Prokurator z warszawskiej prokuratury regionalnej wzięła udział w zgromadzeniu samozwańczej Straży Narodowej na schodach przed kościołem św. Aleksandra na placu Trzech Krzyży w Warszawie – wynika z informacji tvn24.pl. Prokurator Marta Choromańska znana jest m.in. z umorzenia jednego z wątków dotyczących kontrowersyjnych głosowań w Sali Kolumnowej oraz udziału w śledztwie dotyczącym GetBack.
Od niedzieli przed niektórymi z warszawskich kościołów gromadzą się członkowie samozwańczej Straży Narodowej. Jej organizatorem jest Robert Bąkiewicz, szef stowarzyszenia Marsz Niepodległości, który tłumaczył mediom, że chodzi o ochronę świątyń przed masowymi protestami.
Niebezpieczne miejsce
Właśnie w takiej grupie, która stała na schodach przed kościołem pod wezwaniem świętego Aleksandra jeden ze stołecznych prawników wypatrzył prokurator Martę Choromańską.
- Przejeżdżałem przez plac na rowerze. Z oddali, zza jezdni zrobiłem wówczas kilka zdjęć, ale nie byłem jeszcze pewien, czy to na pewno znana mi osobiście z relacji zawodowych prokurator Marta Choromańska – mówi mecenas, zastrzegając sobie anonimowość.
Przekazał jednak do wiadomości naszej redakcji swoje pełne dane wraz z pisemną relacją. Zgodził się na publikację zdjęć, zobowiązał też do zeznań w sądzie w przypadku procesu.
Adwokat postanowił się zbliżyć do schodów, na których stali głównie mężczyźni. Jeden z obecnych tam policjantów ostrzegł go, że to niebezpieczne miejsce i poprosił, by odjechał.
- Po krótkiej dyskusji powiedziałem, że mnie przekonał. Zapytałem jednak, czy zagrożeniem jest pani prokurator, wskazując na kobietę. On westchnął, machnął ręką, odwrócił się i odszedł. Wówczas z odległości 20-30 metrów wykonałem kolejne zdjęcie, które przekazałem waszej redakcji – mówi.
Dlaczego zrobił te zdjęcia?
Obecność prokuratora jednostki wysokiego szczebla w takich okolicznościach bardzo mnie zaskoczyła. Choćby dlatego, że prokurator, która byłaby świadkiem jakiegoś zdarzenia, nie mogłaby prowadzić później postępowania.
On sam nie ma wątpliwości co do tożsamości kobiety, gdyż jego drogi zawodowe kilka razy przecinały się już z prokurator Choromańską. Rozpoznało ją także kilku prokuratorów, z którymi rozmawialiśmy, a którzy także mieli z nią kontakty służbowe.
Milczenie prokurator
Zadzwoniliśmy bezpośrednio do prokurator Marty Choromańskiej, by zapytać, czy na schodach przed kościołem to była ona i w jakim charakterze tam się znalazła: prywatnym czy służbowym. - Czy broniła pani wczoraj kościoła na placu Trzech Krzyży przed protestującymi? - zapytał nasz reporter.
- A czy pan pyta mnie jako Martę Choromańską, czy jako prokuratora prokuratury regionalnej? - odpowiedziała pytaniem na pytanie.
Ostatecznie nie odniosła się do naszych pytań, odsyłając do rzecznika prasowego Prokuratury Regionalnej w Warszawie.
Skierowaliśmy pytania do rzecznika, lecz odpowiedzi nie nadeszły do momentu publikacji tego materiału.
Pełniąca obowiązki prezes stowarzyszenia Lex Super Omnia prokurator Katarzyna Kwiatkowska zwraca uwagę, że prokurator Choromańska "zareagowała na apel prezesa PiS Pana Jarosława Kaczyńskiego i stanęła w obronie kościołów przed ingerencją uczestników protestów kobiet". - W ten sposób ujawniła swoje przekonania i poglądy polityczne, a to jest zakazane ustawą prawo o prokuraturze. Stanęła wspólnie z przedstawicielami środowisk nacjonalistycznych, kibicowskich, wobec których prowadzone są liczne postępowania przygotowawcze. Tym samym złamała zasadę obiektywizmu i bezstronności, zapominając, że prokuratorzy winni działać w imieniu społeczeństwa i interesie publicznym, a nie w interesie partii rządzącej - mówi Kwiatkowska.
Nieświadome kłamstwa
O prokurator Choromańskiej zrobiło się głośno dzięki jej błyskawicznym awansom i medialnym sprawom, przy których pracowała. Choć togę prokuratorską założyła w marcu 2017 roku, już siedem miesięcy później była delegowana do prokuratury okręgowej, a następnie do prokuratury regionalnej. Normalnie takie awanse zajmują śledczym wiele lat.
W tym czasie umorzyła postępowanie dotyczące poświadczania nieprawdy przez posłów PiS na temat głosowań w Sali Kolumnowej. Zawiadomienie do prokuratury w tej sprawie złożył sędzia Igor Tuleya. – Posłowie podawali nieprawdę, ale robili to nieświadomie, czyli bez zamiaru – uznała prokurator Choromańska.
Teraz działa w zespole śledczym zajmującym się wszelkimi postępowaniami związanymi z działalnością GetBacku, którego upadłość wiąże się z miliardowymi stratami.
Wytyczne Prokuratora Krajowego
Dziś media ujawniły, że pierwszy zastępca prokuratora generalnego Bogdan Święczkowski rozesłał wytyczne do wszystkich prokuratorów, a dotyczące organizatorów i uczestników protestów "zaistniałych i zapowiadanych".
Zgodnie z tymi wskazówkami wszystkie zgromadzenia powyżej pięciu osób stojących bliżej siebie niż 100 metrów, są nielegalne.
"Oczywiste jest, że naruszanie przepisów wprowadzonych w celu zapobiegania i zwalczania szerzenia się choroby zakaźnej, jaką stanowi COVID-19, prowadzi do niebezpieczeństwa znacznego zwiększenia zakresu epidemii, co mieści się w pojęciu "szerzenia się choroby zakaźnej" i co zagraża nie tylko życiu i zdrowiu uczestników tych zgromadzeń, ale z uwagi na sposób przenoszenia wirusa powodującego tą chorobę, jest groźne dla życia i zdrowia całego społeczeństwa, a więc wprowadza stan zagrożenia zdrowia publicznego" – brzmi fragment pisma Prokuratury Krajowej.
- W tym rozumieniu prawa równie nielegalne, jak same protesty, było zgromadzenie, w którym wzięła udział prokurator – komentuje jeden z warszawskich prokuratorów.
Prokurator Katarzyna Kwiatkowska, p.o. prezes stowarzyszenia, w komentarzu dla tvn24.pl zastanawia się także, "czy rzecznik dyscyplinarny jedną miarą potraktuje takie zachowanie Pani prok. Marty Choromańskiej, tak jak to czyni wobec członków stowarzyszenia prokuratorów Lex Super Omnia". Chodzi o postępowanie wyjaśniające, jakie w styczniu wszczęła zastępca rzecznika dyscyplinarnego Prokuratora Generalnego dla warszawskiego okręgu regionalnego, prokurator Małgorzata Ziółkowska-Siwczyk w związku z udziałem prokuratorów w Marszu Tysiąca Tóg. Przewinienie dyscyplinarne jednej z prokurator miało polegać na użyciu przez nią "podczas zgromadzenia publicznego w dniu 11 stycznia 2020 r. w Warszawie stroju urzędowego prokuratora w postaci togi, wbrew jej przeznaczeniu wynikającemu z treści przepisów". Prokurator Krajowy Bogdan Święczkowski rozważał zarzuty karne za użycie togi na Marszu, a zdaniem wiceministra sprawiedliwości Marcina Warchoła sędziowie łamali prawo, bo chodząc w togach po ulicy, byli w nie swoich rzeczach.
Czas kija
Na wytyczne Bogdana Święczkowskiego dotyczące organizatorów i uczestników protestów "zaistniałych i zapowiadanych" zareagował zarząd stowarzyszenia Lex Super Omnia, oceniając, że Święczkowski z góry przesądził, iż zgromadzenia protestujących są nielegalne.
- Wygląda na to, że dla prokuratorów skończył się czas marchewki, a zaczął się czas kija. Na próbę zostaną wystawieni przede wszystkim beneficjenci dobrej zmiany oraz ci, którzy do tej pory pozostawali bierni - brzmi fragment oświadczenia.
Ostrzegają, że tym razem - poprzez fakt, że protesty nie dotyczą już tylko dużych miast - również prokuratorzy z niewielkich miejscowości będą musieli decydować, czy za spontaniczny protest kobiet stosować ostre środki zapobiegawcze, w tym tymczasowe aresztowania.
Towarzystwo prokurator
Jak ujawniliśmy na łamach tvn24.pl, wśród narodowców ze Straży Narodowej broniących kościołów przed protestami kobiet był także Karol G., który na swoim koncie ma wyrok za napad na naczelnego rabina Polski Michaela Schudricha. Na nagraniach wideo widać go w pobliżu Roberta Bąkiewicza. Sam Karol G., pseudonim "Fidel", swoje konta w mediach społecznościowych wykorzystuje, by wspierać działania rządu Rosji, Aleksandra Łukaszenki czy rząd Syrii.
Naczelnego rabina napadł w maju 2006 roku, gdy Polskę odwiedzał papież Benedykt XVI. Zaatakował go tuż obok siedziby prezydenta. Został zatrzymany miesiąc później, a policja wtedy wydała komunikat: "Karol G. był wcześniej notowany za usiłowanie rozboju, uszkodzenie mienia w takcie meczy Legii z Polonią oraz czynną napaść na policjanta. Bardzo aktywnie uczestniczył w manifestacjach o charakterze nazistowskim".
Za napaść został skazany na dwa lata więzienia w zawieszeniu na pięć.
Źródło: tvn24.pl