa stała, zdecydowanie większa niż obecny Sześcian. Być może także z nowymi zabytkami, które rzucą światło na równie ważny co tajemniczy okres w historii Polski?
Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: MPP Lednica