Jechali do eksplozji na stacji benzynowej, okazało się, że wybuchł gazociąg w Murowanej Goślinie. Strażacy już z daleka widzieli łunę ognia, na własne uszy słyszeli huk. Po drodze mijali ludzi uciekających ze swych domów mieszkańców. - Mam doświadczenia z Jankowa Przygodzkiego. Mentalnie szykowałem się na tego typu sytuację - opowiada tvn24 Jarosław Kuśmirek, dowódca straż pożarnej.
Cztery spalone budynki, około 20 ewakuowanych osób - taki jest bilans wydarzeń w Murowanej Goślinie koło Poznania. Kilka minut po północy doszło tam do rozszczelnienia gazociągu, a potem wybuchu.
To nie drugi Janków Przygodzki. "Szykowałem się mentalnie"
Sytuacja jest już opanowana. Strażacy cały czas nadzorują wypalanie pozostałości gazu. Kontrolują też pogorzelisko. Część mieszkańców może już nawet zabrać najpotrzebniejsze rzeczy ze swoich domów.
Dowódca, który kierował działaniami podczas akcji nie ukrywa, że szykował się na najgorsze. Tak jak było to pięć lat temu w Jankowie Przygodzkim. Tam w ekspolzji zginęły dwie osoby, a 14 wymagało hospitalizacji.
- Mam doświadczenia z Jankowa Przygodzkiego. Chociaż trudno porównać te zdarzenia. Z mojego punktu widzenia były one inne. Tam byłem szefem sztabu i dojechałem trochę później na miejsce. W Jankowie była też poważniejsza sytuacja ze względu na większą liczbę budynków w okolicach zerwania gazociągu. Mieliśmy też do czynienia z osobami poparzonymi. Niestety były też dwie ofiary śmiertelne - wspomina Jarosław Kuśmirek, dowódca straż pożarnej.
I dodaje: - Tutaj my się przygotowywaliśmy. Ja mentalnie szykowałem się na tego typu sytuacje. Na szczęście skończyło się dobrze - mówi.
Zobacz jak teraz wygląda Murowana Goślina po wybuchu:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa / Źródło: TVN24 Poznań