- Naszym zadaniem jest wyjaśnienie przyczyn katastrofy smoleńskiej. Nie przyjmujemy żadnych wstępnych hipotez, żadnych założeń – powiedział przewodniczący podkomisji dr Wacław Berczyński.
- Po to nas powołano, żebyśmy wyjaśnili, co się stało, bez żadnych wstępnych założeń – podkreślił Berczyński. Wskazał, że podkomisja opiera się w swoich pracach na materiałach, które były dostępne dla komisji Jerzego Millera i innych – m.in. z prokuratury.
"Staramy się ocenić prawdziwość"
Przewodniczący podkomisji przekazał, że w jej ramach powołano cztery zespoły robocze: konstrukcyjny, lotniczy, medyczny i prawny oraz ich koordynatorów. - Katalogując dane staramy się również ocenić ich prawdziwość, dlatego że wiele danych otrzymaliśmy np. ze źródeł rosyjskich czy zagranicznych i musimy sobie zadać pytanie, czy nie były manipulowane - powiedział Berczyński. - Znaleźliśmy już dowody, że były manipulowane niektóre dane - dodał. Berczyński poinformował również, że podkomisja przygotowuje się do wykonania badań w tunelu aerodynamicznym i wykonała już analizę głosową wypadku. Ponadto podkomisja - jak mówił - czeka obecnie na dane medyczne. - Na razie te dane medyczne, które mamy, nie są wystarczające, żeby podjąć jakieś wnioski, ale to nie zależy od nas" - podkreślił. Poinformował także, że podkomisja wysłuchała już kilkunastu świadków i przewiduje dalsze wysłuchania. - Mamy prawo jako komisja poprosić właściwie każdego o sprawozdanie czy wysłuchanie i to robimy, i mamy tego dokumentację - dodał.
"Bardzo nieprofesjonalne zachowanie"
- Nieprawidłowości przy zabezpieczeniu miejsca katastrofy smoleńskiej i braki w identyfikacji niektórych jej ofiar to główne powody wznowienia prac nad wyjaśnieniem katastrofy z 10 kwietnia 2010 r. - mówił brytyjski ekspert podkomisji Frank Taylor.
Dodał, że poprzedni raport dot. katastrofy smoleńskiej "był przygotowany niewłaściwie", dlatego - jak zaznaczył - "istnieje konieczność ponownego sprawdzenia sprawy".
Mówiąc o nieprawidłowościach Taylor wskazywał, że z analizy zdjęć satelitarnych wynikało, iż elementy wraku były przesuwane. Dodatkowo - sprecyzował - szczątki wraku odnajdywane były jeszcze sześć miesięcy po katastrofie. - To było bardzo nieprofesjonalne zachowanie i utrudniało wyjaśnienie przyczyn katastrofy. Cieniem na postępowanie rzucają się też braki w identyfikacji niektórych ofiar katastrofy smoleńskiej" - powiedział ekspert.
Autor: tmw/kk / Źródło: PAP