Ogrodnik Bogdan Królik z Chrzypska Wielkiego (woj. wielkopolskie) kupił węgiel do ogrzewania tuneli z kwiatami. Surowiec pochodzi z Australii. Problem w tym, że - jak mówi - nie chce się palić. Przedsiębiorca zorganizował przed kamerą TVN24 prezentację, podczas której dwóch mężczyzn usiłowało rozpalić zakupiony węgiel za pomocą palnika gazowego. Bez powodzenia. Pan Bogdan opowiada, że chciał, by australijski węgiel był używany także do ogrzewania mieszkań pracowniczych. - Po dwóch dniach pracownik przyszedł z płaczem: "szefie, ten węgiel nie pali się w żadnym z tych pieców" - relacjonuje.
Bogdan Królik to ogrodnik z Chrzypska Wielkiego, któremu udało się - za pośrednictwem polskiej firmy - kupić węgiel pochodzący z Australii. Kiedy surowiec został dostarczony, przedsiębiorca był przekonany, że uda mu się ogrzać tunele foliowe, w których mają rozwijać się rośliny ozdobne, przede wszystkim tulipany. Żeby było to możliwe, rośliny trzeba "oszukać" - za pomocą wysokiej temperatury uruchomić w nich procesy, które zaczynają się dopiero wiosną. Niestety, na razie plany ogrodnika stanęły pod znakiem zapytania.
Okazuje się bowiem, że sprowadzony z południowej półkuli węgiel… nie chce się palić. Przedsiębiorca zorganizował przed kamerą TVN24 prezentację, podczas której dwóch mężczyzn usiłowało rozpalić zakupiony węgiel za pomocą palnika gazowego. Eksperyment pokazał, że rozgrzany surowiec gaśnie już po kilku sekundach od odstawienia znad niego płomienia.
Czytaj także: Tauron nieoczekiwanie wypowiedział umowy na dostawy gazu kilkudziesięciu tysiącom klientów
- Ten węgiel to śmieci, którymi nie da się palić w piecu - opowiada przedsiębiorca.
"Nie wszystko ładne, co się świeci"
Pan Bogdan Królik opowiada, jak węgiel pochodzący z Australii sprawdził się w piecach w warunkach mieszkalnych.
- Ten węgiel australijski skierowaliśmy do budynku mieszkalnego, gdzie mamy zatrudnionych pracowników w naszej firmie, Polaków. I mamy również hotel dla Ukraińców, który też jest wyposażony w piece na ekogroszek. Postanowiłem wydać dyspozycję, żeby ten australijski węgiel był używany nie tylko do produkcji ogrodniczej, ale również, żeby ogrzewał mieszkania naszych pracowników - tłumaczy. Dodaje, że zlecił to jednemu z pracowników.
- Po dwóch dniach przyszedł z płaczem: "szefie, ten węgiel nie pali się w żadnym z tych pieców". Byłem bardzo zdziwiony. Bo przez 25 lat jak prowadzę ogrodnictwo nie zdarzyło mi się, żeby węgiel, który zakupiłem, nie zapalał się - opowiada ogrodnik.
- Na pierwszy rzut oka, jak otrzymałem ten węgiel z Australii, on wydawał się bardzo ładny. Bo organoleptycznie on wygląda bardzo ładnie, nie ma popiołu, nie ma miału, ładny kolor, ale nie wszystko ładne, co się świeci - dodaje przedsiębiorca.
- Ja monituję do innych ogrodników, którzy sprowadzili i być może leżą u nich zapasy węgla sprowadzone z Australii, żeby tak jak ja sprawdzili, czy ten węgiel z Australii w ogóle będzie się palił. Być może mają z jakiegoś innego źródła, jakieś inne pochodzenie, inna partia. U mnie akurat taka partia się trafiła, że po prostu jest nie do spalenia - zwraca uwagę.
Bogdan Królik przekazuje, że w obliczu problemów z dostępem do węgla w Polsce, udało mu się też kupić surowiec pochodzący z Kolumbii. Ten - w przeciwieństwie do australijskiego - przynajmniej się pali, ale odległy jest jakościowy od tego, czym przedsiębiorca zazwyczaj ogrzewał swoje tunele.
Reklamacje i szukanie sposobu
Bogdan Królik podkreśla, że niepalny węgiel z Australii posiadał specyfikację - w tym kaloryczność - na którą teraz powołał się przy składaniu reklamacji od dostawcy. Nie została ona jednak rozpatrzona.
- Już w czerwcu, jako stowarzyszenie producentów roślin ozdobnych alarmowaliśmy u ministra (Jacka - red.) Sasina oraz (Henryka - red.) Kowalczyka, że niedługo będą problemy z ogrzewaniem tuneli foliowych - przekazuje przedsiębiorca.
Jaka była reakcja? Taka, że - jak mówi rozmówca TVN24 - po kilku miesiącach dowiedział się, że rząd deklaruje dostarczenie 600 tysięcy ton węgla dla ogrodnictwa.
ZOBACZ MATERIAŁ "FAKTÓW" TVN: Miał być węgiel, jest miał. Poseł PiS nie rozumie różnicy. A ludzie? "Ludzie już biorą, co się da"
- Zapytaliśmy, na jakich zasadach będzie odbywała się dystrybucja i identyfikacja podmiotów. Usłyszeliśmy w odpowiedzi, żebyśmy zaproponowali rozwiązanie tej sytuacji - mówi Królik.
Przedsiębiorca przyznaje, że uda mu się zbilansować koszt związany z zakupem niepalnego węgla. Martwi się jednak o inne osoby z branży. Przekazuje, że część ogrodników rezygnuje z działalności do wiosny. To jednak oznacza duże straty i mniejszą dostępność do roślin ozdobnych w Polsce.
Tulipan pierwszej damy
W Chrzypsku Wielkim, gdzie plantatorem jest Bogdan Królik regularnie odbywają się spotkania z politykami, znanymi sportowcami czy ludźmi kultury, podczas których prezentowane są nowe odmiany tulipanów. Noszą one nazwę osoby, która ma być w ten sposób uhonorowana. W tym roku pokazano tulipana, który został nazwany imieniem pierwszej damy Agaty Kornhauser-Dudy. Miało to być - jak mówił 1 maja Bogdan Królik - wyraz uznania dla pierwszej damy.
Kwiat ma różową, nieco ciemną barwę i - jak poinformowano - powstał z połączenia dwóch gatunków tulipanów: papuzich i strzępiastych.
W trakcie uroczystości pierwsza dama podzieliła się z zebranymi także osobistym wspomnieniem. Powiedziała, że to właśnie te kwiaty otrzymała od Andrzeja Dudy, kiedy się jej oświadczał.
- To są kwiaty, które wręczył mi mój mąż, już 28 lat temu, kiedy mi się oświadczał, były to ciemnoróżowe tulipany z białą obwódką. I już do naszej rodzinnej tradycji należy to, że mąż i w moje urodziny - ponieważ oświadczał się w dniu moich urodzin, które obchodzę na początku kwietnia - to właśnie zawsze z okazji urodzin, a także z okazji rocznicy ślubu właśnie te wyjątkowe tulipany otrzymuję - powiedziała.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24