Ponad 500 uczniów gdyńskiej szkoły podstawowej odśpiewało Mazurka Dąbrowskiego w ramach konkursu "Do hymnu". Jak informuje pomorski lekarz wojewódzki, podczas wydarzenia nie zachowano zasad sanitarno-epidemiologicznych: dzieci były bez maseczek, a między uczestnikami nie zachowano odpowiedniego odstępu. Tydzień po konkursie prawie pół tysiąca osób jest na kwarantannie.
Uczniowie szkoły podstawowej nr 48 w Gdyni 19 października wzięli udział w konkursie organizowanym przez Narodowe Centrum Kultury "Do hymnu". Jednym z warunków udziału w wydarzeniu było zebranie minimum 50 procent uczniów - z gdyńskiej szkoły w konkursie udział wzięło 70 procent, czyli 566 dzieci.
- Nie zachowano zasad sanitarno-epidemiologicznych, czyli dzieci były bez maseczek, w dużym zagęszczeniu. Jest to, z punktu widzenia medycznego, nieodpowiednie zachowanie - podkreśla Jerzy Karpiński, pomorski lekarz wojewódzki.
Tydzień po wydarzeniu gdyński sanepid poinformował, że 488 uczniów i ośmiu nauczycieli przebywa na kwarantannie. Nadzorem epidemiologicznym objęto 63 uczniów i 38 nauczycieli. Dwoje dzieci zachorowało na COVID-19.
Liczby te - jak podkreśla reporterka TVN24 - mogą się jednak zmienić, bo inspektor sanitarny wciąż prowadzi dochodzenie epidemiologiczne.
O sprawie jako pierwsza poinformowała "Gazeta Wyborcza".
Szkoła przeszła na tryb hybrydowy
Od 26 października szkoła funkcjonuje w trybie hybrydowym. Na miejscu uczą się dzieci z dwóch oddziałów przedszkolnych, z jednej klasy pierwszej i z klas ósmych. Dzieci z pozostałych klas realizują naukę w formie zdalnej.
Urząd Miejski w Gdyni tłumaczy, że zgoda sanepidu na organizację tego typu wydarzeń w szkołach nie jest wymagana. W placówce przestrzegane są ministerialne wytyczne - dotyczące bezpieczeństwa i higieny organizacji zajęć w szkołach - obowiązujące od 1 września 2021 roku. Wyjątkiem był moment prób i sam występ konkursowy, kiedy - jak twierdzą urzędnicy - nie było możliwości zachowania odpowiedniego dystansu i uczniowie śpiewali bez maseczek, spełniając wymogi organizatora konkursu.
- Radziłbym wszystkim dyrektorom szkół i wszystkim, którzy organizują tego typu zdarzenia, aby konsultowali się z lekarzami lub specjalistami stacji sanitarno-epidemiologicznych - mówi Karpiński. - W moim przekonaniu nie powinno dochodzić do zdarzeń, w których organizacja wymaga tego, aby w dużej ilości osoby przebywały w bardzo bliskiej odległości obok siebie - dodaje.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24