Ziemniak polski a sprawa globalnego ocieplenia. Kolejny raport klimatyczny to kolejny alarm, który warto usłyszeć także na polskiej wsi. To, co uprawiano tam od pokoleń, dla przyszłych może stać się towarem luksusowym. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Może się wydawać, że ziemniaki i globalne ocieplenie nie mają ze sobą związku, ale dla naukowców ten związek jest oczywisty, bo zmiany klimatyczne już niedługo wpłyną na to, co będzie trafiać na nasze talerze. - To będzie pewna rewolucja na naszych stołach – zapowiada dr Andrzej Kassenberg z Instytutu na rzecz Ekorozwoju.
- Nawet o 70 procent mogą nam się zmniejszyć uprawy ziemniaków, buraków o 15 procent. To wszystko jest spowodowane kryzysem klimatycznym – wyjaśnia dziennikarka i edukatorka ekologiczna Sylwia Majcher.
Badacze mówią, że już za 30 lat ziemniaki najpierw staną się towarem luksusowym, a potem mogą całkiem zniknąć z naszej diety. Podobnie jak ryż, piwo, kawa, herbata i czekolada. - Te prognozy pokazujące, że w połowie wieku nie będzie w Afryce miejsc pod uprawę herbaty, że produkcja kakao może się zmniejszyć o 90 procent, to nam dobitnie pokazuje, co zrobiliśmy z naszą planetą – dodaje Sylwia Majcher.
Przewiduje się odchodzenie od upraw ziemniaka
Bo najgorsze dla upraw skutki ocieplania się klimatu to wzrost temperatury i coraz częstsze i bardziej gwałtowne zjawiska pogodowe, takie jak susze, ulewy czy powodzie. - W związku z tym, że najpierw mamy suszę, a potem gwałtowne opady, to rośliny tego nie akceptują, zwłaszcza wrażliwe, a klasycznym przykładem wrażliwej rośliny są ziemniaki – wyjaśnia dr Andrzej Kassenberg.
Na polskim podwórku uprawa roślin okopowych będzie więc z czasem coraz trudniejsza i przez to coraz mniej opłacalna. – W optymalnym roku plony ziemniaka to jest 50-60 ton z hektara. Jak była susza dwa, trzy lata temu, to były plony 25, w porywach do 30 ton z hektara – mówi Piotr Kołodziejczak, który jest rolnikiem.
- W ciągu ostatnich 50 lat co najmniej 30 procent naturalnych wodnych ekosystemów słodkowodnych zniszczyliśmy. Nie dziwmy się więc potem, że rolnicy już na wiosnę martwią się suszą, że sięgają po systemy nawadniające – zwraca uwagę Olga Poleszczuk z Koalicji Rolnictwo dla Przyrody.
A kiedy nie będzie już po co sięgnąć, to zostanie tylko przestawić się na inny rodzaj upraw, na przykład kukurydzę, która dobrze znosi niedobory wody. – Wielu gospodarzy rezygnuje z uprawy ziemniaka i innych gatunków roślin ze względu na to, że nie ma możliwości nawodnienia – przyznaje Piotr Kołodziejczak.
Alarmujące wyniki raportu ONZ
Ostatni raport ONZ tylko potwierdza, że ziemia nagrzewa się najszybciej od dwóch tysięcy lat. Jeżeli chcemy zapobiec katastrofie klimatycznej, musimy drastycznie ograniczyć emisję gazów cieplarnianych. Także tych z rolnictwa, a zwłaszcza hodowli bydła. - Jeden kilogram jagnięciny powoduje 40 razy większe emisje niż jeden kilogram soczewicy – stwierdza dr Andrzej Kassenberg.
Już niedługo zmiany klimatyczne mogą wymusić powszechne przechodzenie na wegetarianizm i rezygnację z tych produktów, które do tej pory mieliśmy na wyciągnięcie ręki. – Można się w jakimś stopniu cieszyć, że Polska będzie większym producentem win, niż do tej pory, bo latorośl winna już się teraz lepiej udaje niż wiele lat temu – podkreśla dr Andrzej Kassenberg.
Chociaż dzisiaj brzmi to nieco egzotycznie, to już niedługo Polska może stać się krajem wina i kukurydzy. Szkoda tylko, że będzie to zmiana przymusowa i u progu katastrofy klimatycznej.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24