Podopieczni domu pomocy społecznej prowadzonego przez dominikanki spotkali się na śniadaniu wielkanocnym. Siostry robią wszystko, żeby te święta - pomimo pandemii - były bardzo szczęśliwe.
– Gdyby nie czasy pandemiczne, część z nich pojechałaby do swoich rodzin. Dla niektórych jest to bardzo trudne, że nie są przy swoich najbliższych, ale naprawdę staramy się zrobić wszystko, żeby te święta były dla nich bardzo szczęśliwe - mówi siostra Eliza z prowadzonego przez dominikanki Domu Pomocy Społecznej w Broniszewicach (woj. wielkopolskie).
To właśnie tam mieszka 56 chłopców w różnym wieku i z różnym stopniem niepełnosprawności intelektualnej i fizycznej. Część z nich spotkała się na śniadaniu wielkanocnym. – Jesteśmy tu, żeby symbolicznie spędzić te święta razem. Są tu chłopacy, siostry, wolontariusze, pracownicy, nasze dziewczyny z Ukrainy. To reprezentacja najzdrowszych osób – opowiada siostra.
"Po szczepieniach troszeczkę zeszło z nas powietrze"
Większość osób jest już zaszczepiona. – Reżim sanitarny jest potrzebny. Cały czas dbamy o bezpieczeństwo. Po szczepieniach troszeczkę zeszło z nas powietrze. Jesteśmy wdzięczni, że pomoc społeczna zaszczepiona została w terminie "zerowym", bo było to dla nas bardzo ważne – zaznacza siostra Eliza.
Warto dodać, że dominikanki zbierają obecnie pieniądze na zakup koncentratorów tlenu. – Zgłasza się do nas bardzo wiele osób, które dostały zalecenie lekarskie, żeby używać takiego sprzętu. Wypożyczyliśmy cztery i więcej nie mamy. Stąd też zbieramy na zakup kolejnych, żeby móc je wypożyczać osobom potrzebującym, których nie stać na zakup takiego koncentratora. Szczegóły można znaleźć na stronie: fundacjadominikanki.pl – zaznacza siostra.
Zasłynęły z udawania pingwinów
Dominikanki z Broniszewic zasłynęły, gdy podczas zbierania pieniędzy na budowę nowego domu dla niepełnosprawnych chłopców, żartując, udawały pingwiny. Akcja zyskała ogólnopolski rozgłos. Pieniądze udało się zebrać, a tutejsze dominikanki zaczęto nazywać "pingwinkami".
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24