To coś zdecydowanie nie powinno jeździć już po publicznych drogach. Inspekcja Transportu Drogowego zatrzymała kierowcę ciągnika, który na swojej przyczepie wiózł stalowe druty. Oprócz tego, że szorował nimi po jezdni, na pierwszy rzut oka było widać, że przyczepa nie jest pierwszej świeżości. Kiedy inspektorzy przyjrzeli jej się dokładnie, mocno się zdziwili. Korozja, niesprawne hamulce, dziury w drewnianej podłodze to tylko część usterek. Warto zaznaczyć, że pierwsza rejestracja przyczepy miała miejsce w 1967 r.
Patrol motocyklowy zatrzymał kierowcę ciągnika 22 maja w okolicach Leszna. Ten jechał ze swoją przyczepą drogą powiatową, stwarzając zagrożenie dla innych uczestników ruchu.
Inspektorzy od razu zwrócili uwagę na stalowe druty "zabezpieczone" na przyczepie oponą od traktora, które ciągnęły się po ziemi. W żaden sposób nie były też oznaczone jako ładunek wystający poza obrys przyczepy.
Przyczepa "oldtimer"
Dalej jest jeszcze gorzej. Kiedy funkcjonariusze dokładnie przyjrzeli się tej konstrukcji, mieli sporo pracy, aby wypunktować wszystkie jej mankamenty. Stwierdzono: nadmierną korozję ramy, brakujące i spróchniałe elementy podłogi, niesprawne hamulce, poprzecinane opony oraz braki w oświetleniu przyczepy ciężarowej.
Nie do pominięcia jest jeszcze jeden szczegół. Z dokumentów przyczepy wynika, że jej pierwsza rejestracja miała miejsce w 1967 roku.
Oberwało się też ciągnikowi. Bieżnik przednich opon był nadmiernie zużyty. Poza tym pojazd nie miał ważnego przeglądu.
- Kierowcę ukarano czterema mandatami karnymi po 500 złotych za każdy z nich. Wezwano inną przyczepę, na którą przeniesiono ładunek. Ze względu na zły stan techniczny pojazdu, zakazano nim dalszej jazdy - podsumowuje Piotr Laskowski, rzecznik prasowy wojewódzkiego Inspektoratu Transportu Dogowego w Poznaniu.
Nieodpowiedzialnego kierowcę zatrzymano w okolicach Leszna:
Autor: ib / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: Wojewódzki Inspektorat Transportu Drogowego w Poznaniu